Nieważne jak bardzo się poświęcasz, ale jak inwestujesz
Może z uwagi na moją umiejętność słuchania. A może ze względu na ciekawość innych ludzi, wielokrotnie zdarza mi się poznawać historie. A to związkowych perypetii, konfliktów między przyjaciółmi czy problemów w pracy. Nie twierdzę, że zawsze, ale zauważam, że w przytaczanych opowieściach przewija się często wątek, który stanowi jednocześnie kartę przetargową co również dowód winy drugiej strony. Ale zanim przejdę do sedna uraczę również Was jedną z takich historii.
Poświęcanie się dla idei
Poznajcie Kamilę. Uśmiechniętą i energetyczną prawniczkę, która poza pracą o dziwo ma swoje wielkie pasje. Tańczy, śpiewa, recytuje. Odkrywa odległe zakątki świata. Jej terminarz pęka w szwach, a gdy za coś się zabiera to dąży do perfekcji, choćby kosztem nieprzespanych nocy. Jest tak pracowita i odpowiedzialna, że laptopa zabiera na każdy weekend i urlop. Potrafi być przy tym kobieca, stylowa i piękna, a poznawanie nowych osób nie stanowi dla niej najmniejszego problemu. Jednak bez względu na te wszelkie walory, w relacjach wciąż dochodzi do ściany. Jak to możliwe?
W związku z tym, że przyzwyczaiła się do funkcjonowania na 100%, wchodzi w nowe znajomości zbyt szybko, angażuje się jeszcze szybciej. Zamiast przechodzić krok po kroku do przodu, pruje ścigaczem na pełnym gazie, a później musi dawać ostro po hamulcach przy każdym skrzyżowaniu. Daje z siebie coraz więcej z nadzieją na mobilizację drugiej strony i rozwój relacji, co przynosi odwrotny skutek do zamierzonego. Jednocześnie nie daje sobie samej czasu na obserwację – czy ten ktoś w ogóle do niej pasuje, czy może faktycznie z kimkolwiek teraz być i czego tak naprawdę chce. W konsekwencji goni króliczka dla samej idei gonienia. Poświęca się dla idei. Dla idei bycia w perfekcyjnym związku.
Inwestycja to nie to samo co poświęcenie
Może to zaskakujące, albo dla wielu niesprawiedliwe, ale to nie zawsze Ci najbardziej zapracowani i bezwarunkowo oddani swemu zajęciu czy bliskim osiągają w życiu swoje cele. Lecz Ci, co odpowiednio inwestują swoje zasoby, potrafią ustalać priorytety i stawiać granice. W końcu każdy z nas ma określoną pulę godzin w ciągu doby do wygospodarowania, więc warto mądrze nią zarządzać. Jeżeli w kancelarii X zarabiasz pracując 11 godzin tyle ile w kancelarii Y przez 8 godzin, to zyskujesz 15 godzin tygodniowo na odpoczynek czy hobby. Niestety często tkwimy w miejscu lub przy określonej osobie wyłącznie dlatego, że poświęciliśmy już tak wiele i boimy się straty. A to już nie jest inwestycja tylko proszenie się o katastrofę.
Tym sposobem unieszczęśliwiamy się nie własne życzenie. Wciąż robimy to samo, a na koniec oczekujemy zupełnie innego rezultatu. Z tych oczekiwań rodzą się pretensje. Tylko one pojawiają się stanowczo za późno, po przekroczeniu kilku czy kilkunastu czerwonych linii alarmowych. Skoro ona przygotowywała codziennie obiad, a on przez cały miesiąc nie kiwnął palcem w domu, to oczywiście, że ta irytacja może w niej się zmagać. Tyle że z tych pretensji nie wyniknie nic zbawiennego dla ich relacji, a już na pewno nie wtedy, gdy ona dalej będzie gotować te obiadki i gadać pod nosem. Bo inwestować należy współmiernie do okoliczności i danych stosunków.
Dywersyfikacja albo ryzyk-fizyk
Doradcy finansowi jak mantrę powtarzają, że należy dywersyfikować swój portfel inwestycyjny. Co oznacza, że nie należy przeznaczać 100% swoich przychodów na tzw. złoty strzał, bo może się okazać, że zostaniemy bez kasy na utrzymanie i bez jakichkolwiek oszczędności. Oczywiście zdarzają się szczęśliwcy, którym udaje się wygrać w krótkim czasie, ale jest to ryzyko oparte o regułę zerojedynkową: win-lose.
W dłuższej perspektywie bardziej stabilne i opłacalne jest po prostu inwestować różnorodnie. Jeżeli dane źródło wyschnie mamy jeszcze kilka alternatyw i nie zrujnuje to naszej sytuacji. Analogicznie jest w innych sferach życia. Gdy jesteś w związku, pamiętaj o przyjaciołach i rodzinie, bo uzależnić się od jednej osoby jest bardzo łatwe, a sztuką jest zachować zdrowy balans. Na swój rozwój i swoją pracę patrz szerzej, a nie jedynie przez pryzmat firmy, w której obecnie jesteś. W innym miejscu możesz mieć większe możliwości i lepsze efekty na koniec dnia, więc lepiej być otwartych na wszelkie propozycje.
Wiedz kiedy powiedzieć STOP
Przychodzi taki moment, w którym już wiesz. On/Ona jest fajnym człowiekiem, ale z zupełnie innymi wartościami i celami na przyszłość. Super mi się tutaj pracuje i jest mi dobrze, ale pragnę więcej wyzwań, żeby nie stać w miejscu. W tym kraju mam swoich najbliższych, ale w głębi duszy pragnę zamieszkać gdzie indziej. I nikt nie powinien być z tego powodu winnym, ani obwinianym. Każdy ma prawo do tego, by być szczęśliwym i dostawać to, czego chce od życia.
Wiedza, o tym kiedy należy się pożegnać i z jakimi osobami nie będzie nam po drodze jest niebywale cenna. Właśnie dlatego, że przestrzeń, którą zyskaliśmy w momencie zakończenia tego, co nie rokuje, możemy przeznaczyć czemuś lub komuś lepszemu dla nas. Nie musimy się poświęcać, ale powinniśmy się postarać mądrze angażować czy to w projekty czy ludzi, którzy naprawdę rokują.