Przyjaciele tu są

by Dorota Leszczyńska

Przyjaciele tu są

Mówi się, że przyjaciół poznajemy w biedzie. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale nie do końca. O wiele większej próbie poddaje się innych ludzi podczas, gdy my sami jesteśmy szczęśliwi. To, w jaki sposób są w stanie cieszyć się razem z nami  i dopingować do jeszcze większych sukcesów świadczy o prawdziwej przyjaźni pozbawionej zazdrości.

Przyjaciół utrzymujemy przy sobie wcale nie dzięki pochlebnym słowom, przekupywaniu ich czy zabieraniu do najlepszych lokali w mieście. Trwają z nami na dobre i złe, bo wiedzą, że jesteśmy z nimi całymi sobą, tak samo jak oni są z nami. Dlatego właśnie nasze szczęście jest równoznaczne z ich szczęściem. Wnoszą z nami toasty za nasz awans w pracy, za wygraną w zawodach, za pierścionek na palcu, za udaną podróż z przygodami, za przeprowadzkę do swoich czterech kątów, za intratne zlecenie, za dziecko w drodze, za zdany egzamin, za wyleczenie z choroby, za zrzucenie nadwagi, za znalezienie miłości , a nawet za dorwanie szałowej spódnicy na wyprzedaży. Różne przecież są przejawy i odcienie szczęścia, które spotykają nas po drodze. Bez względu na wszystko prawdziwi przyjaciele będą z nami bezrefleksyjnie i naturalnie wyrażać radość, właśnie dlatego, że widzą nasz uśmiech na twarzy.

Niestety w relacje międzyludzkie często wkrada się coś takiego jak zazdrość. Pojawia się głównie u osób, które same nie są zadowolone ze swego życia i pragną, aby innym też się źle wiodło. Zazdrośnicy podbudowują się nieszczęściami innych  i dzięki temu mogą uchodzić za lepszych. Może to taki syndrom zawistnego Polaka. Skoro sąsiad kupił nowy samochód, to zamiast postarać się samemu zarobić na lepsze auto, zawistny Polak będzie życzył sąsiadowi kradzieży lub co najmniej wgniecenia na masce. A może to też objaw czyjegoś  lenistwa? Łatwiej przecież stać w miejscu i trzymać innych na tym samym poziomie frustracji niż ruszyć cztery litery za rozwijającymi się ludźmi. Dlatego zaczyna się ujawniać taka pulsująca na skroni żyła, która świadczy o gotującej się w czaszce zupie złożonej z mętów i wodorostów, posiekanych uprzednio przez rzesze Chińczyków. I to widać jak na dłoni. Ponoć nieszczery śmiech i udawane gratulacje da się ujrzeć nawet z kosmosu.

Przyjaciele staną również murem za naszym szczęściem, nawet jeżeli wcale ich o to nie prosimy. Martwią się i starają się pomóc, by wydostać nas z dołka, a nie w tym grajdole utrzymywać. Bardzo sobie cenię, gdy przyjaciele podrzucają mi pomysły i pokazują inny punkt widzenia na sprawę, abym mogła uporać się z trudnościami. W końcu nie oczekuję od nich załatwienia za mnie moich spraw, lecz szczerych rad, które mnie ubogacają i pozwalają podjąć słuszną decyzję. I oto chodzi, by nie mielić tematu problemów, nie pozwolić, by narzekanie odebrało nam cały optymizm i chęć zmian na lepsze.

Ciesząc się z tego, że mam tak oddanych przyjaciół, nieustannie zadziwiam się tym faktem. Bo czymże sobie na nich zasłużyłam? Oni wnoszą tyle dobrego do mojego życia. To dzięki nim chce mi się więcej, wyżej, lepiej. Tym samym stają się moim gwarantem szczęścia, więc z tego miejsca bardzo im dziękuję za to, że są.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *