Twierdza

by Dorota Leszczyńska

Twierdza

W sumie nie było mi go nawet żal. W swojej twierdzy spędzał każdą możliwą chwilę z własnej nieprzymuszonej woli. Tam czuł, że jest Panem na włościach, dlatego każdorazowe wychylenie z otaczających zasieków przyprawiało go o palpitacje serca. W końcu świat zewnętrzny jest tak niebezpieczny, a ludzie bez przerwy czegoś oczekują, że nie widział potrzeby, aby uczestniczyć w bitewnych utarczkach na pobliskich frontach. Problem polega na tym, że wybudował sobie warowną twierdzę wyłącznie dla siebie samego, choć na dobrą sprawę nie toczyła się żadna wojna w promieniu setek kilometrów. I właśnie wtedy, gdy rozczulał się nad swoją samotnością, nie było mi go zupełnie żal.

Zaczęło się właściwie całkiem niewinnie. Zaproponował mi po prostu wycieczkę po jego twierdzy. Za bardzo lubię odkrywanie i poznawanie nowych terenów, żebym miała z tej propozycji nie skorzystać. Przystanęłam na zaproszenie, ale sądziłam, że będzie to spontaniczna opowiastka z cyklu: „a tutaj stoi sól i cukier”. Było trochę inaczej. Oprowadzał mnie znając dokładnie scenariusz. Chwilami odnosiłam wrażenie, że robił to tak profesjonalnie jak wyuczony swoich kwestii przewodnik. Dokładnie wiedział od czego ma zaczął, jakie historie i anegdoty przytoczyć oraz w które miejsca zaprowadzić w ramach uwieńczenia zwiedzania. Te jego opowieści o historii zbroi stojącej w głównej komnacie, ilości pokoi z marmurowymi kominkami czy obrazów z dalekich wypraw krzyżowych, malowały niezwykły świat, który chciało się dalej zgłębiać. Minęło wiele godzin zanim w końcu w spokoju rozsiedliśmy się – ja na pikowanym fotelu, a on na wygodnym szezlonu. Wyglądało to tak, jakbym zaczynała z nim terapię i wyciągnęła niewidzialny notatnik, w którym miałam zapisywać jego zaskakujące wyznania. Może dlatego z niedowierzaniem i zdziwieniem słuchałam, ponieważ poprzednie zachowanie miało się nijak do jego obecnych słów.

– W ciągu dnia nie mam prawa się nudzić ani narzekać na brak ruchu – wystarczy, że mam do przejścia setki schodów w górę i w dół. Gdy gasną światła, raz śpię w prawym, a raz w lewym skrzydle. Przy ładnej pogodzie rozgrzewam się na dachu jednej z wież, a gdy wpadam w melancholię to przekopuję roczniki win w mojej piwniczce. Jak widziałaś mam tutaj w zasadzie wszystko, ale… wiesz co, to nie daje mi szczęścia.

– Znasz odpowiedź dlaczego? – spytałam.

– Nie wiem, kiedyś byłem szczęśliwy, a teraz czuję się samotny.

– A co się od tamtego czasu zmieniło?

– Kiedyś nie miałem prawie nic, no i nie wybudowałem jeszcze twierdzy. W sumie powinienem być bardziej szczęśliwy niż wtedy, a jest na odwrót.

– A co Cię popchnęło do decyzji o wybudowaniu twierdzy?

– Koczowałem z innymi ludźmi w różnych miejscach, więc chciałem mieć coś wyłącznie swojego.

– Wychodzisz z niej czasem?

– Nie mam takiej potrzeby. Nie interesuje mnie to, co na zewnątrz.

– A chciałbyś przestać być samotny w tej twierdzy?

– Tak. W końcu dlatego zapraszam ludzi i dzisiaj zaprosiłem Ciebie. Nie muszę wychodzić z twierdzy, żeby mieć z nimi kontakt.

– Myślisz, że bez kroku w ich stronę, to wystarczy, byś sobie ich zjednał i by chcieli stale Cię odwiedzać?

– Dlaczego mieliby przestać chcieć, przecież u mnie jest najlepiej. Nie widzę powodu, dla którego miałoby komukolwiek czegoś tu zabraknąć.

– Chyba nie zdajesz sobie sprawy z kliku rzeczy. Do Twojej twierdzy przychodzą turyści, mogący jedynie pozwiedzać. Na nic więcej się nie nastawiają. Z tego też względu również i ja pojawię się tutaj tylko na chwilę, tak jak inni przede mną. I opuszczę Cię samego, jakby nigdy mnie nie było. Nie zostawię swoich rzeczy, a Ty nie dowiesz się niczego ponad to, co wiesz sam. Wpadłeś w pułapkę. Stałeś się samowystarczalny i nie potrzebujesz już nikogo, aby Ci pomógł, pożyczył, ofiarował cokolwiek. Twierdza jest wyłącznie Twoja, nie ma w niej żadnego pierwiastka należącego do kogoś innego ani rzeczy dedykowanej komuś innemu. W ten sposób nie ma tutaj życia.Twoja twierdza jest pusta i hula w niej zimny wiatr.

***

Cisza jaka nastała po moich ostatnich wypowiedzianych zdaniach była dojmująca i oznaczała preludium mego nieuchronnego wyjścia z twierdzy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *