LPP – igranie z Fortuną
Fortuna w mitologii rzymskiej była boginią pomyślności i powodzenia. Z zawiązanymi oczyma oraz z rogiem obfitości w ręku wyznaczała ludziom ich los. W przypadku koncernu odzieżowego LPP można mówić o niebywałych jak na polskie realia konszachtach z Fortuną, która nie szczędziła im sukcesów. Dobra passa budowana jest na coraz cieńszym lodzie, czy lód pęknie?
Gdańsk, rok 1995, dwaj absolwenci Politechniki Gdańskiej – Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec, po swoich pierwszych próbach w biznesie, zakładają firmę, którą sygnować ma marka Reserved. Już po 6 latach LPP trafia na GPW, a dzisiejsze notowania WIG30 pokazują niezbicie, że koncern znowu zwyżkuje. Obecnie LPP odpowiada za takie marki jak pierworodne Reserved, Reserved Kids, Mohito, Sinsay, House i Cropp Town. Jako lider w sprzedaży detalicznej w Europie Środkowo-wschodniej może pochwalić się 1400 salonami, zatrudnianiem 18 tys. pracowników i wyceną rynkową firmy na 4 mld euro.
Same cudowności, ale okupione naszym kosztem. Od 2011 r. LPP sprytnie unika płacenia podatków. 3 lata temu dokonano pierwszego manewru z przeniesieniem prawa własności do znaków towarowych Reserved i Cropp cypryjskiej spółce, która następnie wykonała taki sam krok przenosząc prawa spółce z Dubaju. Na początku tego roku przeniesiono prawo do znaków towarowych House, Sinsay i Mohito znowu cypryjskiej spółce, a ta przeniosła spółce z Emiratów Arabskich. Jak w ten sposób się zaoszczędza? Przeniesienia dokonuje się w zamian za akcje – tzw. aport jest w Polsce neutralny podatkowo. Dodatkowo wydatki związane z wykupem licencji na znaki towarowe wpisuje się w koszty podatkowe. Żeby całkowicie ominąć niewygodne daniny zdublowano czynność przeniesienia praw, żeby wyzerować konto cypryjskie.
Piękny zabieg biznesowy, kiepski zabieg PR-owy. Ludzie zaczęli bojkotować sklepy z odzieżą LPP. Nieetyczne, z punktu widzenia przeciętnego obywatela płacącego podatki, zachowanie giganta, którego przychody w samym okresie styczeń-czerwiec 2014r. wynosiły 2,2mld złotych, i który korzysta chociażby z polskiej infrastruktury czy siły roboczej, może razić.
Informacje ze szwalni koncernu znajdujących się w Azji również nie przyczyniają się do polepszenia wizerunku. Kiedy okazało się, że w głośno komentowanym na świecie zawaleniu się fabryki w Bangladeszu, odnaleziono metki Cropp, w branży odzieżowej zawrzało. Klienci dowiedzieli się w jakich warunkach i jakim kosztem (ludzkiego życia) powstają ubrania firmy. LPP musiało przyłączyć się do zrzeszenia producentów, których priorytetem jest godne traktowanie pracowników i bezpieczeństwo ich pracy.
Mimo plam na wizerunku i ciężkiej do zaakceptowania optymalizacji podatkowej, ta polska firma zasługuje na oklaski i podziw innych biznesmenów. W końcu należy do branży odzieżowej , a i tak dochody LPP prześcigają się z gigantami zajmującymi się wydobyciem złóż czy handlem paliwami. Rozwój jest tak dynamiczny, że zastanawiam się, kiedy nastąpi tąpnięcie. Założyciele LPP, choć nie są brani pod uwagę w rankingach najbogatszych Polaków (ze względu na ich pragnienie bycia anonimowymi), tylko w samych akcjach dorobili się miliardów. Fortuna najwidoczniej sprzyja.
Źródło zdjęć i grafiki: www.lppsa.com