Szczawiówka z dzieciństwa
Kiedyś jej nie lubiłam, a dzisiaj do niej wracam. Nieuchronnie kojarzy mi się z wakacjami spędzanymi z ciotecznym rodzeństwem i Babcią, która gotowała tradycyjne dania z Podlasia. Szczawiówka powstała z biedy, to nie ulega wątpliwości; w recepturze ma pospolite produkty znajdowane w polu. Dodatek jajek ma uczynić skromną zupę bardziej kaloryczną i sytą. Wprawdzie szczawiany nie są korzystne dla pracy naszych nerek, ale, jeśli co drugi dzień nie będziemy spożywać szczawiu, nic nam się nie stanie. Może posmakuje Wam jarska i kwaśna zupa szczawiowa – zaznaczę, że naprawdę jest łatwa w przygotowaniu.
Ilość porcji: DUŻO
Składniki:
3 litry wody
2 garści posiekanych liści szczawiu
miska młodych ziemniaków pokrojonych w talarki (wyszorowanych, nieobieranych)
pół miseczki pokrojonej marchewki
miseczka drobno posiekanej cebulki
1-2 łyżki oleju do smażenia
przyprawy: sól, pieprz
3 ugotowane na twardo jaja – posiekane
Do gotującej się wody dodajemy marchew, a później ziemniaki. Na patelni smażymy cebulkę na oleju, po czym dodajemy do garnka. Gdy warzywa stają się coraz bardziej miękkie, wrzucamy szczaw. Po paru minutach zdejmujemy z ognia, przyprawiamy, dodajemy posiekane jajka.
W oryginalnym przepisie powinna być jeszcze tłusta śmietana, jednak z niej zrezygnowałam. Gdy zupę mam już w misce, wolę dodać odrobinę jogurtu naturalnego.
Smacznego!