6 powodów by nie oglądać serialu „Wychowane przez wilki” [HBO GO]
Znacie to uczucie, gdy sięgacie po chipsy i mówicie sobie „wezmę tylko jednego”. A później w rękach zostaje Wam jedynie puste, szeleszczące poczuciem winy, bo właśnie opróżniliście całą paczkę. Dokładnie tak samo jest z serialami, które polecają Wam znajomi. Macie akurat wolny wieczór, więc włączacie pierwszy odcinek. Ile on tam może trwać – lekkostrawne 50 min.? Ale skoro serial Wam zasmakował, to lecimy dalej. Drugi, trzeci, czwarty, może jeszcze piąty odcinek, bo przecież pora już spać.
Następnego dnia wyczekujecie już tylko chwili, gdy znowu zasiądziecie do konsumpcji fabuły. Szósty odcinek już tak nie porywa. W siódmym jakby tracicie poczucie dobrego smaku. Podczas ósmego już Was mdli, ale przecież do rozwiązania zostało już tak mało. Rodzice zawsze powtarzali, żeby kończyć to, co się zaczęło. Czy mieli rację, dowiecie się z ostatniej sceny finałowej. I co? I nic. Po prostu koniec. Przeważnie pierwszego sezonu. Nie muszę chyba dodawać, że na konsumpcję czekają kolejne. Jeżeli nie sezony, to na pewno seriale.
Przyznaje się bez bicia, że ostatnio wciągnął mnie serial. Pewnie, że żałuję. Biję się w pierś. Zabrał mi bezpowrotnie jakieś 9 godzin życia. A mogłam poświęcić ten czas na naukę gry na fortepianie, organizację ogrodu japońskiego na parapecie czy wyhaftowanie ośmiu gwiazdek na pościeli. Na moje usprawiedliwienie mogę podać tylko to, że wyprodukował go sam Ridley Scott (ten od Łowcy androidów czy Gladiatora). Dlatego czuję się w obowiązku, by Was przestrzec przed tak zdradzieckim serialem HBO jak „Wychowane przez wilki”.
Także ostrzegam, wciągnie Was. Wciąż nie wierzycie, więc przedstawiam Wam #6 powodów.
Dzieci są traktowane instrumentalnie
Całe fabuła sprowadza się do tego, że ludzkie dzieci są wychowywane przez dwójkę adroidów na jakiejś nieznanej planecie. Android Matka i adroid Ojciec są tak zaprogramowani, by ochronić potomstwo i zaspokoić potrzeby (głównie fizyczne). Ale skąd w ogóle taki pomysł, by wychowaniem zajmowały się pozbawione empatii i sfery emocjonalnej androidy? Okazuje się, że dzieci są kartą przetargową między zwaśnionymi grupami, które starają się przetrwać. To właśnie dzieci automatycznie mogą stać się przedłużeniem wieszczonych idei i władzy danej grupy. Gdy widzisz jak dorośli czy androidy robią im pranie z mózgu, to zaczynasz się sam zastanawiać, ile błędnych przekonań zaimplementowali Ci Twoi rodzice.
Anroidy są najlepszymi i najgorszymi rodzicami
Choć niejedna „madka” mogłaby się wzburzyć tym stwierdzeniem, to nie ma świecie ani jednego przykładu idealnego rodzica. Ludzie, w zależności od swojego stanu psychicznego, mogą zupełnie inaczej reagować lub podejmować diametralnie różne, impulsywne decyzje. W końcu każdy może przechodzić gorszy okres, mieć zmienny humor czy popadać w euforię. Androidy mają tą przewagę nad ludźmi, że ich postępowanie jest strickte logiczne, a decyzje są podejmowane w zgodzie z zaprogramowanymi priorytetami i w oparciu o zdobyte dane. Problem polega jednak na tym, że nie posiadają empatii, która pozwalałaby im współodczuwać z dziećmi. Mogą oczywiście nauczyć się pewnych zachować, ale nigdy tego nie poczują i nie zrozumieją postawy dzieci. Normalnie jakbym słyszała moją koleżankę, opowiadającą o swojej matce.
Walka wierzących z niewiernymi
Wspomniałam na początku o dwóch zwaśnionych grupach. Zatem odkrywam nieco tajemnicę. Mamy do czynienia z wyznawcami Sola, którzy żyją zgodnie z Pismem. Po drugiej stronie barykady są ateiści odrzucający wszelkie dogmaty i hołdujący sile intelektu. Jako że tolerancja kończy się wtedy, gdy zaczyna brakować zasobów, mamy do czynienia z ewidentną wojną na śmierć i życie. Jedni napadają na drugich. Drudzy zabierają dzieci tym pierwszym. I tak w koło Macieju. Generalnie jest to świetny i bardzo wdzięczny motyw. W końcu każda akcja może powodować zemstę, która jest powodem do kolejnych działań odwetowych.
Gdzie te wilki?
No właśnie? Znacie z lekcji historii opowieść o Romusie i Romulusie, którzy zostali wykarmieni przez wilczycę. Dzięki temu przetrwali i tak oto od 753 r. p. n. e. mamy Wieczne Miasto. Na początku wydawało mi się, że tytuł serialu nawiązuje metaforycznie do tego, że ludzie są wychowywani przez istoty nie ze swego gatunku. Ale po pewnym odcinku stałam się bardziej sceptyczna co do tej interpretacji. I co najbardziej frustrujące, dalej nie znam pełnego kontekstu.
Skrajność goni skrajność
Wiecie jakie filmy z zakresu psychologii biją rekordy na You Tube? Te o narcyzach, socjopatach i psychopatach. Musimy to jasno przyznać, że lubimy oglądać skrajne przypadki i wciągają nas historie szaleńców. Dlatego, że zupełnie nie spodziewamy się, co za chwilę nastąpi. W tym serialu mamy przynajmniej jednego gościach z obłędem. Do tego masę wierzących w proroctwa, Pismo i zasady, których nie znamy. Oczywiście nie zapominajmy o androidach – tak logicznych, że czasem okrutnych. Istny zakład psychiatryczny.
To zakończenie…
Zamiast się wyprostować, to się jeszcze bardziej pokomplikowało. Ostatni odcinek kończy się w tak otwarty sposób, że nic tylko wejść w drugi sezon. Tak, HBO zapowiedziało kontynuację. Najgorzej. Dlatego miejcie świadomość w co się pakujecie. Udanego oglądania!
Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl