Randkowanie jak interes życia

by Dorota Leszczyńska

Randkowanie jak interes życia

dsc_1140

Pani X spotyka na swej drodze Pana Y. Podążają za sobą wzrokiem niczym za hasłami podrzucanych ulotek reklamowych i rejestrują przykuwające wzrok cechy ich wyglądu. Podobają się sobie na tyle, że rozpoczynają rozmowę. Prezentują swoje atuty, zachęcając do dalszej tury negocjacji. Zainteresowanie rośnie, więc umawiają się na spotkanie.

Mały prezent na przekupienie klienta nie jest niczym dziwnym w świecie biznesu, a na randce bukiet kwiatów nie będzie uznany za faux pas. W ten sposób kruszy się pierwsze lody przed turą rozmów. Pan Y stara się uchodzić za mężczyznę odpowiedzialnego, zaradnego, godnego zaufania, ale mimo wszystko spontanicznego, z którym każdy dzień byłby przygodą. Pani X z uśmiechem na ustach wysłuchuje szczegółów oferty i analizuje ryzyko dalszych pertraktacji. Wdzięczy się przy tym, odgarniając co chwilę włosy i patrząc na oferenta przeszywającymi na wskroś źrenicami. Pani X zadaje dyskretne pytania wyższym niż zwykle głosem, aby tonem nie zrazić do siebie partnera rozmów. Pan Y z chęcią na te pytania odpowiada bez żadnego skrępowania ani wątpliwości, jednak nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, co może świadczyć o tym, że za wszelką cenę stara się trzymać swojego scenariusza. Ponadto próbuje przekonać Panią X, że jego oferta jest niebywale atrakcyjna. Zachowuje się niemal jak pośrednik nieruchomości, który pokazując nam mieszkanie, sugeruje, że lokal ma niebywałe wzięcie (w końcu ten metraż, lokalizacja i wyposażenie), a w kolejce do jego prezentacji czekają jeszcze 3 osoby.

Niepewność związana z przyjęciem bądź odrzuceniem oferty można porównać do drżącej reakcji na dźwięk telefonu po pierwszej randce. Kto ma odezwać się pierwszy: oferent czy klient? Kiedy ma to nastąpić: na drugi dzień rano czy lepiej odczekać jakiś czas? Jak się wtedy zachować: z obojętnością czy entuzjazmem? Odpowiem jak prawnik. TO ZALEŻY. Dalsze prowadzenie pertraktacji może przybierać różne formy, ale na pewno należy być wtedy konsekwentnym. Jeżeli oferta czy klient nam zdecydowanie nie leży, nie ma sensu brnąć dalej, gdyż mogą pojawić się później niechciane koszty negocjacji. Natomiast, gdy perspektywa bliższych kontaktów w jakimś stopniu przypada nam do gustu, przystałabym na kolejne spotkania w celu zbadania ryzyka kontraktu. Wcale nie musi dojść do jego ostatecznego podpisania, czego należy być świadomym. Przy okazji może przydarzyć się taka karta kredytowa, karta stałego klienta czy zwykłe poszerzenie listy kontaktów.

Czy, abym nie przesadziła, pokazując tak okrutny i nieludzki obraz randkowania? Zapewne można się domyślić, że nie lubię spotkań nazywanych oficjalnie randkami, jakby to do czegoś zobowiązywało. Wiem, że historia Pani X i Pana Y zabrzmiała dosyć cynicznie, zatem mogę pokazać ją z zupełnie innej strony. Głównymi bohaterami będą Julia i Romeo,  co z pewnością spodobała się fanom romansów i komedii romantycznych. Gdy się pierwszy raz ujrzeli, nad ich głowami uniosła się niewidzialna strzała Amora, która od razu przeszyła ich serca. Wiedzieli, że są sobie przeznaczeni, a ich miłość pokona wszelkie przeciwności losu. Szczebiotali sobie miłosne wiersze, szeptali czułe słówka, aż tu nagle kurtyna opadła i przedstawienie się skończyło. Każde wróciło do swego domu i swoich zajęć.

Przypominam, że życie to nie opera mydlana, nie bajka, nie dramatyczny teatr, nie mityczna legenda – więcej w nas schematów, obowiązków, realizacji planów i potrzeb niż pławienia się w pustej idylli. Oczywiście przesadą jest uznawanie, że relacje biznesowe i towarzyskiej rządzą się tymi sami prawami, ale nie da się ukryć, że w życiu prywatnym również realizujemy pewien interes. Naszym celem jest przyjemnie spędzać czas z innymi, poznawać ciekawych i podobnych do nas ludzi, łączyć się w pary, tworzyć rodzinę, szukać oddanych przyjaciół itd.

Nie chcę do randkowania odnosić się w sposób wyrachowany, po prostu nie umiem wyzbyć się swoich skojarzeń. W końcu ludzie są tacy przewidywalni bez względu na okoliczności, więc wykorzystują to, czego się nauczyli przez lata. I wcale nie należy z tego szydzić, ani się temu dziwić. Na dobrą sprawę każdy kontakt da się spłycić do poziomu interesowności, ale czymże byłyby wtedy nasze relacje z ludźmi? Przywiązaniem igły do nitki – bez uczuć, bez nadziei, bez oczekiwań, bez radości, bez smutku.

Na szczęście randkowanie kiedyś się kończy, a wtedy prawdopodobnie czeka coś bardziej ludzkiego. Życzę więc udanych negocjacji, tym, którzy do znajomości podchodzą tak bardzo jednoznacznie. A tak przy okazji polecam obejrzenie filmu pt. „Jak to robią single?” i przestrzegam przed desperacją.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *