Różowy podatek od kobiecych słabości
Różowy podatek nie jest kolejną propozycją Ministerstwa Finansów na daninę publiczną. W zasadzie miano podatku jest tu zdecydowanie na wyrost, gdyż nie stanowi przymusowego, bezzwrotnego, nieodpłatnego świadczenia pieniężnego na rzecz Skarbu Państwa. Różowy podatek – czyli pink tax, jak został nazwany na Zachodzie, to specyficzna nadwyżka w cenach towarów, którą ponoć ponoszą kobiety. A może różowy podatek wcale nie istnieje? Tak jak kolorowy jednorożec przewija się w bajkach tak może pink tax jedynie w badaniach statystycznych naukowców?
Wyjdźmy od tego, czym tak naprawdę jest ten różowy podatek. Stanowi różnicę w cenie takich samych produktów przeznaczonych dla mężczyzn, a dedykowanych kobietom. Mowa tutaj przede wszystkim o kosmetykach, perfumach i środkach do pielęgnacji. Zauważono bowiem, że kobiety za przysłowiowy szampon do włosów dla kobiet o identycznym składzie i właściwościach co jego męski odpowiednik płacą średnio 7-10% więcej. Co ciekawe podobną tendencję zauważono w przeciwnym kierunku w przypadku produktów, których główną klientelą są mężczyźni, natomiast kobiece wersje są w mniejszości. W ten oto sposób wyodrębniono niebieski podatek obejmujący przede wszystkim wszelkiej maści gadżety czy artykuły sportowe. Zatem Panie za różową golarkę czy damskie perfumy zapłacą drożej od Panów, natomiast dżentelmeni pozostawią więcej w sklepie z zegarkami czy u optyka niż punktualne okularnice. Takie są dane, ale skąd bierze się ten rozstrzał cenowy?
1. Identyczny skład a spersonalizowanie produktu
Męskie i damskie wersje produktu nie są identyczne o czym należy od razu napisać. Różni je nie tylko opakowanie, co przede wszystkim zapach w przypadku płynnych produktów czy dopasowanie do użytkowania w kontekście przedmiotów. Oczywistym jest, że nie wybiorę żelu pod prysznic tylko dlatego, że jest tańszy, skoro ma męski zapach, więc skazana jestem na zakup tego droższego „różowego” produktu lub znalezienie uniwersalnego, neutralnego produktu, który w tym przypadku powinien być tańszy, bo nie jest spersonalizowany. Aczkolwiek zapewne zdecyduję się na „różowy” kosmetyk, a to z tej prostej przyczyny, że zachęci mnie dodatek olejku arganowego czy migdałowego w składzie. Męskie produkty do pielęgnacji są na ogół w jednej, ubogiej wersji u każdego producenta, a nie w 10 jak ma to miejsce w przypadku damskich specyfików. Porównywanie damskiego i męskiego zegarka również uznałabym za walkę Dawida z Goliatem. Damskie zegarki na ogół są delikatniejsze i stanowią dodatek, na który decyduje się tylko część kobiet, więc ich wybór w sklepie jest mniejszy w porównaniu z męskimi. Zegarek dla mężczyzny stanowi kluczowy element stroju/image’u dlatego producenci prześcigają się w tworzeniu nowszych, ciekawszych, lepszych produktów, za którymi stoi coraz wyższa jakość, ale i cena.
2. Potrzeby klienta i jego priorytety
Kobiety z atencją pielęgnują urodę i dbają o swój wygląd. Z tej przyczyny w drogeriach bardzo rzadko zdarza mi się widzieć mężczyzn, głównie kręcą się przy sekcji zapachów i przekąsek. Natomiast Panie okupują sklepy nieustannie same czy z koleżankami, radzą się konsultantek, testują na miejscu, ale i dostają próbki kosmetyków. Są w stanie wydać więcej na towary, które zaspokoją ich potrzeby – bycia piękną i młodą. Mężczyźni natomiast będą realizować się poprzez nowe gadżety i ich ulepszoną funkcjonalność, dzięki czemu podwyższą swój status oraz podbudują ego. Każda z grup docelowych – kobiety i mężczyźni, ma odrębną drabinę priorytetów, również na poszczególnych etapach życia. Co innego dedykuje się przecież 20-latkom, a co innego 60-latkom. Jeżeli przypatrzymy się temu, gdzie klient widzi wartość, zrozumiemy dlaczego producenci mogą dyktować wyższe ceny, skoro dani klienci i tak kupią potrzebny produkt.
3. Duża konkurencja to większe nakłady marketingowe
Jak już wcześniej wspomniałam asortyment kosmetyków dla kobiet jest znacząco szerszy niż dla mężczyzn. Skoro zatem na rynku jest ogromny wybór produktów, to producenci w jakiś sposób muszą przekonać klientki do zakupu kosmetyku i zaufaniu marce na dłużej. Dlatego dużą rolę w sprzedaży produktów na pełnym konkurencji rynku odgrywa marketing. Przeprowadza się kampanie reklamowe z udziałem gwiazd srebrnego ekranu, konkursy przez influencerów w social media, badania preferencji klientów itd. Takie działania są ogromnie kosztowe i czy tego chcemy czy nie, przełożą się na cenę produktu na półce. Warto zatem mieć trzeźwy umysł i porównywać produkty pod kątem ich składu, by nie złapać się w sidła pięknego opakowania i marketingowej manipulacji danej marki. Można w dużym uogólnieniu przyjąć, że różowy podatek będzie rósł wprost proporcjonalnie do nakładów poniesionych na reklamę przez danego producenta.
***
Różowy podatek nie bierze się znikąd. Stoi za tym pojęciem pewien szereg zależności, które jedynie zasygnalizowałam w tych trzech punktach. Tak samo jak zjawisko niebieskiego podatku może uzmysławiać nam jak wiele czynników poza ekonomicznymi wpływa na finalną cenę produktu. Mawia się przecież, że jesteś tyle wart, ile inni są w stanie za Ciebie zapłacić. Jest w tym zdaniu ziarno prawdy.