Wielki i non stop głodny – mowa o ZUS-ie

Wrocław 2009 751

Niemal wszyscy narzekają na ZUS, ba, na całą reformę wprowadzoną w 1999r. Pomimo opłacania wysokich składek, w skarbcu ZUS-u pojawiają się podkopy, których nie sposób załatać bieżącym finansowaniem z budżetu państwa. Polaków denerwuje to, że obietnice sprzed 15 lat zostają złamane, chociażby przez przelanie ponad połowy oszczędności zgromadzonych w OFE na ratowanie głodomora.

Zacznijmy od tego, że reforma emerytalna nie przebiegła jak należy, dlatego nie przyniosła pozytywnej realizacji optymistycznych założeń. Nie bójmy się tych słów: w ogóle nie mieliśmy do czynienia z konsekwentnie przeprowadzaną reformą, ale z przeróżnymi stworami prawo-politycznymi uchwalanymi pod publikę. W 1999r. celem było powszechne (równe) objęcie ubezpieczeniem emerytalnym i to założenie nigdy się nie udało. Oto składowe reformy, które nie doczekały się realizacji, a były gwarantem powodzenia projektu:

1. Powszechne ubezpieczenie bez podziału na grupy zawodowe

  • obecnie w dalszym ciągu wyjątkowo traktuje się mundurowych, górników i pracowników wykonujący obowiązki w warunkach szczególnych

  • nie przeprowadzono reformy KRUS-u, czym nie włączono rzeszy rolników pod ubezpieczenia społeczne

2. Uzależnienie wysokości renty od zebranych składek

  • paradoks polega na tym, że przechodząc na emeryturę można dostać niższą emeryturę niż rencista, który przepracował znacznie mniej od nas;

    3. Systematyczne odkładanie na Fundusz Rezerw Demograficznych

  • zamiast odłożonych 100 mld, odłożonych jest kilkanaście mld; więcej się stamtąd wyjmuje niż dokłada z naszych obecnych składek;

    4. Waloryzacja emerytur i rent zgodnie ze stopą inflacji

  • mamy podwyżki nie tylko o inflację, ale i o wzrost płac, to kosztuje nas bardzo dużo; jedynie raz udało się przeforsować waloryzację kwotową;

    5. Waloryzacja kont w ZUS zgodnie z tempem wzrostu przypisu składek w ZUS

  • niestety wprowadzono zapis o minimum waloryzacji w wysokości stopy inflacji; wprawdzie wirtualne oszczędności nie maleją, za to wzrasta zadłużenie ZUS-u, gdyż waloryzacja oderwana jest od realnych wpływów ze składek.

Z tych oto przyczyn, rokrocznie dokładamy z budżetu państwa – z naszych podatków, mniej więcej 70-100mld złotych. Zgodne z konstytucją podwyższenie wieku emerytalnego służy jedynie odciążeniu budżetu w dotowaniu ZUS-u, ale prawdopodobnie obciąży budżet z innej strony przy opłacaniu zasiłków dla bezrobotnych lub z pomocy społecznej. Odsetek osób aktywnych zawodowo powyżej 60 roku życia jest niebywale niski, a rynek pracy nie nastawia się na tą kategorię siły roboczej. Młodsza generacja masowo wyemigrowała za granicę; tam rodzi dzieci, opłaca składki i podatki. Oby zechcieli kiedyś wrócić do kraju wraz z dziećmi, które będą pracować, abyśmy my mogli otrzymywać emeryturę.

Fiskalne załatanie dziury w postaci transferu pieniędzy gromadzonych w OFE do subkont w ZUS-ie w wysokości 150 mld złotych, to konieczność i konsekwencja źle zrealizowanej reformy. Dwa dni temu, 10 czerwca wniesiono pozew zbiorowy do Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko Skarbowi Państwa (reprezentowanemu przez Ministra Pracy i ZUS) o naruszenia prawa własności i prawa nabytego poprzez niekonstytucyjne wywłaszczenie pieniędzy z OFE bez odszkodowania. Sprawa sprowadza się do pytania czy składki ulokowane na kontach OFE były prywatne? Może faktycznie nie da się tego udowodnić, gdyż ubezpieczeni nie mieli pełnego prawa dysponowania nimi, jak również byli zmuszeni do odprowadzania składek w ramach powszechnych ubezpieczeń społecznych. Aczkolwiek wyrok w tej sprawie może poruszyć kwestie natury proceduralnej i przyzwoitej legislacji.

Róbcie dzieci!” – takie hasło głosi, były już szef Rady Nadzorczej ZUS-u, Robert Gwiazdowski. Zasadniczo posiadanie dzieci, które mają się nami zaopiekować na starość, jest na równi z emeryturą z ZUS-u, słabą gwarancją na godną jesień życia. Łatwo powiedzieć, łatwo zrobić, trudniej wychować, ale to temat na inny artykuł.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.