Miłość
Wróciła z podróży. Ustawiła w przedpokoju ciężką walizkę, zdjęła buty, ściągnęła z siebie płaszcz i szalik. Przemierzała na boso mieszkanie, by jej stopy zaznały trochę ulgi, a z kostek zeszła opuchlizna. Nauczyła się bardzo szybko rozpakowywać, by nie potykać się o bagaże w nieskończoność i od razu przechodzić do porządku dziennego. Kwiaty łaknęły wody, więc bez zastanowienia wzięła konewkę do ręki. Stojąc przy oknie, zwróciła uwagę na ławkę na chodniku i zaczęła się zastanawiać, czy była tutaj od zawsze, czy to podczas jej nieobecności ktoś ją tu postawił. To zresztą było mało istotne.
Zadzwonił dzwonek. Nie musiała zaglądać przez judasza, bo wiedziała, kto jest za drzwiami. Otworzyła, ucałowała i przytuliła. Wręczył jej dwa jeszcze ciepłe dania na wynos zapakowane w styropianowe pudełka, po czym zaczął zdejmować kurtkę i buty. Ona w tym czasie wstawiła wodę na herbatę i zaczęła wykładać jedzenie na talerze. Zasiedli do stołu, zjedli wspólnie posiłek, wymienili się wrażeniami i anegdotami.
Robiło się coraz ciemniej, więc on zasłonił okna, zapalił w rogach pokoju lampki i włączył ulubioną muzykę. Ona zaniosła brudne naczynia do zmywarki, a po drodze zabrała ze sobą do pokoju pudełko maślanych ciastek, które upiekła przed wyjazdem. Usiadła na wygodnym fotelu, a on na przeciwko niej na kanapie. Schylił się, ujął w dłonie jej nogi, podniósł do góry, położył na poduszce, która znajdowała się na jego kolanach i zaczął masować jej obolałe stopy. Patrzyli sobie w oczy. Nagle on zapytał:
– Nie męczy Cię to? Ciągłe jeżdżenie od miasta do miasta?
– Przyzwyczaiłam się już do tego.
– Ale może lepsze dla Ciebie byłoby zamieszkanie w jednym miejscu?
Spuścił wzrok i popatrzył na nią ukradkiem szklistymi oczami, a ona zamiast odpowiedzieć zamyśliła się, spojrzała na niego i zapytała:
– Nigdy nie zastanawiało Cię, po co mi dwa mieszkania w dwóch różnych miastach? – po chwili ciszy powiedziała subtelnym głosem. – Żeby wszędzie móc stworzyć dom.
Na jego twarzy zrodziło się zastanowienie, po czym odparł:
– Można mieć wiele mieszkań, ale dom przecież ma się tylko jeden.
– To prawda – powiedziała. – Tyle że ja chcę stworzyć dom z myślą o Tobie. Ty natomiast musisz być pewien, że gdziekolwiek będziesz, tam będę i ja.
– Ale przecież to Ty jesteś moim domem…