To nie moja wina. Kult manipulantek czy kult ofiar?
Iris. 33 lata. 170 cm wzrostu. Zamieszkała w Łodzi. Jak pisze na swoim profilu na portalu sponsorigowym „Niespodzianka w ładnym opakowaniu”. Jej oczekiwania to tylko od 100 do 250 tysięcy rocznie. Oczywiście bez podatku.
21-letnia Jenna Phillips znana na OnlyFans jako YourPuppyGirl mówi, że czuje się psem, lubi się tarzać i przepada za głaskaniem. Ona i inne dziewczyny spełniając fetysze subskrybentów serwisu wyciąga po kilka tysięcy dolarów miesięcznie bez studiów i aplikacji.
Podczas gdy sprytniejsze zarabiają, Ty wciąż ciśniesz w kancelarii i nosisz za kimś teczkę. To może frustrować. Ktoś Cię wyzyskuje, więc może czas przejść na ciemną stronę mocy i zacząć zarabiać na naiwności mężczyzn.
Bo przecież nie ma innej drogi. Albo jesteś ofiarą albo jesteś katem. Albo Cię wszyscy wykorzystują albo Ty wykorzystujesz wszystkich. Serio, tak widzisz świat? No to patrz.
Kult ofiar, a może syndrom
Czuję, że ostatnio zalewa nas fala dwóch narracji. Pierwsza, w której są tylko zwycięzcy na czele z pseudocoachami. Druga zrzeszająca ofiary tych pierwszych. Co jednak śmieszne, jest coś, co łączy te dwie zwaśnione grupy. Wiara w to, że są lepsi od innych ludzi. Co może być nawet logicznie wytłumaczalne w przypadku zwycięzców. W końcu coś tam może osiągnęli. Wygrali w wyścigu o pieniądze, których nie mieli. Więc sodówka mogła uderzyć im do głowy. Ale w przypadku ofiar, tzw. życiowych przegrywów?
Bo to przecież nie oni zawinili. To ich oszukują na każdym kroku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta zła kobieta czy ten zły mężczyzna. Ale jakoś nie są w stanie powiedzieć im: 'Bajo” i tkwią w nieszczęściu przez lata. Krytykują osoby, które nie spełniają ich potrzeb. Przy których czują się gorzej. Które śmią wieść życie zgoła lepsze, ale według nich moralnie ohydne.
W kulcie ofiary najlepszą rzeczą jest to, że można wciąż powielać te same zachowania i nie uczyć się na błędach. Ideały i dobre osoby tego robić nie muszą. Nie trzeba wyznaczać granic ani współpracować. Doświadczać nowych rzeczy jak podróżowanie w pojedynkę czy przeprowadzka na drugi koniec świata. Wystarczy rzucać oskarżenia, stroić focha i szukać dziury w całym. Nieszczęśliwy przegryw liczy na to, że świat się po prostu do niego dostosuje, a tu figa z makiem.
Dynamika kata i ofiary
Zapewne podniosą się teraz głosy oburzenia. Co z ofiarami przemocy domowej, zgwałcenia czy mobbingu? To przecież nie ich wina, że ktoś zastosował wobec nich przemoc. Absolutna prawda. Nigdy nie powinniśmy wiktymizować osób, których takie zdarzenie dotknęło. Może spotkać to każdego z nas. Celowo używam jednak słowa zdarzenie. Jeżeli bowiem pozwalamy, by to się powtarzało i powielamy schemat, to powinniśmy szukać odpowiedzi w sobie.
Normy wyciągnięte z domu, brak innych punktów odniesienia, wyuczona bezsilność, zakorzenione przekonania o sobie i świecie – te i inne przyczyny mogą stać za przyjęciem postawy ofiary. Jednak to nie wyrok na całe życie. Należy szukać pomocy i nad sobą pracować, by móc w końcu wydostać się z tego pudełka. To, że ktoś pojawił się w naszym życiu nie zależy od nas, ale od nas zależy czy w nim pozostanie.
Miejmy jednak świadomość, że schemat kata i ofiary wcale nie musi występować w patologicznym środowisku rodem z kronik policyjnych. Te schematy mogą siedzieć w każdym. Dosłownie każdym. Nieważne czy jesteśmy z ubogiego czy bogatego domu. Czy jesteśmy wykształceni czy zupełnie nieobyci. Czy prowadzimy swoją działalność czy pracujemy dla kogoś. Pewne osoby przystają na relacje, które przynosi im los i nie potrafią wyznaczyć granic. Są głuche na sygnały ostrzegawcze i brną w relacje toksyczne, a czasem same narzucają niezdrową dynamikę. Bo tak jest im wygodniej.
Tak, robią to bardzo nieświadomie, by choć przez chwilę nie czuć się ofiarą, a katem. Ich cierpienie staje się najcenniejszą kartą przetargową, która otwiera im drogę do podporządkowania w końcu najbliższych. Ofiary potrafią wpędzać innych w poczucie winny, by uzyskać to na czym im zależy – rekompensatę. Dostają kwiaty i przeprosiny na kolanach? To za mało. Dostają uwagę i adorację. Już lepiej. Ciemna strona przegrywów jest mroczniejsza niż The Dark Knight Nolana, prawda? Tyle że ta dynamika jest straszliwie niszcząca i uzależniająca, bo za chwilę kat staje się znowu ofiarą i tak w kółko.
Dwoje gra i dwoje może wygrać
I kto tu jest większą manipulantką? Mamy do wyboru: kobietę o wysokich standardach wobec siebie, która wyszła za mąż za zamożnego mężczyznę, bo chciała założyć rodzinę z kimś, kto zapewni tej rodzinie stabilizację i bezpieczną przyszłość. Kobieta, która jest nastawione na samodzielne zarabianie pieniędzy bez względu na charakter pracy i wykorzystują swoje 5 minut oferując usługi, na które jest popyt. A może kobieta, która nie dając z siebie nic ponad minimum, narzeka na swój los, robi dramaty z niczego i oczekuje nie wiadomo czego.
Podpowiem. Z manipulacją mamy do czynienia w sytuacji, gdy jedna osoba podstępem zmusza do określonego zachowania drugą osobę. Raz to Ty kogoś zmanipulujesz, ale zawsze ktoś może też zmanipulować Ciebie. I już nie jest tak miło, prawda?
Gdy dwie osoby są świadome intencji i tego, na co się piszą, trudno mówić o manipulacji. Jak na wolnym rynku: jest cena, jest towar. Ktoś chce sprzedać, a ktoś chce kupić. Tym charakteryzuje się postawa „win-win”. Nikt nie musi przegrać, by osiągnąć to, czego w życiu chce. Wystarczy spełniać nawzajem swoje potrzeby. Trzeba je najpierw poznać, a później działać. Naprawdę tylko tyle i aż tyle.