Z „podatkiem bankowym” jest trudna sprawa

bank

Niedługo w kinach pojawi się film pokazujący genezę wielkiego kryzysu jaki pojawił się w Stanach Zjednoczonych w 2008 r. i eksplodował na cały świat. Oczywiście czarnym charakterem opartej na faktach historii był bogaty, chciwy i manipulujący rynkiem sektor bankowy. W Polsce instytucje finansowe również nie mają dobrej prasy, a do tego będą musiały (ponoć od 1 lutego 2016 r.) w większym stopniu podzielić się tymi niebotycznymi zyskami z państwem.

Nie jest tajemnicą, że celem ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych, o tzw. „podatku bankowym”, jest pozyskanie dodatkowego źródła finansowania wydatków budżetowych, w szczególności wydatków społecznych, o których jest mowa w programie Rządu. Z uzasadnienia do ustawy możemy wyczytać, iż  podniesienie w ostatnich latach stawki podatku od towarów i usług o 1 punkt procentowy zwiększyło obciążenia podatkowe społeczeństwa o kwotę zbliżoną do szacowanych dochodów budżetu państwa z tytułu przedmiotowego podatku. Jest więc uzasadnione by sektor finansowy w większym niż dotychczas stopniu uczestniczył w ponoszeniu obciążeń podatkowych, tak jak ma to miejsce w innych państwach europejskich.

Za przykład podaje się takie kraje jak: Wielka Brytania, Węgry, Francja, Portugalia i Szwecja. W tych krajach postanowiono obciążyć w różnej formie instytucje finansowe. Jednak nie należy tego utożsamiać wyłącznie z opodatkowaniem, gdyż tylko w przypadku Węgier i Francji możemy mówić o „podatku bankowym”, w pozostałych krajach są to składki i opłaty związane ze stabilizacją rynku finansowego. Dlatego posługiwanie się określeniem „podatku” i podkreślanie „wzorowania” się na wielu innych krajach w projekcie ustawy, w mej opinii napotyka na brak związku przyczynowo-skutkowego.

Pokrótce na czym polega tzw. „podatek bankowy”. Zgodnie z ustawą, opodatkowaniem zostanie objęta suma wartości aktywów podatnika wynikająca z zestawienia obrotów i sald  ponad kwotę 4 000 000 000 zł – a zatem jest to podatek majątkowy.  Przy czym podstawę opodatkowania obniża się o wartość funduszy własnych utrzymywanych przez podatników prowadzących działalność kredytowo-pożyczkową ze względu konieczność ochrony ich interesów jako depozytariuszy.

Podmiotem opodatkowania są osoby prawne (banki, zakłady ubezpieczeń i reasekuracji oraz spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe) oraz jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej (oddziały instytucji zagranicznych). Poza opodatkowaniem pozostaną zagraniczne zakłady ubezpieczeniowe z państw członkowskich Unii Europejskiej wykonujące działalność w Polsce na zasadzie swobody działalności ubezpieczeniowej oraz banki wykonujące transgraniczną działalność bankową.

Pobór podatku oparty jest na zasadzie samonaliczania podatku przez podatników. Podatek będzie rozliczany miesięcznie, a stawka podatku za każdy miesiąc będzie wynosić:

0,0325% podstawy opodatkowania dla banków krajowych, oddziałów banków zagranicznych, oddziałów instytucji kredytowych oraz spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych,

0,05% podstawy opodatkowania dla krajowych zakładów ubezpieczeń, krajowych zakładów reasekuracji, oddziałów zagranicznych zakładów ubezpieczeń i zagranicznych zakładów reasekuracji oraz głównych oddziałów zagranicznych zakładów ubezpieczeń i zagranicznych zakładów reasekuracji.

Stawki rzeczywiście nie są wysokie, ale jeżeli brać pod uwagę kwoty, o których mówimy, wprowadzenie „podatku bankowego” może spowodować przykre w skutkach konsekwencje zarówno dla konsumentów, gospodarki i całego sektora. Niestety nie jesteśmy państwem o długiej tradycji inwestycyjnej, a w naszych realiach bardziej pasowałoby określenie raczkowania i chwiejnego stawania na nogi, niż stabilnego podążania do przodu. Afery z parabankami czy ze SKOK-ami jeszcze utwierdzają w tym przekonaniu. Wielce prawdopodobne stają się scenariusze, że Polska będzie mało atrakcyjnym adresem do dokonywania transakcji, a im mniej ich będzie, tym gorsza stanie się sytuacja instytucji finansowych. Odbić to się może na zwiększeniu opłat, ograniczeniu produktów inwestycyjnych, a także na dostępie do kredytów (co już jest pewne). Wciąż istnieje obawa o to, czy Bankowy Fundusz Gwarancyjny to wystarczające zabezpieczenie przed ewentualnymi kryzysami w sektorze finansowym, zwłaszcza, że pomoc frankowiczom kosztem banków, to w dalszym ciągu kwestia otwarta.

W obecnych realiach nie ma co się spodziewać, że projekt ustawy zostanie schowany do szafy. Jestem sceptyczna wobec pomysłu opodatkowania, bo może się okazać, że to co uzyskamy z „podatku bankowego” nie pokryje późniejszych strat, w razie, gdyby należałoby ten sektor wskrzesić na nowo. Już nie wspominam o zdeponowanych oszczędnościach zwykłych obywateli i ich zbiorowych dramatach. Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy uzależnieni od kondycji tych większych.

Zobacz:

– projekt ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.