Warto poczekać do świtu

by Dorota Leszczyńska

Warto poczekać do świtu

W tle puściłam piosenkę Korteza „Stare drzewa” i tak wsłuchana w melodię straciłam poczucie czasu. Robiło się coraz później. Na niebie rozbłyskały ostatnie poświaty słońca, a miasto miało już niebawem pogrążyć się w nocy. Stałam na balkonie i opierałam się od rozgrzaną w ciągu dnia barierkę. Wciąż było upalnie, jednak delikatne podmuchy powietrza koiły moją ciepłą skórę. Latem jest pięknie, bo czujesz jakbyś dostał zastrzyku energii, nic Cię nie krępowało, jakbyś był absolutne wolny i spontanicznie reagował na nowe doznania. Jednak, gdy po upalnym, długim jak nigdy dniu wracasz do domu, tuż przed nastaniem ciemnej nocy, wszystko co wydawało Ci się takie wspaniałe w lecie, ulatnia się i przestaje mieć znaczenie. Myślisz o czymś zupełnie innym.

 

Noc jest nam potrzebna i nieuchronna. Tuż przed snem jesteś w stanie przemyśleć cały dzień, podsumować go i zaplanować kolejny. Czas refleksji uzmysławia Ci co tak naprawdę się dla Ciebie liczy. Natomiast podczas snu regenerujesz swój organizm i rozjaśniasz umysł. Problem zaczyna się wtedy, gdy masz taki mętlik w głowie, że nie jesteś w stanie się pozbierać, tym bardziej usnąć. Rzutuje to na cały kolejny dzień i następny, i następny, bo sytuacja powtarza się wielokrotnie. Wiesz doskonale o czym mówię – gdy jesteś niewyspany przez falę upałów, która odbiera komfort snu. Powróćmy jednak do bezsenności. Niektórzy starają się ją zwalczyć doraźnie poprzez uciekanie z domu, upijanie się czy szukaniem na siłę towarzystwa. Tym sposobem uciekając jedynie potęgują swoje zmęczenie, upijając się nie wyciągają wniosków, a wśród innych nie mogą się skupić na swoich potrzebach. Mimo negatywnych konsekwencji, brną dalej i nie starają się uleczyć bezsenności, ale ją ukryć przed samym sobą. Wciąż dostają palpitacji serca na myśl o tym, że słońce chyli się ku zachodowi. Po prostu boją się nocy, jakby nigdy już nie miał nastać świt.

A teraz noc zamień na samotność, tak samotność – ten stan, gdy jesteś sam ze sobą, niefortunnie nazywany przez wielu osamotnieniem. Ludzie nie radzą sobie z samotnością, bo czują wtedy właśnie wyobcowanie lub strach przed nim, a skoro czują się źle to próbują w mgnieniu oka temu zaradzić. Nazwijmy to desperacją działań – zaczynaniem związku z kimś kto akurat pojawi się w zasięgu wzroku, a nie z kimś kto jest dla nas atrakcyjny, przy kim dobrze się czujemy i który wyznaje podobne wartości; wszczynaniem scen zazdrości i kontrolowaniem innych z obawy przed tym, że pojawi się ktoś lepszy od nas; godzeniem się na znajomości, które odbierają nam więcej sił niż dodają; szukaniem adoracji i poklasku, czerpaniem krótkotrwałych przyjemności, które nie wnoszą żadnej wartości w nasze życie. Można by tak wymieniać bez końca, ale zmierzam do tego, że zamiast stanąć twarzą w twarz z sytuacją i nie wstydzić się tego, kim jesteśmy, pragniemy się zakamuflować. Niby prowadzimy takie szalone, ekscytujące życie, a w głębi duszy jesteśmy nieszczęśliwi, bo nawet nie mamy jednej osoby, której moglibyśmy opowiedzieć o swoich przeżyciach, poprosić o pomoc czy dzielić swoje odczucia.

Po nocy przychodzi świt. Bądź po prostu cierpliwy i zdaj sobie sprawę z tego, że noc jest Ci potrzebna, aby docenić jakość wschodzącego słońca. Gdy natomiast zaniedbasz noc, prześpisz bądź nie zauważysz świtu, a cały dzień będziesz mógł oddać na straty. Naprawdę tego chcesz?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *