„Jutro będziemy szczęśliwi” – uśmiech dziecka największym skarbem rodzica
Gdy kogoś szczerze kochasz, pragniesz, by na twarzy tej osoby zawsze gościł uśmiech oraz chronisz ją, aby po jej policzkach nigdy nie spływały łzy. Muszę przyznać, że po obejrzeniu tego filmu w moich oczach – tych opanowanych, zdystansowanych i chłodnych, pojawiły się krople łez, hamowane przez nieprzyjemny ucisk w krtani. „Jutro będziemy szczęśliwi” to historia, która tylko na początku wydaje się być znaną nam opowiastką, a w rzeczywistości przynosi nieoczekiwane momenty i jeszcze więcej wzruszeń.
Można by powiedzieć, że początek filmu jest wręcz banalny. Poznajemy Francuza Samuela, który lubi się dobrze zabawić, nie stroni od kobiet, podchodzi do życia z beztroską i lekkością. Nagle ten cukierkowy obrazek rujnuje mu jasnowłosa Angielka, która pokazuje mu dziecko – owoc ich wakacyjnej przygody sprzed roku, i zostawia 3-miesięczną kruszynę pod jego opieką. Samuel próbuje odkręcić całe zamieszanie i bez zastanowienia wylatuje do Londynu szukać matki dziecka. Nie dość, że jest z niemowlakiem w obcym kraju, którego języka nawet nie zna, to przy okazji zostaje okradziony, zwolniony przez dotychczasową pracodawczynię i nie ma gdzie się schronić.
Na szczęście Samuel trafia na Berniego, który włada językiem francuskim i oferuje mu nie tylko pracę, ale jak się później okazuje wieloletnią przyjaźń. To dzięki niemu Samuel mógł zadomowić się w Anglii i zaczął grać w filmach jako kaskader. I tak mijały lata. Z niemowlaka wyrosła wiecznie uśmiechnięta dziewczynka Gloria. Samuel stworzył z myślą o niej wyjątkowy świat, w którym nigdy nie jest nudno, a każdy dzień przynosi serię wyzwań. Tak bardzo pragnął szczęścia swojej córki, że dopuszczał się kłamstw, by nie dowiedziała się o przykrych rzeczach dotyczących jej i jej przeszłości. Jednak życie pod skrzydłami taty nie może trwać wiecznie. I tak pojawia się mama Glorii, a na światło dzienne wychodzą jeszcze inne problemy.
Oglądam przeróżne filmy i to w ilościach hurtowych, ale ten mnie autentycznie zaskoczył zakończeniem i wolałabym nie zdradzać już więcej jego fabuły. Widzowie muszą być wręcz zdumieni informacjami i zdarzeniami, które w wyważony sposób zostają im podane, aby ich odczucia zostały spotęgowane. Twórcy doskonale odnaleźli się w trudnej sztuce łączenia komedii z dramatem i ani przez chwilę nie uświadczyłam w tym naiwności czy naginanego patosu. To samo mogę powiedzieć o aktorach. Omar Sy odegrał osobę potrafiącą się odnaleźć w każdej sytuacji z uśmiechem na twarzy. Clémence Poésy wcieliła się w depresyjną, pogubioną i skupioną na sobie kobietę. A humorystyczna postać geja granego przez Antoina Bertranda, okazała się nie być infantylną, jak to było na początku.
Rodzice nie muszą być idealni, ale z miłości mogą przeskoczyć samych siebie, aby ich dzieci były szczęśliwe. O tym jak silna może być więź „pomimo wszystko”, przy okazji doceniając życiowe wartości, dowiecie się oglądając film „Jutro będziemy szczęśliwi”. Polecam z całego serca!
„Jutro będziemy szczęśliwi”/”Demain tout commence” reż. Hugo Gélin, gł. role: Omar Sy, Clémence Poésy, Gloria Colston.
Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl
2 komentarze
jak zwykle nic dodać nic ująć świetna recenzja
Dziękuję Ci bardzo 🙂