To, że pochodzisz z biednego domu, nie znaczy, że jesteś lepsza

by Dorota Leszczyńska

To, że pochodzisz z biednego domu, nie znaczy, że jesteś lepsza

Znasz to uczucie, gdy okazuje się, że kolejka obok porusza się szybciej niż Twoja? To uczucie, gdy jakiś syn znanego prawnika robi miliony wyświetleń na YouTubie z rapsami o bananowych dzieciakach? Gdy koleżanka ze studiów wysiada z Range Rovera, a na Insta wstawia zdjęcia z ostatniego piętra Burj Khalifa? Nie, nie to przecież nie zazdrość. Nigdy nie nazwiesz tego uczucia zazdrością. Do tego mało kto jest się w stanie przyznać na poważnie. Jedynie żartując: „piękna sukienka, naprawdę zazdro!”

I tu nawet nie chodzi o tę kieckę, sławę czy rozbijanie się po świecie. Bardziej o poczucie niesprawiedliwości, że innym jest łatwiej. Ci inni nie mają problemów z czynszem. Praca ich nie frustruje, więc wciąż mogą szczerzyć się do aparatu. Sukces goni sukces. W związku nie ma kłótni o zmywanie. Nie muszą odkładać kasy i czekać na promocję w Zalando. Jeżeli czegoś chcą, mają od razu bez wysiłku. Co wieczór na kolację krewetki na zmianę z miecznikiem. Są okazami zdrowia, to i żadna cholera ich nie łapie. A przede wszystkim mieli w życiu lepszy start, bo ich rodzice są przecież bogaci. Ajć, to boli.

Inne problemy, inne możliwości, inne ryzyko

Nie zapomnę nigdy pewnej sceny kłótni z Wilka z Wall Street, którą wręcz uwielbiam. Naomi podczas porannej scysji wytyka swojemu majętnemu mężowi Jordanowi, że ją zdradza. Klasyk. Ale poza tym wkurza się, że zbudził ich dziecko, gdy lądował w nocy helikopterem. I w ogóle, że zarządzanie posiadłością jest tylko na jej głowie, jak zorganizowanie ludzi z pola golfowego do przygotowania nowej trawy. W sumie może to nas śmieszyć z jakimi problemami zderzają się bogaci, ale im więcej masz, tym większą dzierżysz odpowiedzialność i tym masz większe możliwości, żeby wszystko spieprzyć.

Pieniądze rozwiązują jakieś 90% powszechnie występujących problemów. Kupimy za nie dach nad głową, wikt i opierunek, do tego dzięki nim spełnimy swoje marzenia. Ściągniemy najlepsze cygara z Kuby, a i kilka kresek też może trafić pod naszą kartę kredytową. Tyle że pieniądze dokładają również kolejnych zmartwień, o których większość z nas nie ma zielonego pojęcia. Zarządzanie majątkiem, inwestycjami czy ludźmi już nawet pominę, bo odnoszą się do głównie do umiejętności organizacyjnych i przedsiębiorczości. Jest coś, z czego nie zdajemy sobie sprawy, nawet jeżeli dorobimy się większych pieniędzy samodzielnie.

Tym czymś jest poczucie presji u osób, które pochodzą z tzw. bogatych domów. Zapewne nigdy się nad tym nie zastanawialiście, bo przecież z zewnątrz wszystko wygląda cukierkowo. Ale presja sukcesu to dla niektórych piętno. Martwią się, czy osiągną to samo co ich rodzice. Mogą popadać w depresję, że może się to nigdy nie stać, gdyż nie są wystarczająco dobrzy. Obawiają się, że zaprzepaszczą oczekiwania rodziny i środowiska. A te oczekiwania mogą być ogromne. Do tego droga zawodowa zaplanowana przez rodziców z duuuuużym wyprzedzeniem pokazuje jak małe mają znaczenie ich potrzeby i aspiracje. Z takim bagażem można się pogodzić, pójść z nim na terapię lub schować głęboko pod używkami i innymi hedonistycznymi zachciankami.

Każdy ma swoją historię i… swoje demony

Za każdym człowiekiem stoi osobna historia, bez względu na to w jak majętnym domu wyrósł. Prawda jest taka, że interesowanych arogantów, wiecznych dziewczynek czy gwiazdorów w wielkim ego spotkasz dosłownie wszędzie. Czy to w klasach niższych, wyższych czy u nowobogackich. Zasobność portfela ma tu drugorzędne znaczenie. Sposób wychowania, wyznawane wartości, samoświadomość i praca nad sobą już ogromne. Więc może nie przypisuj najgorszych cech tylko jednej grupie, jedynie dlatego, że pochodzisz z tej „szlachetniejszej” w Twoim mniemaniu. Wiesz, to nawet przestaje być reakcją osoby zazdrosnej, co zaczyna być objawem klasowej ksenofobii – lęku przed innymi.

Praca domowa na dziś. Odstaw na bok social media. Wyłącz Pudelka. Odwołaj ploty ze znajomymi. Odpowiedz sobie na pytanie: czego TY się tak naprawdę boisz i dlaczego?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *