Obniżenie długu publicznego – boczna droga
Właściwie nie wiem jak nazwać zabieg, który pojawił się w rządowym projekcie zmian m.in. w ustawie o finansach publicznych. Może wyrażenie kreatywnej księgowości czy przemyślnego łapu capu byłoby na miejscu. Istnieje też ewentualność, iż być może jest to kolejne uporządkowanie finansowej nieroztropności.
Wielka konsolidacja część II – brzmi to jak nazwa nowej gry komputerowej i trochę z informatyką ma wspólnego. W wielkim skrócie, rządowy projekt zakłada, że wolne środki zgromadzone przez NFZ, agencje wykonawcze oraz państwowe osoby prawne obowiązkowo mają zostać ulokowane w depozycie u MF. Na państwowe fundusze celowe nakłada się obowiązek oddawania w zarząd wolnych środków stanowiących aktywa finansowe SP. Natomiast na otarcie łez, JST będą miały prawo przejmowania depozytów od samorządowych osób prawnych, samorządowych instytucji kultury oraz samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Oczywiście wszystko ulokowane będzie na rachunkach BGK, który dzięki zmianom będzie miał ogrom pracy przed sobą i w perspektywie zarobek rzędu 4 mln złotych (1 mln za zwiększenie obowiązków, 3 mln za wdrożenie programów informatycznych). Zarobi przede wszystkim dlatego, że sądy również będą zobowiązane do ustanawiania depozytów sądowych w BGK.
Cudownie zaksięgowane pieniądze nie tylko „sztucznie podnoszenie wielkości limitu rozchodu”, ale też dają:
-
możliwość czasowego zarządzani środkami przez MF;
-
możliwość pozyskiwania poszczególnym JST dodatkowych środków w sytuacjach zwiększonego zapotrzebowania, wykraczającego poza wolne środki podległych (nadzorowanych) jednostek.
Zakładanym celem jest obniżenie potrzeb pożyczkowych państwa. W uzasadnieniu do projektu, znaleźć można (racjonalne z punktu widzenia centrali) argumenty ekonomiczne za takim rozwiązaniem:
-
papiery wartościowe sprzedawane przez Ministra Finansów są wyżej oprocentowane niż depozyty dokonywane przez poszczególne jednostki w bankach;
-
zmniejszenie podaży papierów skarbowych będzie pozytywnie oddziaływać na poziom rentowności sprzedawanych papierów skarbowych.
Odnoszę wrażenie, że praktycznie trudno dostrzec różnicę pomiędzy koniecznością wykupienia papierów skarbowych a lokowania wolnych środków w depozycie. W jednym i drugim przypadku MF dysponowałby pieniędzmi i musiałby je zwrócić po określonym czasie. To kreatywne podejście do tematu, ma przyczynić się do obniżenia długu o ok. 0,2% w relacji do PKB, a potrzeby pożyczkowe budżetu państwa powinny w 2015 r. obniżyć się o ok. 4,5 mld zł (docelowo o ok. 5,5 mld zł).
Do tego rozwiązania można mieć wiele zastrzeżeń. W konsultacjach społecznych Związek Banków Polskich wyraził obawę, że proponowane rozwiązanie może stanowić potencjalne naruszenie konstytucyjnej zasady równości wszystkich wobec prawa i niedyskryminacji m.in. w życiu gospodarczym. Podnosi się argument, iż środki z depozytów sądowych nie mają charakteru środków publicznych i nie stanowią dochodów ani przychodów sądów. Osobiście dodałabym wątpliwość czy te zmiany nie sparaliżują działania jednostek sektora finansów publicznych i wspomnianych sądów. Wygranymi w tej nierównej walce powinni być za to MF i BGK.
Czy to dobrze czy to źle, że pieniądze z banków komercyjnych pojawią się w jednym i słusznym BGK, a MF będzie „pożyczał” od swoich? Trochę przypomina mi to grę w tenisa: z budżetu leci dotacja, z jednostki lecą wolne środki i znowu piłeczka wraca z oprocentowaniem. Ciekawi mnie tylko, w którym momencie piłka poleci w aut albo w ogóle nie doleci na przeciwne pole, bo trafi na siatkę.
Zobacz: projekt zmiany ustawy o finansach publicznych oraz niektórych innych ustaw skierowany do Sejmu 18 czerwca 2014r. (druk nr 2509).