Ulotność

Wstała z łóżka. Swoje kroki kierowała w stronę kuchni, w której gościły już promienie słońca, ale nie tylko one. Delikatnie wyczuwalne aromaty świeżo zaparzonej kawy i ocieranej skórki pomarańczy docierały do jej oszołomionych zmysłów. Nie spodziewała się, że dzięki tym zapachom jej umysł w mgnieniu oka stanie się rześki, tak jak gdyby spała wieczność, choć prawda była zupełnie inna.

***

Czuła każdy milimetr swojego ciała nawet, gdy zastygała na ten jeden moment. Zapewne znacie to uczucie. Ciepłe dreszcze smagają Waszą skórę od czubka głowy aż po palce stóp. Nie inaczej było w jej przypadku, choć podświadomie pragnęła być wyjątkiem nieznajdującym swojego drugiego odpowiednika wśród żyjących.
***
Z pełnym przekonaniem tego, co tu i teraz usiadła na blacie kuchennym i przeczesała swoje włosy subtelnie przechylając głowę. Wyglądała jak bezterminowe marzenie, które wciąż się spełnia i nieustannie cieszy na nowo. Nawet teraz, odgarniając włosy z nieładu po raz wtóry, głaszcząc szyję i dotykając swoich nadgryzionych warg. Nie musiała wypowiadać ani słowa, bo też i nikt jej do tego nie zmuszał, bo i nikt o nią o nic nie pytał, bo i nikt od niej niczego nie oczekiwał. Więc siedziała na blacie kuchennym i obserwowała.
***
Wzięła w swe dłonie filiżankę przygotowanej uprzednio kawy z mleczną pianką, na wypadek gdyby nabrała na nią ochotę. A miała ochotę, tak ogromną, że nie zdołała utrzymać spodka. Piła łapczywie. Aż do dna. Aż do ostatniej kropli. Momentalnie poczuła wszechogarniające ciepło, tak jak zeszłej nocy.
***
Minęło może pół godziny. Zapachy się ulotniły, a ona wkładała już swoje ulubione szpilki. Nie, żeby ją czas naglił, ale nikt jej tutaj nie trzymał. A tak naprawdę – nikt jej tutaj nie potrafił utrzymać. Pozostawiła za sobą ulotne słowo: „Adieu”.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *