Rozwój jest jak nauka chodzenia w szpilkach
Każdy z nas musiał opanować sztukę chodzenia zaraz po tym jak nauczył się jeść łyżeczką, uśmiechać do rodziców, chwytać zabawki i płaczem sygnalizować potrzeby. Jest to tak naturalna konsekwencja pojawienia się na świecie, że tylko dla najbliższych okazuje się być niebywałym osiągnięciem małego człowieka, natomiast dla reszty ludzkości jest po prostu standardem. Większość ludzi poprzestaje na tym bezwzględnym minimum, które odhaczają inni na około. Ustawiczny rozwój okazuje się wyzwaniem, na który decydują się nieliczni.
Jeżeli kobieta chce się czuć jak milion dolarów to do wytwornej sukienki nie założy adidasów, które wprawdzie są wygodne, ale pasują tak do galowej kreacji jak niedźwiedź polarny do lasów tropikalnych. Należy bowiem zasłużyć sobie na klasę i luksusowy wizerunek, podejmując trud założenia szpilek. Nie ma nic za darmo. Aby wejść na wyższy poziom, powinniśmy porzucić bezpieczny komfort i rzucić sobie wyzwanie. Pamiętam wszystkie moje obtarcia i odciski na stopach oraz te wszystkie buty, które nie były mi przeznaczone i te, które okazały się być idealnie dopasowane. Czasem trzeba było dokupić specjalne żelowe wkładki czy spryskać wnętrze obuwia sprayem, który miał rozciągnąć skórę. Te działania były po to, by chodzenie w szpilkach stało się łatwiejsze i, by z nich nie rezygnować. Co z tego, że jestem wysoka. Co z tego, że ludzie uważają, że w moim wypadku szpilki nie są mi potrzebne. Co z tego, że czują się przy mnie mali. Wcale nie chcę się wywyższać, żeby uprzykrzyć życie innym, ale robię to dla siebie, dlatego że chcę czuć się jak milion dolarów w tej wytwornej kitce i godzę się na te nieprzyjemności.
Rozwój jest jak nauka chodzenia w szpilkach. Na początku jest ból, pokraczność, powolne ruchy, przewrotki, potknięcia i niepochlebne opinie w stylu: „Po co Ci to?”. Ale widzisz cel – chcesz być pewnym siebie, chcesz wyglądać jak wyrwany z filmu i chcesz się zachowywać (ale przede wszystkim być) jak człowiek sukcesu. Uczysz się tego mozolnie, podpatrujesz tych, którzy opanowali tą sztukę, aby nie przywdziewać pozornej maski wymarzonej postaci, lecz by się nią stać w rzeczywistości. Z czasem Twoje kroki stają się bardziej zdecydowane, Twoja postawa się zmienia, Twoje cierpienie zamienił się nagle w wygodę i zamiast patrzeć pod nogi, zaczynasz spoglądać przed siebie i zupełnie nie zastanawiasz się nad sposobem chodzenia, ponieważ stał się on oczywisty.
Rozwój nie jest przyjemny, ale na końcu drogi przynosi satysfakcję. To właśnie ta satysfakcja daje mi szczęście i jest motorem do kolejnych działań.