Związek jest jak spółka z ograniczoną odpowiedzialnością

by Dorota Leszczyńska

Związek jest jak spółka z ograniczoną odpowiedzialnością

Prowadzisz biznes, który świetnie się rozwija. Przychodzi jednak pewien moment, w którym uświadamiasz sobie, że chciałbyś dokonać czegoś więcej, ale brakuje Ci pewnego know-how, dodatkowych środków lub innych zasobów. W związku z tym postanawiasz poszukać wspólnika, z którym będziesz mógł założyć spółkę i dzięki temu urzeczywistnić swoją wizję. Dlatego rozglądasz się na około, przychodzisz na spotkania biznesowe, gdzie mogą pojawiać się osoby o podobnych aspiracjach, korzystasz z pomocy pośredników, szczególniej niż do tej pory dbasz o swój biznes i o dobry marketing, aby zainteresować sobą innych. Spotykasz pierwszego potencjalnego wspólnika, ale po kilku miesiącach okazuje się, że cały czas kręcił i tak naprawdę wcale nie ma co zainwestować. Idziesz na spotkanie z drugim, który w sumie nieustannie się miota i raz mówi, że świetnie byłoby prowadzić wspólny biznes i chciałby zawiązać spółkę choćby jutro, a raz w miarę przystępowania do negocjacji nagle się rozmyśla. Poznajesz trzeciego, czwartek, piątek i tak dopiero 33 okazuje się być wspólnikiem z podobnym potencjałem, co Ty i równie zdecydowanym, co Ty. Tak właśnie wygląda poszukiwanie wspólnika, ale i partnera do związku. Zapędziłam się za daleko? Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wiele łączy dojrzały związek ze spółką.

Wspólnicy zawiązujący spółkę wnoszą do niej swój wkład tworząc tym samym kapitał zakładowy spółki, dzięki któremu spółka może rozpocząć swój ekonomiczny byt. Kapitał jest w końcu niezbędny do tego, by prowadzić biznes i ruszyć z realizacją projektów. W związku z tym, że jest dwóch wspólników to mamy do czynienia z dwa razy większym potencjałem do działania i tym samym co najmniej dwa razy większym potencjałem do osiągania zysku. Dlaczego wskazuję, że co najmniej dwa razy większym niż w pojedynkę, a to z tej prostej przyczyny, że w sytuacjach kryzysowych, które zawsze się pojawiają, drugi wspólnik może zastąpić w prowadzeniu biznesu pierwszego i spółka nic na tym nie straci. Później role mogą się odwrócić, gdy pierwszy wspólnik znajdzie się w gorszej kondycji, a to drugi będzie go asekurował. Ważne jest, aby wspólnicy systematyczne dokapitalizowywali spółkę poprzez wspólne zyski lub zyski osobiste, bo tylko dzięki temu można przyjąć, że spółka spełnia swój cel biznesowy – rośnie. Jeżeli tylko jeden wspólnik stara się, by spółka utrzymywała się na rynku, to po czasie może mu zabraknąć motywacji i powodów do utrzymywania spółki, zwłaszcza kosztem swego majątku osobistego. Postanowi wtedy wypisać się z nierentownej spółki i powrócić do prowadzenia biznesu na własną rękę lub poszuka kogoś innego z kim zawiążę kolejną spółkę obiecującą mu lepsze warunki.

Tak wygląda biznesowa teoria w spółce. Natomiast w dojrzałym związku partnerzy wnoszą swoje zaangażowanie, doświadczenie, wiedzę, pasje, wsparcie, intymność i oczywiście uczucie. Dzięki temu mogą nawzajem się motywować, pomagać, stawać się lepszymi, i poszerzać swoje horyzonty. W ich związku nie chodzi tylko o to, by spełniali swoje oczekiwania i potrzeby, ale by samodzielnie się realizowali, bo dzięki temu ubogacają związek, a nie tylko siebie. To że żyją wspólnie nigdy nie może pozbawiać ich podmiotowości, bo z czasem staną się nieatrakcyjni w oczach partnera (nieciekawi, bez hobby, swoich celów, zbyt przewidywalni, nudni), a związek powoli będzie się rozpadał poprzez wypalenie. W budowaniu i utrzymywaniu związku dużą rolę ogrywają podobieństwa i tożsame priorytety partnerów na każdym jego etapie, aby w zbliżonym tempie chcieli się rozwijać, ale i wspierać. Gdy jedno zachoruje, drugie przejmuje wspólne obowiązki i na odwrót. Gdy oboje decydują się na wspólne zobowiązanie, np. dziecko, to dzielą się zadaniami i ustalają model wychowania potomstwa.

Najgorsze, co może się przytrafić w związku to nieustanne ciągnięcie za sobą drugiego partnera, którego trzeba ratować z opresji, leczyć z kompleksów, wybaczać jego błędy i tolerować jego bierność. Wcześniej czy później partner będący tym cudownym, wielkodusznym aniołem z nieba pod wpływem utrzymującego balastu spadnie na ziemię i straci swój anielski potencjał. Niewłaściwy partner będzie nas hamował i tym samym powolnie unieszczęśliwiał. W końcu jesteśmy wypadkową najbliższych nam osób, gdyż z psychologicznego punktu widzenia równamy do średniej. Jeżeli otaczasz się ludźmi oczytanymi, to też będziesz sięgał po książki. Prawdopodobieństwo, że przytyjesz będzie o wiele wyższe, jeżeli osoby, z którymi spędzasz najwięcej czasu nie przywiązują wagi do tego, co jedzą i nie uprawiają żadnych sportów. Dlatego lepiej zastanów się dwa razy zanim wprowadzisz kogoś do swego życia, bo może okazać się, że nie wniesie do niego żadnej wartości dodanej i niczego pożytecznego Ciebie nie nauczy, a wręcz przeciwnie.

W tytule wyraziłam tezę, że związek jest jak spółka, do tego z ograniczoną odpowiedzialnością. W spółce z ograniczoną odpowiedzialnością wspólnicy nie odpowiadają za zobowiązania spółki swoim majątkiem osobistym, bo od tego jest kapitał zakładowy. Skoro w związku mianem wspólników można nazwać partnerów, to należy zdawać sobie sprawę z tego, że partner jest od tego by działać na rzecz związku i wspierać drugiego partnera, ale nie rozwiązywać problemów drugiej strony, a tym bardziej brać odpowiedzialności za jej decyzje osobiste. Jeżeli mamy do czynienia z alkoholikiem, to z nałogu może się wydostać jedynie on sam, a obarczanie uzależnieniem najbliższych nie powinno mieć miejsca (wciąganiem w nałóg, marnotrawieniem pieniędzy, psychicznym wykańczaniem itd.). Odpowiedzialność partnera ogranicza się moim zdaniem do tego, co wspólne – dom, dzieci, rodzina, plany, seks, inwestycje, pomysły na wspólne spędzanie czasu i wspólne rozwijanie. Wprawdzie zdrowie czy decyzje zawodowe partnera są również ważne i wpływają na kondycję związku, to jednak od tego partnera finalnie zależy czy się przebada lub czy zmieni pracę. Jednak to, co łączy ludzi i sprawia, że tworzą silne więzi, to świadomość, że każde stara się w równym stopniu działać na rzecz związku i swoich potrzeb. A te kompromisy będą o tyle mniejsze, o ile partnerzy będą mieli zbliżone wizje teraźniejszości, jak i przyszłości. Przecież, gdy jedno kocha wodę, a drugie kocha las, trudno im będzie razem wytrzymać na znajdującej się w połowie drugi łące, z dala od wody i lasu.

Ludzie często wchodzą w związki pod wpływem biologicznej strzały amora i zupełnie nie zastanawiają się, czy z tą osobą wspólne życie będzie w ogóle możliwe i szczęśliwe. Zamiast najpierw ją poznać, tworzą jej idealny obraz w głowie i wyobrażają sobie nieskazitelną przyszłość. Jednak pierwsze wrażenie może być zwodnicze, a poza tym każda relacja jest inna, bo nie ma dwóch takich samym osób na świecie, ani takich bez grama wad. Powtarzajcie za mną – jedność dążeń i wartości, a także zaangażowanie i potencjał do inwestowania przez oboje. Miejcie to z tylu głowy, decydując się na poważny związek, gdyż samym zauroczeniem nie zajedziecie daleko. Coś niecoś o tym wiem.

***

Źródło grafiki: www.filmweb.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *