Dorota na emeryturze
Media amerykańskie z ogromnym zdziwieniem komentują fakt, że 84-letnia Barbara Walters przechodzi na emeryturę. Kto będzie wyciągał na jaw afery polityczne w programie „The View”? Na pewno już nie ta, wielokrotnie nagradzana dziennikarka telewizyjna. Lata jej kariery w porównaniu z epizodem Zamachowskiego w „Pytaniu na śniadanie” jest jak cała epoka. A teraz ma przyjść czas na odpoczynek, na słuszną emeryturę.
Za sprawą doniesień z abc news, postanowiłam nie pisać kolejny raz o podatkach, lecz o mojej emeryturze. Jak to będzie w wieku 67 + n (n – lata, o które mogą podwyższyć wiek emerytalny) wstać, rozejrzeć się dookoła i stwierdzić, że praca na mnie nie czeka? Jak to będzie odebrać swoją pierwszą emeryturę i jaka będzie wtedy moja mina? Czy będę mieć kogoś obok siebie, czy wraz z innymi emerytami zamknę się w czterech ścianach?
Za 40 lat zapewne zmieni się wszystko. Być może PIS i PO połączą się w partię ultralewicową. Natalia Siwiec obejmie katedrę Kreacji Wizerunku na nowym kierunku studiów. Dojdzie do kolejnego rozłamu w Kościele Katolickim za sprawą ks. Lemańskiego. Staną się modne grycanowe kształty, a pierwszą damą będzie Trybson, który założy fundację na rzecz łowienia gąsek.
Pośród powyższego pozostanie niezmienna przewrotna pogoda, łamiąca mi kości i zazdrość sąsiadki o zadbane petunie. Choćbym bardzo nie chciała się zmieniać, wklepywać ton kremów, wstrzykiwać mikstur od jadu żmii po piankę uszczelniającą z Castoramy, usuwać włosów w jednym a „zaszczepiać” w drugim miejscu, to czas leci. Ale ja się nie dam, wiem już to dziś. Na emeryturze będę biegać w maratonach, skakać ze spadochronem i pływać z delfinami. Muszę brać też inną ewentualność, a mianowicie bieganie w nocy do toalety, skaczące ciśnienie i płynne formy lekarstw.
Bądź co bądź, zacznę zbierać na swoje emerytalne ekscesy już od dziś. A że niby nie muszę, bo otrzymam emeryturę z ZUS-u. Cóż, emerytura przyda mi się na drinki w barze; muszę przyznać, że inwestycja ma wybitnie niską wręcz minusową stopę zwrotu. Lepszym interesem byłoby skomponowanie wiecznego hit i otrzymywanie tantiemów za odtwarzanie go publicznie do końca mego życia, niż płacenie składek rozpływających się w czarnej dziurze do końca życia.
W zasadzie niektórzy ludzie przechodzą na emeryturę w momencie zdania matury, a inni umierają w sędziwym wieku nad kolejną stroną swoich wywodów. Wolałabym znaleźć się w tej drugiej grupie, o ile pamięć i intelekt mnie nie zawiodą.