Sygnały, że powinniście się rozstać

by Dorota Leszczyńska

Sygnały, że powinniście się rozstać

Powiedzenie na głos: ” To już koniec!” jest trudne nie tylko podczas jedzenia mlecznej czekolady. Przede wszystkim wtedy, gdy musimy zakończyć bliską relację lub związek. Dlatego, że stale ważmy na szali nasze dotychczasowe zaangażowanie z widmem samotności, wciąż odsuwamy od siebie ostateczną decyzję. Jednak przychodzi taki moment, w którym uzmysławiamy sobie, że lepiej się rozstać niż dłużej być z tą osobą. Przedstawiam zatem sygnały wskazujące, że powinniście się rozstać, na które koniecznie musisz zwracać uwagę.

To, że wskazuję sygnały nie oznacza, że zachęcam wyłącznie do rozstania. Zanim do tego dojdzie, wiele należy między sobą wyjaśnić, aby poznać intencje i perspektywę drugiej strony. Może się okazać, że bazowaliśmy na błędnych założeniach albo to wcale nie związek czy partner/partnerka jest naszym problemem. W każdym razie ostateczna decyzja na temat tego, jak wygląda nasze życie, z kim i jak układamy swoje relacje należy do nas. Tym bardziej warto znać sygnały alarmujące o tym, że związek kuleje i chyli się ku upadkowi.

Krzywdzenie siebie nawzajem

Jedno z Was lub oboje krzywdzicie siebie nawzajem. I nie mówię tutaj o dodawaniu rodzynek do sernika czy zostawianiu skarpetek po kątach. Chodzi o gorzkie słowa wypowiadane podczas kłótni. Przemoc psychiczną i fizyczną, którą wyrządzacie sobie w porywie emocji. Nie potraficie się kontrolować, a granice szacunku już dawno zostały przekroczone. Zdecydowanie wpadliście w szkodliwą pętlę zachowań, w której to miłość ustąpiła miejsca nienawiści, chęci zemsty i zranienia. Jest to ewidentny sygnał, że powinniście się rozstać.

Brak perspektyw na wspólną przyszłość

Jedno chce wyjechać za granicę i odkrywać świat, a drugie rozwijać karierę pracując po 12 godzin dziennie bez wolnych weekendów. Cóż z tego, że kiedyś planowaliście zamieszkać razem w tym samym mieście i roztaczaliście wizje powiększania rodziny, skoro to już minęło. Wciąż bowiem się zmieniamy i to, co było dla nas ważne kiedyś, może już nie spełniać naszych obecnych potrzeb. Choć uczucie jeszcze trwa, to zmieniające się priorytety i wartości osłabiają związek. Świetnie oddaje ten rozdźwięk film pt. „Historia małżeńska”, w którym Scarlett Johansson i Adam Driver genialnie oddali emocje rozstającej się pary, która nie jest w stanie być dalej razem.

Brak akceptacji, za to nieustanne zmienianie na siłę

Wielu z nas układa sobie długie listy wymagań, co do przyszłego partnera/partnerki. Jedni będą szukać i się doskonalić, aż znajdą kogoś, kto będzie dla nich odpowiedni. Są też tacy (i jest to zdecydowanie większość), którzy nie mając porównania ani sił na poderwanie kogoś „lepszego” decydują się na związek z pierwszą napotkaną osobą. I tak po chwili zaczyna się tuning, aby dostosować partnera/partnerkę do swoich oczekiwań. Czy jest w tym krztyna miłości? Zapewne na tym samym poziomie, co w przypadku zamawiania mebli na wymiar.

Więcej dzieli niż łączy

Zakochanie i te cudowne związki chemiczne, które buzowały w naszym ciele, mijają. Niestety. Te wszystkie fascynujące różnice i odmienne poglądy zaczynają wkurzać w codziennym życiu. Trudno Wam się dogadać, bo gdy jedno jest rannym ptaszkiem, oszczędza pieniądze i planuje każdą chwilę dnia, to drugie ma to zupełnie gdzieś i jak to określa „carpe diem”. Najtrwalsze związki to jednak te, w których partnerzy mają zbliżone podejście do życia i kilka wspólnych cech. To nie jest komedia romantyczna, to proza życia.

Wkraczające osoby trzecie

Wciąż ktoś mąci w Waszym związku. Jego matka wie lepiej jak zadbać o swego synka niż jakaś tam (przecież przelotna) dziewczyna. Jej przyjaciółka podburza do nieuzasadnionych scen zazdrości. Nie zapominajmy również o eksmałżonkach i wychowywanych dzieciach, które także mogą rodzić absurdalne problemy. Oczywiście, winą nie powinno się obdzielać jedynie osób trzecich, bo to przede wszystkich partnerzy są odpowiedzialni za ciągłą zależność. Ale jak widać, to kim się otaczamy, ma ogromny wpływ na zdrową kondycję związku.

Staczanie się i destrukcja

Wcześniej trudno było Ci to zauważyć, ale czas najlepiej weryfikuje. Druga osoba ciągnie Cię w dół, niekoniecznie z premedytacją, ale jednak w dół. Popadacie w nałogi, dzieli z Tobą pesymizm, uczy bezradności, zniechęca do działania, a może przekonuje, że „Kac Wawa” to jednak świetny film? Znasz to przecież z historii innych par. Kiedyś ona była zadbana i ambitna, odkąd jest w związku stała się szarą myszką. Do niego uśmiechała się i przyszłość i dziewczyny, a gdy ją poznał zestarzał się szybciej niż pokazuje to metryka. Czy na pewno chcesz dalej gasnąć, czy jednak dzielić życie z kimś, kto roznieca Twój płomień?

Brak wzajemnego wsparcia

Odnosisz wrażenie, że Twoje problemy i kondycja psychiczna nie mają znaczenia. Każdy w związku ma od teraz liczyć na siebie i radzić sobie na własną rękę. Zupełnie jak singiel wywieziony przez Cejrowskiego do Amazonki. Albo co gorsza, wyłącznie życie jednej strony jest kluczowe i godne uwagi. Tylko to już nie jest równoprawny związek, a trochę przypomina proces inkwizycyjny, w którym rolę sędziego, prokuratora i obrońcy pełniła jedna osoba.

Zawodność i utrata zaufania

Pierwsze co się nasuwa to oczywiście zdrada. Sygnał, że powinniście się rozstać jest bez dyskusji, choć wiele par będzie próbowało to przepracować. Ale również możecie się okłamywać w innych sprawach, a później odkrywać, że nie mówiliście prawdy. Obiecywaliście, że któreś z Was coś zrobi, a później jak nie było remontu mieszkania tak nie ma. Nie da się dzielić wspólnego życia z kimś na kogo nie możemy liczyć lub kto podważył zaufanie. Rodzi to stres i niepewność o to, co się stanie. Zasługujemy na związek z osobą odpowiedzialną i dojrzałą, której zależy na wartościowej relacji.

***

Zdjęcia i fotosy pochodzą z filmu „Sztuka zrywania”, w którym zagrali Jennifer Aniston i Vince Vaughn.

Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *