Wyjaśnię Ci dlaczego nienawidzisz Warszawy

by Dorota Leszczyńska

Wyjaśnię Ci dlaczego nienawidzisz Warszawy

Polska od morza po góry, od jezior po wyżyny, od Biedronek po Żabki pomimo swych odmienności trzyma wspólny front w jednej kwestii. Mianowicie w negatywnym stosunku do stolicy kraju. No, bo jak tu kochać Warszawę, które wysysa z najdalszych regionów młody narybek i wciska go w szklane akwaria, a następnie wypluwa na suchy ląd, gdzie nie da się oddychać ani żyć. Byłoby to czystym szaleństwem popierać proceder dalszego zaludniania już i tak zasmogowanego, zabetonowanego, zakorkowanego, znerwicowanego obozu pracy. Jednak pomimo burz, jakby na złość, w dalszym ciągu to się dzieje. Chociażby z tego powodu można by Warszawy nienawidzić, tylko pytanie: po co?

Polska utożsamia Warszawę z niewolnictwem dla pieniądza, zamiast niezależnością finansową. Rozwijanie kariery nazywa egocentryczną zachcianką, a nie zauważa, że praca ludzi jest jednym z ekonomicznych fundamentów państwa. Gdy przyjeżdża na chwilę do stolicy, to widzi najbardziej zatłoczone ulice z Alejami Jerozolimskimi na czele, a jest ślepa na piękno uroczych miejsc takich jak Trakt Królewski, Powiśle, Łazienki czy Pałac Wilanowski oraz zapierające dech widoki (z) wieżowców. Utyskuje na pośpiech, a przecież jest w Warszawie tyle możliwości i atrakcji, że nie sposób zaznać nudy. W zasadzie przyznaję się bez bicia, gdybym w podobny sposób podchodziła do Warszawy jak większość nienawidzącym ją Polaków, to za żadne skarby w świecie nie przeprowadziłabym się tutaj, ani nie wiązała przyszłości z tym miastem. Ale na swoje nieszczęście widzę pozytywy tam, gdzie inni przeszkody nie do przeskoczenia. Grunt to być otwartym na to co dane środowisko ma Ci do zaoferowania. Nie dla każdego ten rytm życia będzie odpowiadał, bo nie każdy z nas tego samego oczekuje i potrzebuje. Jednak to, w jaki sposób wyobrażasz sobie idealny świat, nie powinno rzutować na innych i ich wybory. I niech Cię nawet wkurza ta Warszawa i jej mieszkańcy, ale pozostaw to dla siebie, bo w końcu nikt nie każe Ci tutaj przebywać. Drzwi są otwarte zarówno, gdy chcesz je przekroczyć i wejść, jak i wtedy, gdy postawiasz wyjść na dobre.

W swej naturze lubimy szukać kozła ofiarnego, na którego zrzucimy cały swój balast nieszczęścia. Tak też może się okazać, że wcale nie nienawidzisz Warszawy, organicznych wegetarian, bezglutenowych omletów z przepiórczych jaj, czarnych SUV-ów lub schodów do przejść podziemnych. Po prostu wyładowujesz agresję, która się w Tobie kłębi i dławi. Zamiast zaakceptować rzeczywistość taką, jaka jest lub ją najzwyczajniej w świecie zmienić, to o wiele łatwiej jest narzekać i szukać wad, którymi można poprzeć swoje stanowisko. Lubisz spokój i naturę to szukaj wiejskiego domu z ogródkiem. Doceniasz oszczędność czasu i łatwą komunikację to rozglądaj się za małym mieszkaniem w centrum. Nie da się oczywiście zjeść ciastko i mieć ciastko, więc, gdy będziesz podejmował jakąkolwiek decyzję, na swojej liście znajdziesz plusy, ale i minusy danego rozwiązania. Wtedy też doceniaj plusy, a minusy akceptuj lub zmieniaj w graniach swoich możliwości. Bez względu na to czy zamieszkasz w Warszawie, Nowym Jorku, Bukareszcie czy Pcimiu Dolnym trzymaj się swojego szczęścia. Bardzo proszę bez żadnej nienawiści. Szkoda energii…

 

Jedna odpowiedź

  1. Portal RSS pisze:

    Pojawienie się prawdziwego autentycznego geniusza 🙂 możesz rozpoznać po tym, że wszystkie osły i nieuki jednoczą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *