Krzyki dochodzące z klasztoru. O filmie „Niewinne”
Ten film nie nadaje się na romantyczną randkę, ale nie dlatego, że na ekranie pojawiają się niemal same zakonnice, lecz dlatego, iż film pokazuje ból w przeróżnych jego obliczach. Mamy mądrze sporządzony scenariusz, świetną grę aktorską, autentyczną scenerię, ale jest to jednak w dalszym ciągu kobiecy dramat, który bardziej będzie przemawiał do nas, kobiet.
Fabuła filmu oparta jest na prawdziwej historii zakonnic, które podczas II wojny światowej były wielokrotnie gwałcone przez żołnierzy najeżdżających zakon. W efekcie czego znaczna część zakonnic zaszła w ciążę, dodatkowo zmagała się z psychicznymi traumami czy chorobami wenerycznymi. Prawdziwy problem pojawił się jednak w momencie, gdy dzieci miały się rodzić. Siostra przełożona nie mogła zgłosić się do Polskiego Czerwonego Krzyża o udzielenie pomocy lekarskiej, gdyż wyszłoby wtedy na jaw, iż zakonnice zostały okryte hańbą. Wywołałoby to skandal i zamknięcie klasztoru, a ciężarne zakonnice zostałyby skazane na opuszczenie zakonu, czyli zostałyby de facto pozostawione same sobie. Dzięki nieposłuszeństwu jednej z Sióstr, o porodzie pierwszej z zakonnic dowiaduje się lekarka z Francuskiego Czerwonego Krzyża, która potajemnie postawiania pomóc. Od tej pory pojawia się w klasztorze regularnie.
Podczas oglądania filmu dostrzegamy niemal schizofreniczne projekcje. Z jednej strony widzimy wierzące w opatrzność, posłuszne Bogu, uduchowione i czyste istoty. Z drugiej strony skrzywdzone, odarte z godności, wątpiące w boski plan i sprawiedliwość kobiety, które fizycznie i psychicznie przygotowują się do bycia matkami. Byśmy jako widzowie, jeszcze bardziej mogli zrozumieć, w jakiej sytuacji postawiono owe zakonnice, twórcy filmu nie oszczędzili nam scen z próby gwałtu francuskiej lekarki przez radzieckich żołnierzy oraz porodów pełnych krzyków i bólu. Wręcz przerażające jest to, jak w obliczu noszenia pod sercem dziecka poczętego na skutek gwałtu, zachowują się kobiety. Skala reakcji jest szeroka: od absolutnej obojętności, po niewyobrażalną więź z dzieckiem – następnie odebranym, skłaniającą do odebrania sobie życia.
Kreacje aktorskie rzeczywiście oddają klimat zamkniętej zbiorowości. Najpierw odgrywają jedynie istotę wspólnoty duchowej, później przeradzają więzi w solidarność kobiecą. Dowiadujemy się, że postać odgrywana przez Agatę Buzek, była kiedyś kokietkę, lubiącą towarzystwo mężczyzn, a postać Joanny Kulig w zasadzie myśli o zamążpójściu, a nie ślubach czystości. Najbardziej posągowa z całej obsady jest kreacja Agaty Kuleszy – Siostry przełożonej, która zmaga się z postępującą chorobą weneryczną i stara się w bardzo niemoralny sposób uporać się z problemem pojawiających się w klasztorze dzieci.
Ten film krzyczy, ale także daje nadzieję na oczyszczenie. Historia, choć ze wszech miar okrutna, pokazuje, że w życiu pojawiają się iskierki, które pozwalają odwrócić bieg złych zdarzeń i dać nową, lepszą przyszłość.
Drogie Panie, polecam!
Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl