W filmowym świecie uzależnień

by Dorota Leszczyńska

W filmowym świecie uzależnień

berlin

„Hera, koka, hasz, LSD” – pewnie znacie tą piosenkę. W zasadzie można wymieniać bez końca substancje, którymi odurzają się ludzie. Chcą zapomnieć, poczuć się lepiej, pewniej, jakby świat stał przed nimi otworem, dlatego sięgają po wspomaganie. Propozycje filmowe na ten weekend pokazują uzależnienie jako wynik zagubienia i chęć złagodzenia swego bólu – niemal dosłownego.

7257391.6berlin

„Berlin Calling” reż. H. Stohr, rola gł. P. Kalkbrenner

Miłośnicy muzyki powinni zobaczyć, a właściwie usłyszeć ten film – jest niebywale nasiąknięty muzyką elektroniczną. Opowiada historię DJ-a, którego życie opiera się na nieustannej imprezie (czytaj używkach). W jego głowie non stop buzuje muzyka, co nie dziwi, gdyż jest prawdziwym artystą z pasją. Ma jednak coraz większe problemy z tworzeniem, zawala terminy i nie radzi sobie z podtrzymywaniem więzi z najbliższymi. Wszystko to sprawia, że trafia do szpitala psychiatrycznego, który potęguje jego frustracje. Okazuje się, że świat bez wspomagaczy nie jest taki łatwy i przyjemny. W szpitalu próbuje tworzyć, ale idzie mu to po grudzie. Film broni się dzięki genialnej muzyce, która sama staje się narkotykiem dla widzów.

7226501.6morfina1

„Morfii”/”Morfina” reż. A. Balabanov, rola gł. L. Bichevin

To taka Rosja w krzywym zwierciadle – mamy wrażenie, że w każdej scenie pije się alkohol, choć to nie on jest tak naprawdę tym głównym problemem. Zacznijmy od tego, że scenariusz opracowano na podstawie twórczości Bułhakowa – notabene świetnego rosyjskiego pisarza, potrafiącego w sposób bezkompromisowy ukazać naturę Rosjan. Do małego miasteczka przyjeżdża młody lekarz i jakoś trudno mu jest zaaklimatyzować się w zaśnieżonym i pozbawionym rozrywki otoczeniu. Za to, jako lekarz, ma dostęp do morfiny, która staje się jego przyjacielem w niedoli. Na początku film nawet bawi, ale gdy widzimy powolne staczanie się człowieka, to nie jest nam do śmiechu.

7230800.6my dzieci

„Christiane F. – Wir Kinder vom Bahnhof Zoo”/”My, dzieci z dworca Zoo” reż. U. Edel, rola gł. N. Brunckhorst

Chyba byłam za młoda na ten film, gdy go pierwszy raz obejrzałam, bo długo musiałam „trawić” jego trudną fabułę. Został nakręcony na kanwie równie głośnej powieści pod tym samym tytułem. Opowiada historię nastolatków – niemal dzieci – pozostawionych samych sobie, którzy włóczą się po Berlinie bez kontroli czy zainteresowania rodziców. Doświadczają wzlotów po zażyciu narkotyków i upadków podczas sprzedaży swego ciała, by zebrać pieniądze na kolejną działkę. Nikt ich nie nauczył co to znaczy godnie żyć. Nikt ich również nie uświadomił, że każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje. Jest to film o tym jak nisko może upaść człowiek – w obskurnej toalecie, na brudnej posadzce, w piwnicy jakiegoś klubu, z używaną strzykawką, po podwójnej dawce heroiny wkłutej w wystające żyły.

Źródło plakatów, zdjęć, fotosów – www.filmweb.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *