NIK o ochronie praw autorskich w pracach dyplomowych
Opublikowane dzisiaj wyniki kontroli NIK nie napawają optymizmem, gdyż świadczą o obniżeniu jakości zarówno kształcenia, szacunku do czyjejś własności intelektualnej, jak też samej weryfikacji prac dyplomowych. Zarzuty kierowane pod adresem uczelni wyższych dotyczą całokształtu procesów weryfikacji prac, z nastawieniem na przyczyny niedostatecznej ich skuteczności w łowieniu plagiatów.
Izba zauważyła, że antyplagiatowe systemy komputerowe nie rozwiązują problemu walki z nielegalnymi zapożyczeniami. Przede wszystkim dlatego, że:
1. Łatwo je oszukać, gdyż nie wychwytują nawet prymitywnych zapożyczeń z popularnych portali.
2. Bazy danych są bardzo ograniczone – w większości szkół wyższych wykorzystywano tylko zbiory prac swoich studentów i zasoby internetu.
3. Ignorowano wyniki, jak i posługiwano się nimi w sposób bezkrytyczny, co w skrajnym przypadku doprowadziło do modyfikacji pracy dyplomowej już po jej obronie.
4. Rezultaty badań antyplagiatowych są nieporównywalne pomiędzy uczelniami.
5. Nie wykorzystywano wykupionych limitów sprawdzeń.
***
Komputerowe programy powinny być jedynie elementem całego systemu weryfikacji prac dyplomowych. Ważną rolę odgrywają promotorzy, którzy sprawują opiekę nad studentami i powinni wychwycić jakiekolwiek nieprawidłowości. Zdaniem NIK, opieka promotorska w skontrolowanych szkołach była mało skuteczna. Złożyło się na to kilka czynników:
1. Rozwiązania organizacyjne nie sprzyjały, a czasem wręcz uniemożliwiały promotorom rzetelne wspieranie i nadzorowanie studentów, sporządzających pod ich kierunkiem prace dyplomowe.
2. Przypisywano promotorom nadmierną liczbę studentów.
3. Promotorzy niedokładnie czytali prace dyplomowe studentów.
4. Bezczynność promotorów czy recenzentów mogła wynikać z braku procedur antyplagiatowych na uczelni.
***
Konkluzja jest prosta, ilość nie przekłada się w jakość, a programy jak na razie nie zastąpią prawdziwej weryfikacji przez człowieka.