#THINKPINK. Optymiści żyją zdrowiej i szczęśliwiej

by Dorota Leszczyńska

#THINKPINK. Optymiści żyją zdrowiej i szczęśliwiej

Pozytywne myślenie kieruje nas na drogę korzystnych zbiegów okoliczności. Nagle okazuje się, że napotkani w ciągu dnia ludzie wcale nie są tacy wredni, jak wmawiają nam to inni, nie stoimy w nieskończoność przed przejściem dla pieszych, doba jest wystarczająco długa do wykonania powierzonej pracy, w szafie zawsze znajdzie się odpowiednie ubranie, spagetti smakuje nawet jeszcze lepiej bez oregano, a wszystko idzie zgodnie z planem – zapewne dlatego, że mamy przygotowany plan. Nic jednak nie dzieje się za darmo. Wystarczy patrzeć na tą lepszą stronę i chcieć ją tworzyć.

Przeprogramowanie mózgu to jednak żmudna praca nad sobą i swoimi przyzwyczajeniami. Jeżeli bowiem do tej pory nieustannie narzekaliśmy, stworzyliśmy w swoich półkulach więcej połączeń nerwowych utrwalających w nas schemat nieustannego szukania dziury w całym. Nawet w chwilach radości, odnajdujemy szczegóły, które zaburzają nam pozytywny obraz sytuacji. Z czasem odkrywamy, że wszędzie czai się brak nadziei, perspektyw, smutek, gorycz, żal i brak zaufania do szczerych zamiarów innych ludzi. Zaczynamy dosłownie chorować z ciągłego narzekania i postępującego pesymizmu. Organizm popada w smutek, wydziela kortyzol, czyli hormon stresu zamiast endorfin – hormonów szczęścia. Stajemy się apatyczni i skłonni do podupadaniu na zdrowiu, gdyż słabe samopoczucie atakuje nasz układ odpornościowy. Czasem i ja wpadam w taką zasadzkę. Ostatnio tych złych emocji było stanowczo za dużo w moim otoczeniu. Tak bardzo martwiłam się, przejmowałam i denerwowałam problemami innych, że na chwilę zapomniałam o sobie. W takiej sytuacji należy powiedzieć po prostu głośne: „Hola, hola!” i pójść śmiało do przodu. W końcu nie naprawimy innych, jeżeli sami tego nie chcą zrobić, ale możemy pokierować swoim życiem i kreować je w sposób, który nam odpowiada.

Wracam, więc do optymizmu i pogodnego patrzenia na świat. Jak już było powiedziane, niczego nie ma za darmo. Jeżeli szukamy życzliwości, nie możemy zakładać od razu złych intencji ekspedientki, której pomyliły się metki. Uśmiech i dobre maniery pozwalają nam na lepszy kontakt z innymi i łatwiejsze komunikowanie. Załatwianie spraw w urzędzie czy dziekanacie staje się wtedy prostsze i nie wyzwala w nas negatywnych emocji. Jeżeli pójdziemy na rozmowę kwalifikacyjną zakładając najgorszy scenariusz, uwierzymy w to, że nie zasługujemy na pracę, o którą się staramy, co już na starcie odbiera nam pewność siebie, zapał i zainteresowanie nowym zatrudnieniem. Zapewniam, że na uśmiech drugiej osoby trudno jest odpowiedzieć kwaśną i wredną miną – udaje się to z pewnością nielicznym ponurakom po szkoleniach przeprowadzanych w mięsnym w latach 80. Aczkolwiek za gestami również muszą iść odpowiednie słowa i postawa. Nienachalna asertywność i uprzejmość są jak najbardziej na miejscu. Poza tym kreacja pewnej siebie takiej tam „Wonder Woman” z wyprostowanymi plecami, otwartą postawą i uniesioną głową wzbudza szacunek innych. Jeżeli dodamy do tego umiejętności negocjacyjne i szukania rozwiązania czy kompromisu, to pesymizm musi odejść w odstawkę. Osiągniemy wtedy to, o co zabiegamy, bo wiemy, że wszystko leży w naszych rękach.

Dlatego nie chcę otaczać się ludźmi tak przykro nastawionymi do innych i świata. Chyba wolę ich omijać i trzymać na zdrowy dystans. Sama chcę cieszyć się życiem, smakować przyjemności, podchodzić z żartem do przeciwności, nie zamierzam szukać problemów, lecz chcę je jak najszybciej rozwiązywać, a ponadto pragnę czuć satysfakcję z pracy i z tego, że mam do czynienia z życzliwością i sympatią. Smutek i gorszy nastrój mogą się pojawiać, ale z jakiej racji miałabym pozwolić im mną zawładnąć. Z ekonomicznego punktu widzenia szkoda mi czasu na złe emocje, wolę w tym czasie się śmiać i dawać szczęście innym. Z taką właśnie energią i entuzjazmem przybliżam się do nadchodzących świąt i nowego 2017 roku.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *