„Wiek Adaline” – na wszystko przychodzi pora

by Dorota Leszczyńska

„Wiek Adaline” – na wszystko przychodzi pora

Zwłaszcza my – kobiety, nie lubimy afiszować się swoim wiekiem, a proces starzenia chcemy jak najbardziej spowolnić. Marzeniem jest zatrzymać ten nieubłagany czas i móc cieszyć się młodością, by w nieskończoność tryskać wigorem i witalnością. A co jeżeli to marzenie wcale nie jest lekarstwem na szczęście i niesie ze sobą nieoczekiwane konsekwencje. O historii wiecznie młodej i pięknej  kobiety żyjącej w świecie, który bynajmniej nie stanął w miejscu tak jak ona sama, opowiada film „Wiek Adaline”. 

Poznajemy Adaline zdaje się, że na początku lat 30. czy 40. XX wieku. Wcześnie zostaje wdową, gdyż jej mąż nagle umiera. Wraz z córką musi przejść do porządku dziennego jednak, Adaline ulega wypadkowi samochodowemu, na skutek którego w organizmie naszej bohaterki zachodzą niewyjaśnione procesy. Od tej pory komórki w ciele Adaline nie starzeją się ani o dzień, na jej twarzy nie pojawiają się zmarszczki, a na jej głowie nie przebija się żaden siwy włos. Czas leci do przodu, a świat się zmienia poza Adaline. Jej córka dorasta i staje się kobietą, więc obie zaczynają przypominać siostry, jakby wizerunek matki i córki coraz bardziej się między nimi zacierał. Trudniej jest Adaline tłumaczyć się z faktu, że nie jest szarpnięta zębem czasu, tak jak jej znajomi, przyjaciele czy rodzina. Zaczynają się nią i jej przypadkiem interesować służby państwa. Postanawia zatem zniknąć i zmienić tożsamość, o czym informuje jedynie swoją córkę. Co dziesięć lat powtarza przedsięwzięcie i znowu staje się kimś zupełnie innym. Zrywa dotychczasowe relacje z ludźmi, przeprowadza się i piszę swój życiorys od nowa.

Kolejne dekady mijają, a Adaline nieustannie ucieka. Nie jest w stanie stworzyć bliższych relacji, związku, ani pozwolić rozwinąć się miłości z mężczyzną, który pojawi się na jej drodze. Choć ze względu na swoją tajemniczość, ponadczasową klasę, dojrzałą powściągliwość i imponujący intelekt przyciąga do siebie płeć przeciwną, to tworzy chłodny dystans, bo wie doskonale, że wcześniej czy później będzie musiała odejść. Jednak jak można się słusznie domyślać poznaje uroczego Ellisa, który nie daje za wygraną i pragnie zagościć w jej życiu. Adaline stoi przed ogromnym dylematem: czy znowu będzie uciekać czy odnajdzie stabilizację u boku Ellisa?

„Wiek Adaline” to romans z nieco fantastyczną fabułą, aczkolwiek przewidywalnym budowaniem historii miłosnej. To, co odróżnia ten film od innych to skupienia na szczegółach i pokazanie głębszych wartości, jakimi ludzie kierują się w życiu. Darzenie innych uczuciem i potrzeba bycia kochanym są nieodzownym elementem naszego istnienia, więc bardzo trudno jest żyć ze świadomością, że nie można otworzyć się przed drugim człowiekiem i stworzyć z nim intymnej relacji. Wieczna młodość nie rekompensuje tak wielkiej straty.

W bardzo piękny sposób została przedstawiona w filmie relacja Adaline z jej córką – pomimo tego, że Adaline z wyglądu przypominała jej wnuczkę, to opanowaniem, stanowczością i mądrością dominowała nad siwiejącą córką. Może właśnie dlatego nie wyobrażam sobie innej aktorki niż Blake Lively na miejscu głównej bohaterki, gdyż biła od niej klasa tradycyjnej damy, choć idącej z duchem czasu, to jednak potrafiącej należycie się zachować i roztaczać wokół siebie trudny do zagrania czar.

Polecam ten film również dlatego, że jest on odpowiedzią na moją tęsknotę za kobiecą klasą w zachowaniu, postawie i wyglądzie, która jest niezmienna na przestrzeni lat i dekad. Okazuje się, że we współczesnym świecie również można zachować swoją unikatowość i styl, jednocześnie podążając za nowoczesnością.

„Wiek Adaline”/”The Age of Adaline” reż. Lee Toland Krieger, gł. role: Blake Lively, Michiel Huisman, Harrison Ford, Ellen Burstyn.

Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *