Wybieraj. Albo jesteś w życiu gościem albo jesteś u siebie
W dzieciństwie wierzyliśmy, że kłótnia o kredki to najgorsza tragedia, która mogła nas spotkać. Że kołdra stanowi najlepsze zabezpieczenie przed nocnymi potworami. A rodzice mają zawsze rację i trzeba ich bezwzględnie słuchać. Jednak w miarę upływu czasu i pojawienia się nastoletniej burzy hormonalnej, wyrastaliśmy z wielu przekonań na temat życia. Niepokorni i zbuntowani wręcz negowaliśmy wszystko to, co próbowali nam wpoić dorośli. Jednak będąc zależnymi od innych wciąż ostatnie słowo nie należało do nas. Później miało się to zmienić. Czy aby na pewno?
Spełnianie oczekiwań innych
Wśród moich znajomych jest już całkiem sporo par, tych niesformalizowanych jak i tych małżeńskich. Najciekawsze jest to, że każda z tych par miała okazję poznać na własnej skórze, czym jest presja otoczenia. Gdy postanowili, że ze sobą zamieszkają, rodzina podpytywała kiedy zaręczyny i ślub. Następnie gdy już doszło do złożenia przysięgi przed kapłanem/urzędnikiem lub wniosku o wspólny kredyt na mieszkanie, zaraz przyjaciele podpytywali się kiedy planują dziecko. I już nie trzeba się zbytnio domyślać, że w momencie pojawienia się noworodka na świecie, najbliżsi dostają urzędowe zezwolenie na zadawanie pytań o kolejne dziecko w drodze.
Tak było, jest i będzie zawsze i wszędzie. Bo ludzie z natury są ciekawscy, wścibscy i będę wtrącać się w Twoje czy moje życie. Gdyby było inaczej taki zawód jak influencer, który utrzymuje się z pokazywania swojego życia prywatnego i przy okazji polecania produktów, zupełnie nie miałby racji bytu. Właśnie dlatego, że nikogo by to nie obchodziło. A tak wzbudza emocje, bulwersuje lub zachwyca.
W idealnym świecie każdy powinien zajmować się swoim własnym ogródkiem. W rzeczywistości lubi podpatrywać kwiatki u innych i wytykać, że trawa nie jest skoszona. Oczywiście, że możemy oddzielić się od innych wysokim murem, tak by nikt nic o nas nie wiedział, ale to wcale nie rozwiązuje problemu. Potrzebujemy relacji, tych bliższych i dalszych, by kochać i być kochanym, cieszyć się zdrowiem, rozwijać umiejętności interpersonalne, ćwiczyć empatię i mieć poczucie przynależności. Ale jak nie dać się tej presji otoczenia i przestać spełniać czyjeś oczekiwania?
Życie na swoich zasadach
Moja babcia zanim poznała i wyszła za mojego dziadka obrała sobie za cel, by nauczyć się szyć i zostać krawcową. Udało jej się to osiągnąć z nawiązką, bo nie dość, że miała swoje klientki to także uczyła fachu kolejne dziewczyny. Tym sposobem jako żona nie była na niczyim utrzymaniu, za to realnie wpływała na decyzje rodzinne, przede wszystkim te finansowe. Odkąd pamiętam powtarzała mi, że wtedy mamy głos, gdy mamy swoje pieniądze. Co oznaczało, że niezależność czy możliwość wyrażania swoich opinii idzie w parze z samodzielnością finansową.
Słowa babci wzięłam sobie mocno do serca i wdrażam je w życie. Z powodzeniem. Z czego jestem bardzo dumna. Jednak to są moje wewnętrzne przekonania, z którymi nie muszą się zgadzać inni ludzie, kobiety, żony i matki, pracujące w domu wychowując dzieci. Bo każdy z nas ma swoje życie, swoje cele i swoje priorytety. Ale na litość boską, odkryj je, dąż do nich i spełniaj się, bo zawsze będziesz czuł/czuła się jak w gościach realizując plan kogoś innego.
Zawsze ponosimy koszty naszych decyzji, ale właśnie na tym polega dorosłość i odpowiedzialność. Choć z jednej strony płacimy czy poświęcamy swój czas, to z drugiej otrzymujemy pewną wartość dla nas. Jednak robiąc coś wyłącznie, by zadowolić innych, dajemy satysfakcję wszystkim poza nami. Twoje wykształcenie, pierścionek zaręczynowy na palcu czy awans to nie prezent na rocznicę ślubu rodziców. Zatem jak nie dać się tej presji otoczenia i przestać spełniać czyjeś oczekiwania? Po prostu żyć swoim życiem według swoich zasad.