Przestańcie się użalać! – podsumowanie na koniec pandemicznego 2020 r.
Obiektywnie patrząc, nie jest to najlepszy rok w moim życiu pod kątem problemów i przeróżnych zawirowań. Pandemia dołożyła znaczną część do zestawienia (przecież nie tylko u mnie). Brak wyjazdów za granicę od marca to tylko mała, kwaśna wisienka na torcie. Zakończony związek i większa współpraca z kancelarią. Dwie skręcone kostki, problemy zdrowotne i przeboje z odpornością. Dużo codziennej samotności z uwagi na to, że dom stał się biurem. Praca od rana do wieczora przeplatana brakiem motywacji i sensu.
Ale może wcale nie było tak źle…
I w sumie mogłabym się załamać. Miałabym absolutne prawo do tego, by użalać się nad sobą. Tylko, czy płakanie nad losem dałoby mi to, co udało mi się zbudować przez ostatni rok?
- Spędziłabym więcej czasu z najbliższymi?
- Poznałabym nowe osoby w moim życiu?
- Ruszyłabym z nowymi usługami dla prawników?
- Rozwinęłabym bardziej bloga?
- Nauczyłabym się nowych narzędzi i programów?
- Wyszłabym na prostą ze zdrowiem?
- Zobaczyłabym trochę Polski?
- Nauczyłabym się większej asertywności i samodyscypliny?
- Wyznaczyłabym kolejne kroki na następny rok?
Nikt, kto zaczynał z niskiej belki oczywiście Ci tego nie powie. Jak jest mu ciężko. Że wciąż do pokonania są kolejne przeszkody. A wiesz dlaczego? Bo się nad tym tak nie zastanawia i nie analizuje, szukając wymówek. Bo nauczył się, że problemy są przejściowe i zawsze znajdzie się sposób. Czy pomocna dłoń. Efekt skali lub statystyka. Wsparcie, którego się nie spodziewasz. Rozumiem, że teraz spoglądasz na tekst z nutką zażenowania za tak banalne stwierdzenie. Ale musisz wiedzieć jedno. Gdy zaczynałam, nie miałam nic do stracenia, a marzenia miałam cholernie wielkie. I wciąż takie mam.
2020 r. najmniej stresujący?
Mimo wszystko uważam, że rok 2020 jest najmniej stresującym rokiem na przestrzeni moich ponad 30 lat życia. Cóż za paradoks, nieprawdaż? Może dlatego, że przywykłam do większej dawki napięcia. Może dlatego, że szczególnie teraz stawiałam na spokój i równowagę, więc odcinałam się od negatywnych newsów. Optymiści ponoć tak mają. A najbardziej prawdopodobnie dlatego, że zostawiłam zbędny bagaż i skupiłam się na tym, co mi naprawdę służy.
Pandemia sprawiła, że moja koleżanka zaczęła znowu tańczyć, na co wcześniej nigdy nie miała czasu. Za to kolega zapisał się na kurs językowy online i planuje przygotować się do egzaminu, aby mieć większą mobilizację do nauki. A co się u mnie będzie działo? Patrząc na moją listę „to do” na 2021 r. można albo się przerazić albo przyklaskiwać. Ale szczerze, nie za bardzo mnie to obchodzi. Tzn. nie interesuje mnie to, czy komuś się to będzie podobało czy uzna mnie za wariatkę.
Posłowie
Parafrazując słynne stwierdzenie: „Jak pięknie były czasy przed pandemią, a teraz to nie ma czasów.”, dodam coś w kontrze. To był trudny rok dla nas wszystkich, ale to jeszcze nie powód by tkwić w przeszłości. Nikogo z nas na to nie stać.