Miejsca w Lizbonie znane z Google’a (z przymrużeniem oka)
Udając się w podróż, coraz rzadziej korzystamy z papierowych przewodników, a stawiamy na poczciwego wujka Google’a. Wpisujemy w wyszukiwarkę „zabytki Lizbony’ i wyskakują nam linki do internetowych encyklopedii, portali turystycznych czy blogów. Wszystko wydaje się takie proste, ale z drugiej strony często są to jałowe informacje historyczne na temat danych miejsc lub wręcz przeładowane danymi, które za chwilę i tak ulecą nam z pamięci. Przychodzę zatem z pomocą i przedstawiam turystyczną stronę Lizbony w subiektywnej pigułce, która mam nadzieję będzie lekka i łatwo do przełknięcia.
Zamek św. Jerzego – Castelo de S. Jorge
Trudno to sobie wyobrazić, ale ten zamek liczy sobie prawie tysiąc lat. Zbudowali go na początku XII wieku Maurowie, czyli ludność pochodząca z dzisiejszego Maroka i Algierii o arabskich rysach twarzy. Poprawka. Ponoć wcześniej coś już na tym miejsc stało, więc może dlatego nie doszło do zasiedzenia twierdzy i Alfons (notabene zwany Zdobywcą) odbił zamek w pakiecie z całą Lizboną. Nie udałoby się to, gdyby dzielny rycerz Martim Moniz własnym ciałem nie powstrzymał zamknięcia wrót niczym nasz Rejtan, ale zdecydowanie z lepszym skutkiem. O legendarnym rycerzu przypominają w Lizbonie nazwy: dworca, stacji metra czy centralnego parku z fontannami.
Katedra Sé – Sé de Lisboa
Skoro już Alfons Zdobywca, delikatnie mówiąc, wyprosił Maurów z miasta, trzeba było to jakoś uczcić. Tak też postanowiono brutalności nadać duchowy charakter i wybudować na pamiątkę „wyzwolenia” przepiękną świątynię. Mało tego, bo jakby na złość rzymskokatolicka budowla stanęła na miejscu głównego meczetu mauretańskiego. Namacalne przypieczętowanie II krucjaty krzyżowej, które do dzisiaj wyróżnia się na tle kamienic Lizbony surowym stylem romańskim ubogaconym gotyckimi rozetami.
Plac Handlowy – Praça do Comércio
Zapewne na tym placu zbierały się kobiety żegnające swoich ukochanych marynarzy i może nawet śpiewały wtedy rzewne pieśni – Fado w stronę Tagu i Oceanu. Potem cała Lizbona witała radośnie przybyłych na statkach. Po wielkim trzęsieniu ziemi w 1755 roku plac z pałacowego miał być handlowy, a w praktyce zapisał się w historii – stał się świadkiem zamachu na króla Carlosa I i doczekał się pomnika króla Józefa I oczywiście, że na koniu i oczywiście, że w pelerynie. Długo ten reprezentacyjny plac pełnił funkcję parkingu i bardzo dobrze, że te czasy mamy za sobą, bo obok znajduje się muzeum piwa, po którego zwiedzaniu raczej nie należy zasiadać za kółkiem.
Alfama
Jeżeli miałabym wymyślić slogan najstarszej dzielnicy Lizbony to z pewnością byłoby to zdanie: „Jesteś gruby i bez kondycji, nie chodzę z Tobą po Alfamie”. Prawda jest taka, że wąskie i strome uliczki oraz pokrętne i śliskie chodniki tworzą siatki labiryntów, po których należy poruszać się z wysportowanym towarzystwem odróżniającym przy okazji strony świata. Wprawdzie tramwaje i windy (wciąż przypominające tramwaje) pomagają przedostać się z punktu A do B, to jednak wchodzenie i schodzenie są nieuniknione. Ale warto.
Panteon Narodowy – Panteão Nacional
Sagrada Familia w Barcelonie może się schować. Wcale nie mam na myśli porównywania walorów estetycznych Gaudiego z barokowym stylem Panteonu, ale czas jaki poświęcono na budowę. Prace przy Panteonie Narodowym trwały przez 284 lata! Choć fundamenty stawiano w XVII wieku, to imponująca kopuła została tak naprawdę skończona dopiero w wielu XX. Cierpliwość i wytrwałość godna podziwu.
Klasztor Hieronimitów – Mosteiro dos Jerónimos
Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z istnienia w architekturze stylu menuelińskiego. Jest to charakterystyczne dla Portugalii połączenie gotyku z renesansem, natomiast nazwa wzięła się od Manuela I Szczęśliwego rządzącego w tym czasie (przełom XV i XVI wieku) Portugalią. Czyżby król był mało zdecydowany i nie potrafił się określić, czy może kreatywnie podchodził do tworzenia, nie mnie oceniać. W każdym razie ten klasztor i cały kompleks robi ogromne wrażenie oraz wyróżnia się na tle wybrzeża w dzielnicy Belém.
Wieża w Belém – Torre de Belém
Manuel I zlecił również budowę wieży – symbolu potęgi portugalskiej na wodach świata pełniącej funkcję strażnicy portu. Jednak jak to bywa z symbolami, a zwłaszcza warowaniami, stają się świetnym miejscem do przetrzymywania jeńców i innych więźniów. I w tym miejscu pojawia się polski akcent. W murach wieży przetrzymywano generała Józefa Bema (tego od Legionów Polskich) będącego na emigracji po upadku powstania listopadowego.
Pomnik Chrystusa Króla – Cristo Rei
Nie tylko w Rio de Janerio, ale również w Lizbonie i w Świebodzinie, ujrzycie taki oto pomnik Jezusa z rozłożonymi rękoma. Ten z Portugalii mierzy około 100 metrów i znajduje się po drugiej stronie Tagu. Przedsięwzięcie zbudowania pomniku trwało 21 lata, a sam pomysł zrodził się z wdzięczności z zakończenia II wojny światowej bez poważnych zniszczeń w Portugalii. Wprawdzie jest to mniejsza kopia tego z Rio, ale ponoć liczy się gest i dobre chęci.