Niech się zastanowię…

by Dorota Leszczyńska

Niech się zastanowię…

dsc_1588

Jest coś w tym, że stanowczo za dużo się zastanawiamy, zamiast działać. Wałkujemy nieustannie, co by było gdyby i co się stanie jeśli. Odkładamy realizację marzenia lub przedsięwzięcia gdzieś w nieokreśloną przyszłość, zakładając przecież, że one się nie przeterminują. Wielka szkoda, bo okazje uciekają nam spod nosa, a czas ucieka.

Przyjaciel powiedział mi niedawno, że my prawnicy za bardzo komplikujemy sobie życie. Zamiast iść z nurtem i cieszyć się z tego, co następuje, analizujemy dziesięciokrotnie czy dane działanie nam się opłaca. Zadałam sobie od razu pytanie w myślach: czy oznacza to, że jesteśmy interesowni, zachowawczy czy wyrachowani? Jeżeli interesowni, to nie w głowie nam altruistyczna pomoc. Biorąc pod uwagę zachowawczość, oddalamy się od poznania nowego. Zakładając wyrachowanie, stygmatyzujemy samych siebie w zderzeniu z otoczeniem i alienujemy się od innych ludzi. Wydaje mi się, że to pokłosie naszego zawodu. Sporządzając umowę, musimy przewidzieć wszelkie ewentualne roszczenia, zmiany warunków, okoliczności sprawy w tym zerwanie przez stronę umowy lub niewywiązywanie się z jej treści. Tą nieszczęsną umiejętność przekładamy na życie prywatne.

Nie jest nic złego w tym, by na wzór Jimmy’ego Fallon’a szukać plusów i minusów, ale nie można robić tego w nieskończoność. Przecież nasza wyobraźnia bardzo często mija się z rzeczywistością, więc nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich wariantów. Z losem nie podpisujemy żadnej umowy, więc nie możemy później domagać się odszkodowania za niepowodzenie. Jakaż to straszna perspektywa! Może dlatego podejmujemy się równań z rachunkiem prawdopodobieństwa, które i tak są skazane na niepowodzenie, bo zanim podejmiemy decyzję szansa oddala się od nas i może już nigdy nie wróci. Muszę przyznać, że przez ostatni rok starałam się coraz mnie zastanawiać i zapewne dlatego udało mi się przeżyć zdecydowanie więcej.

Zdarzyło Wam się śnić o pracy marzeń, o dużej sumie pieniędzy na koncie, o znalezieniu swojej idealnej połówki, o założeniu rodziny? W takim razie najwyższy czas podjąć szereg czynności, aby te sny przekuć w realia. Stagnacja i zamknięcie się w wyidealizowanym świecie, który kreujemy wyłącznie w naszych myślach, doprowadza do sytuacji przypominającej zakup sukienki. Stworzyliśmy sobie w głowie fason, kolor i materiał tej wyśnionej kreacji, ale jest wysoce prawdopodobne, że nigdzie takiej nie kupimy, bo co jakiś czas przeglądamy oferty sklepów, więc zarzucamy jakiekolwiek zakupy. Tyle że poprzez taką postawę odgradzamy się od radości płynącej z przymierzania i kupowania. Może okazać się po drodze, że do naszej figury pasuje zupełnie inny rodzaj sukienki niż ten, który pierwotnie założyliśmy. Wiem, zabrzmiało infantylnie, ale tak właśnie miało być. Doprawdy życie jest proste jak pójście na zakupy – oglądasz, próbujesz, kupujesz, oddajesz, raz kupisz bubel, a raz trafisz na perełkę.

Mniej zastanawiania, więcej działania.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *