Nie narzekajmy na upały
Polacy mają tendencję do narzekania. Gdy jest chłodno, żalą się, że im zimno i przydałoby się trochę słońca, a gdy słońce zaczyna świecić, od razu jest im za gorąco. Zarzućmy ten zrzędnliwy ton i znajdźmy plusy obecnych upałów.
Nie musimy wyjeżdżać za granicę by się opalić.
W zasadzie nie musimy gotować. Jajko zetnie się na masce od samochodu, a nam chce się jedynie wypijać mrożone koktajle.
Rozkoszujmy się darmową sauną.
Jesteśmy teraz najbardziej czyści w ciągu roku. Przez to, że nieustannie się pocimy, prysznic bierzemy częściej.
Wyjście z domu zajmuje chwilę. Wystarczy założyć buty.
Picie alkoholu nareszcie jest ekonomiczne. W taką pogodę trudno wypić więcej.
Ubieramy się lżej, więc możemy pochwalić się bez skrępowania wyrzeźbionym ciałem, a nie skrywać go pod płaszczem czy swetrem.
Dzięki słońcu produkujemy więcej wit. D. Lepiej przyswajamy wapń i jesteśmy szczęśliwsi.
Kobietom wystarczy tylko pomalować usta. W końcu oczy zakryją duże, czarne okulary przeciwsłoneczne.
Możemy poczuć się jak dzieci orzeźwiając się w kurtynie wodnej.
Do wysuszenia włosów (nawet tych długich) nie jest potrzebna suszarka.
Jesteśmy bardziej towarzyscy, bo nie chce nam się siedzieć w dusznym mieszkaniu/domu.
Więcej się ruszamy, żeby stworzyć sztuczny wiaterek. Dlatego zamiast jechać autobusem pozbawionym dostępu świeżego powietrza, krótsze dystanse pokonujemy pieszo.
W pracy spotyka nas więcej wyrozumiałości, bo w końcu jest tak gorąco.
Przechodzenie pomiędzy lodówkami w hipermarkecie w końcu nie jest takie uciążliwe, a wręcz zbawienne.
Wychodząc wieczorem nie musimy się zastanawiać, co zabrać ze sobą, gdy zachłodnieje. Bo nie zachłodnieje.
Nie ma potrzeby walczyć w łóżku z partnerem o dostęp do kołdry.
Lakier do paznokci wysycha jakby szybciej.
Nareszcie pijemy więcej wody niż zalecają lekarze i dietetycy w ciągu roku.
Mężczyźni, jako przystało na wzrokowców, mogą zaspokoić swoje doznania estetyczne.
***
Grunt to myśleć pozytywnie i starać się odnajdywać jakieś plusy, mimo że czasem jest to trudne.