Spojrzenie na sprawę

by Dorota Leszczyńska

Spojrzenie na sprawę

img1448477553445

Zapominamy, że każdy jest inny, bo został inaczej wychowany, wykształcony, ma inne doświadczenie życiowe czy potrzeby emocjonalne. Umyka nam, że ludzie myślą, rozumują, spoglądają na świat odmiennie od nas.

Kiedyś starałam się wniknąć w intencje innych. Jednak im bardziej analizowałam czyjeś zachowanie i słowa, a czasem nawet milczenie, tym dalej mi było do odkrycia rzeczywistych motywów. Najchętniej wniknęłabym w czyjąś głowę bądź skorzystała z telepatii, byle tylko się dowiedzieć „dlaczego?”. Tyle się zastanawiałam, aż zapętliłam się w tych myślach. Bez potrzeby.

Okazało się, że myliłam się, co do innych, i to nie raz. Pewnie będę popełniać te błędy w dalszym ciągu, bo trudno wyzbyć się przez kobietę potrzeby drążenia podprogowych szczegółów i ich interpretacji. Jednak uświadomiłam sobie prostą, a tak trudną w codziennym wykorzystaniu prawdę o tym, że każdego człowieka musimy traktować indywidualnie. Co oznacza, iż trudno wymagać tych samych reakcji, emocji, potrzeb, opinii, schematów postępowania od wszystkich napotkanych przez nas ludzi. Mogą być podobni, przypominać nam kogoś, kogo dobrze znamy, ale w dalszym ciągu są odrębnymi jednostkami z wolną wolą.

Kuleje komunikacja. Wychodząc z założenia, że sprawa jest oczywista, tworzymy pewne oczekiwania odnośnie zachowania innych. Nie widać tego wyłącznie na linii kobieta-mężczyzna, dlatego nie należy upłycać problemu do różnic między płciami. Boimy się chyba po prostu zapytać, przedstawić swoje stanowisko, wysłać jasny komunikat, by nie zostać odebranym jako osoba wścibska, bezpośrednia, wymagająca, a może po prostu zbyt nachalna.

Z tych domysłów i braku komunikacji rodzą się niczym nieuzasadnione konflikty. Wystarczy spokojna rozmowa, a nie aparatura od CIA, by poznać prawdę drugiej osoby. Tak, nie ma jednej prawdy, a obiektywizm nie rodzi się z jednego spojrzenia na sprawę.

Macie niedokończone rozmowy, zastanawiacie się nad motywami innych, czujecie niesmak i nie wiecie co się stało? Nie myślcie o tym, ale coś z tym zróbcie. Na początek, sięgnijcie po telefon. Przecież sami sobie nie odpowiecie na pytania kierowane do zupełnie innej osoby.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *