Terapia kolorem

by Dorota Leszczyńska

Terapia kolorem

DSC02952

Szarzyznę, czerń i brąz mijam codziennie odkąd noce robią się chłodniejsze, a ludzie zaczęli zakładać cieplejsze ubrania. W tak monochromatycznym tłumie nie przejdę niezauważona w turkusowym czy czerwonym płaszczu – do czego zdążyłam się już przyzwyczaić, co nie oznacza, że inni są gotowi na mój wygląd. Dlaczego większość z nas zapada w mentalny sen zimowy i na własne życzenie funduje sobie jesienną depresję?

Mamy wyjątkowo ciepły i kolorowy październik, ale taki stan nie będzie trwał wiecznie. Dlatego wszyscy tłumnie pędzą do sklepów, by kupić kurtki, płaszcze, swetry czy buty. Galerie handlowe notują istne oblężenie, a poszczególne marki prześcigają się w zdobywaniu klienteli. Przechadzając się między wieszakami przeżywamy lekkie deja vu – czerń, szarość, beż, czasem biel, jak nam się poszczęści to granat. Mogę na palcach policzyć kolorowe płaszcze (mam na myśli różowe, pomarańczowe, zielone itp.) jakie oferują wszystkie sieciówki w największej galerii handlowej w Białymstoku. Miłośniczka barwnych strojów – taka jak ja – musi się sporo nachodzić za odpowiednim ubraniem na sezon jesienno-zimowy. Może to jest przyczyna powszechnego, komercyjnego, ponurego, ulicznego stylu przeciętnych Polaków?

W mojej szafie znaleźć można intensywne zielenie, ale też klasyczne bazy jak: czarną spódnicę, białą koszulę, jasnoszary płaszcz. Sztuczka w przeobrażaniu klasyki w optymistyczny strój opiera się na dodatkach – wzorzystej apaszce, jaskrawym szaliku, nietuzinkowej torebce – oraz akcentach kolorystycznych w postaci bolerka, swetra, bluzki. Skoro mamy już ten szary płaszcz to małym kosztem możemy wyjść z tłumu i poprawić sobie humor w ciemne dni, zarzucając wyjątkowy szalik i zakładając nietypowe rękawiczki.

Ci, którzy uważają, że barwne ubieranie zawsze musi być kosztowne, są w błędzie. Piękno każdego człowieka determinuje gamę kolorystyczną pasującą do naszej urody. Dlatego, kupując ubrania, powinniśmy skupiać się na tej wąskiej gamie, w której nam do twarzy, w związku z czym z kilku rzeczy możemy komponować różne komplety. Mój jesienny strój widoczny na zdjęciu wcale nie kosztować fortuny, a już od przeszło 2 lat zbiera komplementy. Turkusowy płaszcz kupiłam na wyprzedaży za 80 zł, rękawiczki w tym samym kolorze z moheru za 10 zł, natomiast szal jest prezentem od mojej siostry i brata z podróży do Azji (koszt ok. 25 zł).

Jak widzicie, wszystkie powyższe argumenty grafitowych od góry do dołu ponuraków to zwykłe wymówki. Tak naprawdę ludzie boją się wyróżniać – krytyka otoczenia, niewpisywanie się w przyjęte schematy oraz zakompleksienie hamują naszą indywidualność. Jakoś nie jest przyjęte, aby epatować kolorami utożsamianymi ze szczęście, skoro ziemię opanowuje ciemność.

 Niektórzy uznają ten wpis za infantylny – czy świat stanie się lepszy, gdy wskoczymy w czerwoną kieckę lub założymy amarantowy kaszkiet? Świat nie, ale nasze samopoczucie, a i owszem. Nie mamy wpływu na zmiany atmosferyczne, ale mamy wpływ na to, jak się ubierzemy. Naszym celem nie powinno być wtapianie w depresyjne otoczenie, ale odsuwanie jak najdalej tego jesiennego przygnębienia. Kolorowy strój, posiłki, kwiaty w domu – wchodzicie w to?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *