„Nić widmo” – potrzebujesz kogoś dopiero wtedy, gdy stajesz się słaby
To mogła być kolejna, banalna historia jak wiele innych melodramatów. Starszy mężczyzna poznaje młodą dziewczynę i rodzi się między nimi uczucie. Jednak „Nić widmo” nie sprzedaje widzom przewidywalnego scenariusza, w którym pierwsze skrzypce grają różnice pokoleniowe, fizyczne czy społeczne. Ten film ma uświadomić, że nawet najsilniejsze jednostki mogą stać się bezbronne i będą wtedy kogoś potrzebować. Sposób w jaki zostało ta prawda przedstawiona przerósł moje wyobrażenia. Mam nadzieję, że i Was nie pozostawi obojętnymi po seansie.
Reynolds Woodcock był znanym i cenionym krawcem, który w swym domu mody ubierał najbardziej znamienite osobowości płci pięknej. Obracał się wśród śmietanki towarzyskiej lat 50, bo wyłącznie najwyżej usytuowanych było stać na luksus noszenia ubrań jego projektu. Potrafi stworzyć nie tyle wytworną sukienkę co arcydzieło, nadające kobiecie pewności siebie i wyzbywające z kompleksów Nie inaczej czuła się Alma, która została przez niego przechwycona w restauracji i zaproszona do przymierzenia kilku sukni w jego pracowni. Odtąd nie była już szarą kelnerką z przeciętnym gustem, lecz stała się jego wytworną muzą. Jednak ta zmiana roli nie przewróciła jej w głowie, w przeciwieństwie do Reynoldsa. Nasz mistrz zaczynał coraz częściej okazywać wobec niej swoją ignorancję, egocentryzm i kapryśność. Im bardziej Alma chciała się do niego zbliżyć, tym bardziej on ją odrzucał mimo, że wcześniej tak zabiegał o jej względy i obecność w jego domu. Jednak w momentach krytycznych to właśnie Alma stawała się jego wybawieniem i nie krył wtedy swoich uczuć wobec swej „Pani”. Aby zapobiec oddalaniu się Reynoldsa oraz stabilizować ich siły w relacji, Alma znalazła swój „uzdrawiający” sposób, który trudno byłoby komukolwiek polecić.
Czy w tym filmie chodzi rzeczywiście o wiek? Niekoniecznie. Obstawałabym za tym, że Alma symbolizuje zmiany, na które Reynoldsowi trudno jest przystać, bo w swoim kawalerskim życiu ustalił święte zasady i nie musiał niczego uzgadniać z innymi. Kobiety, które pojawiały się w jego życiu, albo przystawały na zastany ład albo odchodziły. W żadnym razie nie mogły wprowadzać swoich zasad. Inaczej było w przypadku Almy, która wyrażała swój sprzeciw i postępowała po swojemu. Cierpliwie i z uporem rozbijała skorupę pewnego siebie Reynoldsa, aby dostać się do wrażliwego dziecka, jakie w nim tkwiło. Wierzyła w jego miłość, której nie chciał jej okazywać, bo bał się bliższej relacji. Tak to już jet, że kochając drugą osobę stajemy się słabi i zależni, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować a wewnętrznie targają nami przeciwstawne emocje, ale to nie jest powód, by uciekać od tego uczucia.
Fantastyczna gra Daniela Day-Lewisa, nietuzinkowy scenariusz, piękne kostiumy i skupienie na detalach sprawiają, że film zasługuje na poświęcenie uwagi w ferworze codziennych oczywistości.
„Phantom Thread”/”Nić widmo” reż. Paul Thomas Anderson, gł. role: Daniel Day-Lewis, Lesley Manville, Vicky Krieps.
Polska premiera: 23 lutego 2018 r.
Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl