Sztokholm w ciemno
Muszę się do czegoś przyznać, z tym wylotem do Sztokholmu to była trochę akcja w ciemno. Po pierwsze dlatego, że z moją przyjaciółką wędrowałyśmy z palcem po mapie, aby w ten spontaniczny sposób wytypować lokalizację na Sylwestra. Padło na Skandynawię, a później na Sztokholm. Po drugie, południowa część Szwecji o tej porze roku pogrążona jest w ciemnościach przez zdecydowaną większość doby. Z tego względu zwiedzanie Sztokholmu w głównej mierze odbywało się po zmroku (czyli po godzinie 15.00). Suma sumarum wybrałyśmy Sztokholm w ciemno, ale żeby Wam było prościej podrzucam kilka informacji związanych z naszym wyjazdem, które dadzą Pan pewien obraz i może skłonią do wybrania się właśnie do Sztokholmu.
PODRÓŻ
Na tą kilkudniową podróż zabrałyśmy tylko plecaki jako bagaż podręczny, zatem na naszą odprawę lotniskową wystarczyła godzina z hakiem. Lot z Warszawy do Sztokholmu wcale nie jest długi, bo trwa od 1 do 2 godzin. Jednak podróż może się wydłużyć jeżeli zależy nam na zredukowaniu kosztów. Z Modlina wylatują samoloty Ryanair’a, a z Okęcia Wizzair’a, które następnie lądują na lotnisku Scavsta położonym ok. 100 km od centrum Sztokholmu. Stamtąd do miasta można dojechać autobusem Flygbussarna – bilet kosztuje 160 Koron (ok. 70 zł) i można go kupić w kasie lub przez Internet. Czyli podróż do miasta zajmie nam dodatkowe 1,5 godziny (nie wliczając czekania na autobus na lotnisku).
METRO
W Sztokholmie są tylko trzy linie metra (szw. tunnelbana) o kolorze niebieskim, czerwonym i zielonym, ale daje to ponad 20 wariantów docelowych i 100 stacji. Większość stacji podziemnych to stacje skalne wyryte w skale i zaadoptowane artystycznie. Najbardziej urzekła mnie stacja Kungsträdgården (na zdjęciu), która wygląda jak antyczne ruiny. Linie metra zbiegają się na T-Centralen w dzielnicy Norrmalm, między głównym placem miasta Sergels torg a Vasagatan.
Aby śmiało podróżować po mieście metrem czy tramwajami, kupiłyśmy 72-godzinny bilet, który kosztował 240 koron (ok. 100 zł).
JEDZENIE
Co jadają Szwedzi? Lubią z pewnością ryby, mięso, słone masło, ziemniaki, tłuste sosy i śmietanę. Ich charakterystycznym daniem jest kiszony śledź – Surströmming, aczkolwiek mało jest na tyle odważnych turystów gotowych zjeść danie wydzielające odór zepsutej ryby.
Jedzenie na mieście kosztuje średnio dwa razy tyle, ile wydalibyśmy za podobny posiłek w Warszawie. Warto odwiedzić KUNGSHALLEN, gdzie jest 15 różnych restauracji, w których możemy najeść się za niespełna 80-100 koron (35-45 złotych), podczas gdy w innych miejscach zapłacimy 150-300 koron za posiłek.
W „Mest Bar & Kök” jadłam łososia (na zdjęciu) przygotowanego prosto, ale nieco inaczej. Został zapieczony pod purée z ziemniaków na zwęglonej desce i polany sosem holenderskim. Naprawdę pyszny.
ATRAKCJE
Nie miałyśmy wyjątkowo dużo czasu na zwiedzanie muzeów, bo w Sylwestra i Nowy Rok godziny otwarcia były mocno okrojone, ale jedno miejsce odwiedzić musiałyśmy. Vasa Museet czyli muzeum morskie, w którego murach głównym eksponatem jest oryginalny statek Vasa z XVII wieku. Zatonął zaraz po jego zbudowaniu i wypłynięciu z portu. Ponad 300 lat leżał pod wodą, aby w końcu być odnalezionym w latach 50. W muzeum możemy podziwiać odrestaurowany statek z różnych poziomów i z każdej strony. Zachwyca swoją wielkością, dobrym stanem i artystycznym wykonaniem. Bilet wstępu do muzeum kosztuje 100 koron (ok. 45 złotych).
WSPOMNIENIA
Pobyt w Sztokholmie kojarzyć mi się będzie z pięknie i świątecznie oświetlonymi ulicami, tradycyjnymi światełkami w oknach Szwedów, pokazem sztucznych ogni o północy i zabawą do rana w restauracji połączonej ze starym hotelem podczas witania Nowego Roku przy zdecydowanie nowoczesnych rytmach. Oczywiście przywiozłam ze sobą kilka pamiątek, słodyczy i zdjęć, jednak najważniejsze jest to, czego tam doświadczyłam i co zobaczyłam, bo to ze mną już zostanie.
Jedna odpowiedź
Przeciwnosci, z ktorymi musimy sie zmierzyć, czesto sprawiaja, ze stajemy sie silniejsi. To, co dziś wydaje się stratą, jutro moze okazać sie zyskiem. – Nick Vujicic