Zajadanie emocji

dsc06542

Ludzie ponoć dzielą się na tych, co zajadają stresy i na tych, co ze zdenerwowania nie są w stanie przełknąć ani kęsa. Jak można się słusznie domyślać dzisiaj będzie mowa o tym pierwszym rodzaju, który pod wpływem czynników zewnętrznych próbuje złagodzić wewnętrzne napięcie, sięgając właśnie po jedzenie.

ZASPOKOJENIE GŁODU JAKO PIERWOTNA POTRZEBA

Kiedyś do szczęścia człowiek potrzebował pełnego brzucha, bo to oznaczało, że przetrwa walkę z naturą. Obecnie rzadko zdarza nam się toczyć batalie o jedzenie, gdyż jest ono na wyciągnięcie ręki. Jednak potrzeba zaspokajania głodu jest w nas tak silnie zakorzeniona, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo instynkt przetrwania nami manipuluje. Powinniśmy odróżnić głód fizyczny od głodu psychicznego. Głód fizyczny jest od nas absolutnie niezależny i pojawia się w momencie, gdy impulsy z żołądka informują mózg o deficycie pokarmów w przewodzie pokarmowym. Pojawia się wtedy burczenie w brzuchu, ssanie spowodowane nadprodukcją soków trawiennych, a zmysły wyostrzają się, tylko po to byśmy sprawniej odszukali jedzenie. Głód psychiczny wiąże się często z zaburzeniami odżywiania, złymi nawykami, gonitwą węzłowych wspomnień, w których dobre chwile utożsamiamy z jedzeniem. Zaczyna nam cieknąć ślinka na myśl o pewnej potrawie, ale tak naprawdę nasz organizm wcale nie upomina się o te kalorie. Wyłącznie nasze myśli o jedzeniu napędzają machinę. Odróżnienie u siebie głodu fizycznego od psychicznego jest sporym sukcesem – dzięki temu możemy zacząć kontrolować momenty, sytuacje i okoliczności, w których nasz mózg ingeruje w układ trawienny wmawiając nam głód.

ODWRÓCENIE UWAGI OD PROBLEMÓW

Głód psychiczny pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy nasz mózg nie radzi sobie z rozwiązaniem pewnych problemów. Domaga się paliwa, które choć nie jest potrzebne w danej chwili, jednak pozwala iluzorycznie nasycić jedną z potrzeb. Przynajmniej prozaiczny problem głodu będzie rozwiązany, podczas gdy sam człowiek będzie miał czas na to, aby skupić się na jedzeniu, a nie na doskwierającym zmartwieniu. Jest to zdecydowanie krótkotrwałe złagodzenie napięcia, które zamiast koncentrować myśli, jedynie prowadzi do ich rozproszenia. Można również przychylić się do drugiego twierdzenia, że mózg domaga się paliwa z myślą o przyszłym zapotrzebowaniu energetycznym podczas rozwiązywania naszych życiowych problemów. Chce, abyśmy mieli siłę na stoczenie walki, tyle że obecnie naszym przeciwnikiem jest deadline na napisanie opinii prawnej, a nie rywal z maczugą. Nie potrzebujemy aż tylu kalorii co nasi przodkowie, więc znając nasze dzienne potrzeby powinniśmy wiedzieć na ile możemy sobie pozwolić i ile jedzenia powinno nam wystarczyć.

POPRAWA HUMORU

Jedzenie sprawia nam przyjemność – w ten sposób natura zachęca do tego, by starać się je zdobywać i regularnie dostarczać. Gdy jesteśmy najedzeni, w nasze ciało przenika błogostan. Nic więc dziwnego, że w godzinach poobiednich dochodzi do największej ilości stłuczek i wypadków samochodowych, gdyż człowiek po dużym posiłku staje się senny, a jego percepcja słabnie. Ile razy zdarzyło nam się jeść coś wyłącznie dlatego, by poczuć się lepiej? Czekolada, dzięki której nasz organizm zaczyna produkować serotoninę – hormon szczęścia, albo słone przegryzki, które podrażniają nasze kubki smakowe, to jedynie przykłady. Przekąski zjadane przed telewizorem albo przed monitorem komputera zdają się nie być przez nas brane zbyt poważnie, choć to dzięki nim nudny film zdaje się być bardziej interesujący, a samotny wieczór w domu bardziej znośny. Właśnie w taki sposób poprawiamy sobie humor, aczkolwiek rzadko zdajemy sobie z tego sprawę.

UZALEŻNIENIE OD JEDZENIA

Współcześnie walczymy z plagą otyłości głównie dlatego, że łatwo dostępne jedzenie, stało się sensem życia, a nie jednym z warunków udanego życia. Uzależnienie od pochłaniania (bo inaczej tego nie można nazwać) żywności jest jednym z najtrudniejszych i najbardziej niewdzięcznych nałogów, gdyż nie można porzucić jedzenia raz na zawsze jak, np. papierosów czy narkotyków. Odżywianie organizmu jest konieczne do życia, a próba ujarzmienia swojego nałogu ujawnia się przy każdym posiłku. To samo tyczy się uzależnienia od konkretnych składników pokarmowych, jak chociażby cukru, dodawanego obecnie niemal do wszystkiego. Jak bardzo jesteśmy przywiązani do białej śmierci (np. cukier, sól, słodziki) zdajemy sobie sprawę przechodząc na drakońską dietę, w której owe dodatki są zredukowane do minimum. Wykazujemy wtedy typowe objawy odstawienia – złe samopoczucie, osłabienie organizmu, apatyczność przeplatana drażliwością, impulsywne reakcje, zawroty i ból głowy, nietypowa koordynacja ruchów, brak koncentracji oraz zaburzenia sensoryczne. Jeżeli zatem ktoś chciałby przejść na tzw. odwyk, radziłabym stopniowe odstawianie spożywczych używek, aby organizm mógł łatwiej przyzwyczaić się do zmian w diecie.

dsc_1617

Już kiedyś napisałam, żebyśmy nie czynili z jedzenia naszego wroga, lecz przyjaciela. Jednak do współpracy zapraszajmy z pełną świadomością takie oto jedzenie, które nam służy, a nie jedzenie które się po prostu napatoczy. Jak mantrę będę przypominać o regularności posiłków, odżywianiu organizmu przez cały aktywny dzień (a nie na noc), planowaniu z wyprzedzeniem, co i kiedy będzie się jadło, aby głód i pierwotne instynkty nie ingerowały w naszą sferę decyzyjną.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *