Królowa panuje nad swoim życiem, Kopciuszek wciąż czeka na wybawienie
Bajki z dzieciństwa mieszają w głowach dziewczynek, bo wynika z nich, że mają czekać na księcia z bajki, który włoży na ich stópkę przepiękny pantofelek, zabierze je na wyjątkowy bal i uczyni Królową choćby były kocmołuchami. Później rosną w przeświadczeniu, że tak się przecież stanie – cudowny mężczyzna będzie zabiegał o nie, ofiaruje im wszystko i zabierze do lepszego świata. Tylko to się jakoś nie dzieje, a one żyją sobie w bylejakości z nierozwiązanymi problemami i wciąż liczą na wybawienie, obwiniając za swój stan wszystkich dookoła zamiast zrobić coś sensownego ze sobą. Ale przecież same zdecydowały się na rolę Kopciuszka oddzielającego mak od piasku, choć chciałyby pretendować o wiele wyżej. Daleko im do Królowych, które panują nad swoim życiem pomimo przeszkód, jakie pojawiają się na ich ścieżce. Drogi Kopciuszku, może czas wreszcie przejrzeć na oczy?
Jest ogromna różnica pomiędzy zwierzeniem się, a użalaniem. W pierwszym przypadku po prostu dzielimy się z innymi swoimi problemami, rozterkami, błędami czy obawami, aby dzięki temu poczuć się lepiej, wyładować negatywne emocje i szukać ostatecznie rozwiązania. Natomiast użalanie się jest spotęgowaną i przejaskrawioną formą zwierzeń – ma głównie na celu przerzucenie odpowiedzialności za swoje życie na zły los i pecha, co na dobrą sprawę nie przynosi żadnej ulgi ani konstruktywnych wniosków. Nieustanne (wręcz do znudzenia) klepanie gorzkich żali do niczego nie prowadzi. A nie, przepraszam. Prowadzi po równi pochyłej do miejsca nazywanego poczekalnią na cud. Jest tam z pewnością bezpiecznie: nie trzeba się o nic starać, niczego zmieniać, codziennie męczyć ani ulepszać siebie. Jak mi tam by było lekko. Nie musiałabym pisać kilku tysięcy słów na dobę, codziennie się malować, przebiegać tych cholernych 8 km, czytać o planowaniu finansowym w biznesie, jechać gdzieś specjalnie, by sfotografować zachód słońca, szykować się na randki, wklepywać kremów od czoła po pięty, przygotowywać sobie posiłków na talerz i do pudełka, szlajać się po lotniskach i dworcach z walizką, odzywać i uśmiechać się do nieznajomych. I mogłabym tak wymieniać bez końca, czego nie musiałabym robić, gdybym czekała na cud jak Kopciuszek. To by była bajka w czystej postaci.
Jest jednak mały problem. Mi zawsze imponowały Królowe. One nie spoglądają na wskazówki zegara z nadzieją, tylko biorą sprawy w swoje ręce, a przede wszystkim nie użalają się nad sobą. Dbają o siebie, swoje otoczenie, bliskich, teraźniejszość i przyszłość. Starają się być pięknie na zewnątrz i wewnątrz, dzięki temu pewnie stąpają po ziemi jak prawdziwe Królowe życia. Poznaje je po tym, że nie obmawiają innych, bo nie boją się pozostałych kobiet jak zagrażającej konkurencji (młodszej, zgrabniejszej, ładniejszej), ani nie traktują wszystkich mężczyzn za nieczułych drani, ponieważ wiedzą jak zbudować szacunek do siebie. Co ważne podkreślenia, nie pozwalają sobie na półśrodki, bo wiedzą, że zasługują na coś wartościowego. Jednak zdają sobie również sprawę z tego, że na jakość trzeba sobie zapracować. Dlatego obwinianie w myślach sąsiadki, za to, że ma smukłe nogi do nieba, nie doprowadzi do tego, że z Twoich ud zginą nadprogramowe centymetry. Modlenie się o objawienie także nie sprawi, że nagle posiądziesz wiedzę z danej dziedziny. Mało prawdopodobne jest również to, że wymarzony mężczyzna (zgodne z przyjętymi standardami średniej krajowej: przystojny, zaradny, mądry, kulturalny i z poczuciem humoru) zainteresuje się niezadbanym flejtuchem bez ogłady, rozsądku i dystansu. Dlatego jeżeli wymagasz od innych, to najpierw zacznij od siebie.
A najlepiej zacznij od poukładania swego życia, bo jeżeli nad nim nie zapanujesz to nieustannie będzie Ci źle. Wciąż będziesz marzyła o niedoścignionym ideale i złorzeczyła, że gdybyś tylko miała lepsze pochodzenie, więcej pieniędzy i korzystniejsze geny, to mogłabyś mieć to, co mają inni, którym zazdrościsz. Drogi Kopciuszku, najwyższa pora wyjść z kuchni, obmyć twarz z popiołu i zawalczyć o koronę.
3 komentarze
Szanowna Pani
A może jakaś rada, co zrobić żeby było lepiej?
Z poważaniem
Stały czytelnik
Szanowna Pani
Odnośnie czekania na księcia z bajki, który będzie zabiegał o kobietę – Pani również miała swojego Księcia z bajki, który do Pani wzdychał. Mam na myśli mojego serdecznego przyjaciela Emmanuela Macrona. Z tego co wiem, ostatnio „odobraził” się na Panią. Mam nadzieję, że jeszcze nic straconego.
Z wyrazami szacunku
Stały czytelnik
Mam nadzieję, że miewa się dobrze 🙂