Książki od absurdu do racjonalności
Życie składa się ze skrajności: prostactwo miesza się z podniosłością, uczciwość z egoizmem, uduchowienie z pożądaniem. W równie skrajny sposób można przedstawiać rzeczywistość; łuskać się z niej, cedzić, oddzielać czy łączyć fakty i domysły. Nawet najbardziej racjonalne postępowanie może skrywać absurdalne motywy. A sam absurd jest względny, nieprzewidywalny acz wciągający. Dajcie się wciągnąć tym właśnie książkom.
„Ości” I. Karpowicz
Niebywały miszmasz form i punktów odniesienia. Książka to absurd w czystej postaci, który zaskakuje i rozśmiesza słowami wyrwanymi z kontekstu. Fabuła nie skupia się na jednym bohaterze, tutaj każdy napotkany człowiek zasługuje na to, by pochylić się nad jego losem. Wydaje się, że życie każdego z nich staje im ością w gardle. Związki heteroseksualne, homoseksualne, z kotem, wrogo-matczyne, (nie)przyjacielskie – długo można by wymieniać manewry układania się relacji międzyludzkich. W tej książce nic nie jest pewne – a zresztą mało nas obchodzą bohaterowie, tylko to w jaki sposób prozaiczność zmienia się w zabawę w Freuda, Darwina i edytora Wikipedii.
„Amsterdam” I. McEwan
Pakt o eutanazji, jak i niczym nieśmiertelna postać Molly – to dwa główne przyczynki zdarzeń, których finał nastąpił w Amsterdamie. Książka zaczyna się od pogrzebu, rozwija się w redakcji gazety i nad pustą pięciolinią, wieńczy ją koniec kariery, przesłuchania i nieudana symfonia. Dwóch przyjaciół nawzajem się moralizuje i powątpiewa w swoje zdrowe zmysły. Jednak przyrzekli sobie nawzajem, że w krytycznym momencie zrobią wszystko, by zakończyć cierpienia paranoi. Lektura wciąga w ostatnich rozdziałach, gdy dochodzą do nas pewne ukryte zawiłości. Czy rzeczywiście podchodzą do paktu racjonalnie czy emocjonalnie?