Alimenty – nie tak trudno stracić
Wyobraźmy sobie szczęśliwych rodziców i syna. Gdy sielanka mija – sąd ogłasza rozwód i zasądza alimenty od ojca na rzecz syna i byłej żony. Byli małżonkowie próbują znowu odnaleźć szczęście przy boku innych partnerów, ale się im nie udaje. To co pozostaje po tych związkach, to kolejne dzieci. Były mąż płaci alimenty na rzecz swojej córki, a była żona opiekuje się swoją córką i uzyskuje alimenty od drugiego tatusia.
Typowa polska rodzina. Były mąż zarabia za granicą, płaci alimenty na rzecz żony i ich syna oraz na rzecz swojej córki. Była żona nie pracuje, ale jest na bezpłatnym urlopie wychowawczym; zajmuje się 10-letnim już synem i swoją małą córeczką (2,5 roku). Utrzymując się z alimentów swoich „byłych”, podnosi, że nie może na chwilę obecną podjąć pracy zarobkowej, gdyż zajmuje się dziećmi.
Czy kobieta cierpi niedostatek, uprawniający ją do otrzymywania alimentów od byłego męża? Zdaniem sądu nie, gdyż posiada możliwości zarobkowe – ma odpowiednie wykształcenie, jest młoda, zdrowa, a dzieci nie wymagają już stałej opieki. Czyli oznacza to tyle, że interesuje nas sama możliwość pozyskania pieniędzy, a nie faktyczny dochód. Z jednej strony jest to dobre rozwiązanie, przeciwdziałające wyłudzaniu pieniędzy przez osoby po prostu niechcące pracować. Aczkolwiek z drugiej strony, możliwość zatrudnienia to nie gwarancja dostania pracy i czerpania z niej dochodu.
W przedstawionej sprawie, byłej żonie odebrano alimenty i obniżono alimenty na rzecz syna. Po przeczytaniu uzasadnienia i analizie argumentacji obojga małżonków, można uznać wyrok za sprawiedliwy acz krzywdzący. Lecz nic tak nie krzywdzi człowieka jak my sami, fundując sobie pokręcone życie osobiste.
Zobacz: wyrok SR w Białymstoku z dnia 13 maja 2014r. (sygn. akt IV RC 494/13 ).