Kłamstewko z imię dobrego

by Dorota Leszczyńska

Kłamstewko z imię dobrego

Istnieje taki rodzaj kłamstwa, do którego uciekamy się z dobrych pobudek. Dlatego, by nie martwić bliskich. By uchronić przed smutkiem czy stresem. Tylko po to, by utrzymać ukochane osoby w spokoju i szczęściu. Aczkolwiek nawet małe kłamstwo z miłości, potrafi przeradzać się w bolesne oszukiwanie. Po prostu łatwo stracić nad tym kontrolę.

Pojawiają się zatem słuszne wątpliwości. Kiedy kłamstwo przynosi więcej złego niż dobrego? Gdzie jest ta granica? Czy mamy prawo nie mówić innym tego, co ich bezpośrednio dotyczy? Na te i inne pytania starają się opowiedzieć twórcy filmu „Kłamstewko”.

Naszą główną bohaterką jest Billi (Awkwafina) – młoda Nowojorka pochodzenia chińskiego. Wraz z rodzicami przeprowadziła się do Ameryki, gdy była jeszcze dzieckiem. Jedyne, co wiąże ją z Chinami to znajomość języka, wspomnienia i rodzina, która tam pozostała. Niewątpliwie najbliższy kontakt utrzymuje ze swoją babcią i powierniczką Nai Nai (Shuzhen Zhou). Dzieli je tysiące mil, różnica 12 godzin i odmienne kultury, ale troszczą się o siebie i kochają.

Nagle Billi dowiaduje się, że jej rodzice wybierają się do Chin na ślub jej kuzyna. Informacja bardzo ją zaskakuje, bo młoda para nie zna się zbyt długo. Okazuje się jednak, że ślub to jedynie przykrywka dla rodzinnego spotkania. U Nai Nai zdiagnozowano raka płuc w ostatniej fazie, więc bliscy chcą wykorzystać czas, by się z nią pożegnać. Jednak dla dobra babci i jej spokoju, rodzina zdecydowała się utrzymywać informację o chorobie w tajemnicy. Billi nie może pogodzić się z tym, że babcia żyje w niewiedzy, ale podporządkowuje się tej decyzji i wylatuje razem z rodzicami do Chin. Wszystko po to, by zobaczyć kochaną babcię po raz ostatni.

Film konfrontuje ze sobą kulturę chińską z amerykańską. Tak oto z jednej strony mamy przywiązanie do tradycji i zbiorowości, a z drugiej nieskończone możliwości i skupienie na sobie. Jednak z biegiem fabuły to, co wydaje się tak absurdalne i przestarzałe dla człowieka Zachodu, nagle znajduje swoje logiczne uzasadnienie. Tytułowe kłamstewko to ciężar, który biorą na swoje barki członkowie rodziny, by odciążyć i tak już chorą i starą nestorkę. Zgodnie z chińską filozofią życia, to nie choroba zabija lecz strach przed nią. Jeżeli nie będą mówić prawdy o chorobie, mogą wydłużyć jej życie albo przynajmniej sprawić, by te ostatnie chwile były szczęśliwe.

Jednak film byłby tendencyjny, gdyby nie ukazywał również drugiej strony medalu. Kłamstewko dotyczące choroby to nie jedyne, które trawi rodzinę. Każdy z jej członków ma jakiś problem do ukrycia, o którym nikt nie chce głośno mówić i nie umie się z nim po prostu skonfrontować. Jak to zwykle bywa, wystarczy porozmawiać, wykazać wyrozumiałość i bezinteresowne wsparcie. W końcu rodzina jest razem na dobre i złe.

Film zdecydowanie polecam, również ze względu na zabawne, ale cenne uwagi Nai Nai – babci doświadczonej przez życie, ale wciąż młodej duchem. Casting na tą rolę udał się w punkt. We wspólnych scenach Shuzhen Zhou błyszczała tak, że Awkwafina odchodziła w cień. Zresztą przekonajcie się sami na HBO GO.

„Kłamstewko”/’The Farewell” reż. Lulu Wang, gł. role: Shuzhen Zhou i Awkwafina.

Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *