Przypadek jest niedoceniany
Idę przez to życie bez żadnego przygotowania. Nieustannie muszę improwizować, bo nawet kupując po raz setny mleko w sklepie, nie jestem pewna jakich słów użyje ekspedientka i jaka przez to będzie moja reakcja. Odgrywam role znając jedynie ogólny zarys danej sceny albo rzucam się w wir przedstawienia, którego końca nie jestem w stanie przewidzieć. Zapewne dlatego tak polubiłam wystawiać się na kolejne i kolejne próby. Grunt by być w tym konsekwentnym i podnosić sobie wyżej poprzeczkę. Może przypadkiem coś się uda.
Improwizowałam zasiadając za kierownicą, wygłaszając pierwszy i kolejny referat, tworząc bloga, gotując z przepisem lub bez niego, ucząc się czegoś nowego, fotografując za pomocą każdego aparatu, podróżując z telefonem w ręku, prowadząc strony, pisząc z głowy czy z serca, robiąc zastrzyki, śpiewając w łazience i na karaoke, grając w siatkówkę, malując mieszkanie, zakładając firmę bądź poznając kogoś bliżej lub kogoś zupełnie nowego. Jest coś co nierozerwalnie wiąże się z improwizacją, a mianowicie przypadek. To właśnie on pojawia się znienacka przed naszymi oczami i dlatego zapada nam w pamięci jako zdarzenie, które normalnie się nie przytrafia. Nie jesteśmy na niego zupełnie przygotowani, ale przecież tak samo nie jesteśmy przygotowani na nowe rzeczy, które robimy. Powinnam mocno uderzyć w stół i głośno wykrzyczeć, że przypadek jest niedoceniany i jak najszybciej powinien wskoczyć na piedestał. Jego niekorzystna prasa rujnuje mu sławę. Przypadek nie jest niszową sztuką awangardową tworzoną przez wąskie grono artystów, ale mainstreamową rozrywka dla całych rzesz zapaleńców. Pomimo to nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż przypadek będzie się pojawiał, o ile damy mu szansę by zaistniał. Skomplikowane? Nie wydaje mi się.
Przyznam się, że często ryzykuję w improwizowaniu, żeby wymusić przypadek. Wychodzę z założenia, że rachunek prawdopodobieństwa przechyla swoją szalę na moją korzyść, gdy podążam na przód niż, gdy stoją z założonymi rękoma. Zauważ, że nawet, gdy chcesz wygrać w loterii, najpierw musisz kupić los. Więc w życiu nabywam kupony, a później odcinam z nich tyle dobrego, ile mi się uda. Śledzę przypadek i osaczam z różnych stron, bo na początku nie wiem, która z obranych metod przyniesie mi sukces. I wiele osób robi podobnie, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Dla nich przypadek, to wciąż coś danego z góry.
A co jeżeli Ci powiem, że przypadek to norma? Jest wypadkową wszystkiego, co urodziło się w Twojej głowie, czego dokonałeś i do czego się przyczyniłeś. Gdy nie doceniasz przypadku, to jakbyś nie doceniał samego siebie. Uwierz mi, że to nie za sprawą siły wyższej napisałeś maila do właściwej osoby, przedstawiłeś swoje stanowisko, przejąłeś taką, a nie inną postawę, poruszyłeś w rozmowie dany temat, pojawiłeś się w określonym miejscu i czasie. Twoje wybory przekładają się na mityczny przypadek.
Tytuł artykułu miał być przewrotny. Pointą bowiem nie jest to, by doceniać przypadek, lecz by doceniać siebie i swoje siły, aby przyciągać takie, a nie inne sytuacje w swoim życiu oraz, by czerpać z nich korzyści dla siebie. Tak naprawdę nic nie dzieje się przypadkiem. Jeżeli jeszcze tego nie wiesz, to zaręczam Ci, że się przekonasz.
Jedna odpowiedź
Szanowna Pani, jak zwykle wpis w punkt. Historia z ekspedientką przypomina mi taką przypowieść.
W owym czasie Mateusz udał się ze swoją wybranką na targ. Wiedzieć trzeba, że jego Najdroższa była kobietą tak urodziwą, jakiej Matka Ziemia nigdy dotąd nie widziała. Mateusz, młodzieniec ambitny acz ubogi, bardzo chciał zaimponować swojej oblubienicy. Wybrał u najdroższego kupca najpiękniejszy szal, tkany przez australijskie jedwabniki. Gdy kupiec zażądał zapłaty, Mateusz zbladł. Traf sprawił, że dzień wcześniej Mateusz otrzymał od ojca nowe pantalony, z których ojciec zapomniał wyjąć złote dukaty. W ten o to sposób Mateusz zaspokoił merkantylne potrzeby oblubienicy i do dziś żyją razem w szczęściu z gromadką szkrabów.
Ta nieco humorystyczna, fikcyjna historyjka pokazuje, jak wiele zależy od przypadku. Co by było, gdyby Mateusz nie miał czym zapłacić za szal? Tego się już nie dowiemy. Najważniejsze, aby podążać NAPRZÓD i nie analizować każdej życiowej sytuacji, bo nie wiemy co nas czeka.
Pozdrawiam cieplutko i życzę Pani (ale też i sobie) słonecznej pogody.