Czarna jesień średniowiecza

czarny-protest

Nie mogę uwierzyć, że rzeczywistość potrafi być tak bardzo absurdalna. Jeszcze przedwczoraj, będąc na skraju zdziwienia i zażenowania, obserwowałam jak daleko może upaść człowiek skandując hasła, o których nie ma zielonego pojęcia. To tak jakbym zabraniała wycinać chorej wątroby, albo jeszcze dobitniej – leczyć prostaty mężczyźnie, który mógłby pożyć całkiem znośnie, przez kolejne lata dotując ZUS składkami potrącanymi z wynagrodzenia. W imię czego zabraniać? Tego, że tak się stało i trzeba się z tym pogodzić.

Dostaję konwulsji od hipokryzji. Gdy coś nas bezpośrednio nie dotyka, rzucamy populistyczne frazesy. Natomiast, gdy stykamy się z problemem na własnej skórze, uciekamy się do wyjątku potwierdzającego rzecz jasna regułę. Nie zabijaj! Tak jest zapisane. Ale w momencie krytycznym dla nas ratujemy przede wszystkim siebie, niestety dla niektórych heroizm pozostaje domeną biednych, opuszczonych i słabych. Oni zostają z tym sami, a najczęściej same… Hipokryci za to zabraniają, ale nie pomagają w późniejszej walce dnia codziennego. Obrońcy życia niepełnosprawnych, roślin i martwych żyją w zdrowiu, w swoim ciepłym mieszkaniu, z bezpieczną lokatą na koncie i spokojną przyszłością.

A już najbardziej mierżą mnie radykalne komentarze mężczyzn, których Pan Bóg nie obdarował błogosławieństwem rodzenia potomstwa, poza rodzeniem kamieni nerkowych. Proponuję spędzić kilka dni w więzieniu z przydomkiem pedofila, wtedy współodsiadujący w chęcią się zaopiekują takim jegomościem w mało gościnny sposób, który tylko w niewielkim stopniu oddaje upokorzenie i obdarcie z godności. Ciekawe jaką mieliby minę, gdyby ich żony (o ile są w stanie mieć żony i zakładać z nimi rodziny) musiały wybrać między swoim życiem a życiem płodu, gdyby ich potomstwo znajdujące się obecnie w brzuchu matki (zakładając, że wiedzieliby o ich istnieniu lub poczuwali się do odpowiedzialności) były obarczone wadą genetyczną. Jestem wielce ciekawa, w jaki sposób wspieraliby partnerki, z którymi na nieszczęście doświadczyliby anty-cudu.

Łatwo przychodzi nam osądzanie innych. Siedemdziesięcioletnia stara panna bez dzieci złorzeczy na młode kobiety, zapominając, że sama kiedyś była w ich wieku. Mężczyźni, którzy co do zasady nie powinni nigdy mieć dzieci, a nawet przysięgali swoją czystość na wieki, doskonale (nie)wiedzą czym jest trauma rodzenia stworzenia bez mózgu, daru bożego swego oprawcy czy męczeńskie oddawanie swego życia na rzecz jeszcze niewykształconego bytu. Dlaczego tak się dzieje, że hipokryci obwiniają kobiety za środki antykoncepcyjne, za oddawanie swego ciała diabelskiej uciesze, za badania prenatalne, za eksponowanie swej cielesności, za próbę zajścia w ciążę z próbówki, za prowokowanie mężczyzn do złego, za usuwanie ciąży pozamacicznej, za poronienia, za walkę o swoje życie, by nie urodzić dziecka jednocześnie pozbawiając go matki, skoro ich wyobraźnia nie wykracza poza schematy wcześniej im narzucone. Jak pamiętam w średniowieczu obwiniano kobiety za całe zło świata.

Mówi się matka ziemia. Ona dzieli się z ludźmi swoimi darami. Ale i u niej funkcjonuje coś takiego jak prawo natury, w którym słabe osobniki nie przeżywają, a górę bierze instynkt przetrwania. Natomiast za wynaturzenie uważa się aborcję płodu zagrażającego życiu matki, choć wiadomo, że bez tego ani jedno ani drugie nie przeżyje. Wycinanie całej jabłoni, gdy tylko jedna gałąź jest chora, jest posunięciem, które pozbawia nas złudzeń na kolejne owocowanie i to nawet wielokrotne owocowanie. Przykre, ale prawdziwe.

Niech każdy ma możliwość świadomego wyboru. Zgodnie ze sobą.

***

PS. W dalszym ciągu wierzę, że całe to zamieszanie dotyczące zaostrzenia przepisów, to wyłącznie temat zastępczy i próba odwrócenia uwagi społeczeństwa polskiego i mediów – w tym zagranicznych, od innych spraw natury politycznej i ekonomicznej.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.