Droga donikąd

by Dorota Leszczyńska

Droga donikąd

Jest takie miejsce we wszechświecie, do którego zmierzają niemal wszyscy. Czasem tylko przez chwilę, ale również zdarza się, że zajmuje im to prawie całe życie. Powłóczą nogami lub spieszą na motocyklu w stronę adresu, którego nie ma. W stronę obietnicy, która się nie ziszcza. W stronę, która niszczy z każdym pokonywanym metrem. Na drodze donikąd trudno uświadczyć drogowskazów, które pokierowałyby nas do nomen omen konkretnego celu. Z drogi donikąd po prostu się schodzi – tego uczy doświadczenie, by nie brnąć bez sensu w coś, co i tak zakończy się fiaskiem i doprowadzi do przegranej życia.

Uczymy się każdego dnia. Przynajmniej teoretycznie tak powinno być, że doświadczenia ubogacają nas o wiedzę. Z błędów wyciągamy wnioski i staramy się nie popełniać ich ponownie. Stajemy się być czujni na pewne niebezpieczne sytuacje, zachowania, gesty i słowa. Z ewolucyjnego punktu widzenia jest to przystosowanie się do warunków, jakie stwarza rzeczywistość. I byłabym niezwykle szczęśliwa jeżeli każdy dokonywałby autorefleksji na temat swoich doświadczeń, bo w ten sposób błędy przynosiłyby jakiś pozytywny wydźwięk na przyszłość. Niestety zastanowienie się nad swoją postawą w wielu przypadkach nie przychodzi. Za to w dalszym ciągu prym wiedzie podążanie drogą donikąd, bo trudno się przyznać przed sobą i innymi, że coś należy zmienić, a otoczenie nie jest winowajcą. Obrzucamy innych odpowiedzialnością za nasze wybory, decyzje i bierność, a na myśl nam nie przyjdzie, że sami obraliśmy drogę donikąd, którą podążamy na ślepo za czymś nieokreślonym lub za kimś kto ponoć ma nas „dobrze” poprowadzić.

Jestem w stanie bardzo dużo powiedzieć o człowieku, którego poznałam dopiero przed chwilą. Zdradza go postawa, sposób wypowiadania się, poruszane przez niego tematy, (nie)pewność podejmowanych działań, sztuczność lub naturalność, mowa ciała, sposób, w jaki traktuje i ocenia innych. Wystarczy mi dłuższa rozmowa, aby odkryć jego mocne i słabe strony, zidentyfikować jego kompleksy i obawy, ustalić jego priorytety i poziom otwartości. I już wiem, czy jest to osoba, z którą złapię to magiczne flow. Muszę czuć jakąś wspólną platformę między nami. Wtedy z takim kimś chcę spędzać czas, robić ciekawe rzeczy, wymieniać się poglądami, bo wiem, że ta osoba myśli na równie podwyższonym poziomie skomplikowania, szaleństwa, nieszablonowości, optymizmu, dojrzałości, emocji i intelektu, co ja sama. Proszę nie mylić tego z magią pierwszego wrażenia, która może być złudna – to, że ktoś jest życzliwy i ma dobre maniery (tak jak my) nie znaczy, że jest do nas podobny, a to, że poznaliśmy kogoś w niesprzyjających okolicznościach nie powinno rzutować na jego ocenę. Liczy się zdroworozsądkowy osąd. Przeciwieństwa przyciągają się na chwilę, a odpychają przy najbliższym spięciu, więc schowałabym między bajki tworzenie relacji na zasadzie przeciwieństw i jest to dla mnie ewidentny przykłada na podążanie droga donikąd. Zawsze twierdziłam, że podobieństwa łączą, a pojawiające się różnice jedynie uzupełniają i ubogacają wspólny fundament, natomiast same nigdy nim nie będą.

Należy brać na poprawkę to, że nic nie jest na stałe. W wykresie życia pojawia się nieustanna sinusoida, więc to, co jeszcze kiedyś wydawało się dobrym rozwiązaniem, obecnie może nie spełniać naszych oczekiwań. Uważam, że powinniśmy nieustannie dokonywać podsumowań tego, co się zdarzyło do tej pory i analizy naszych działań, aby móc zweryfikować drogę, którą podążamy. Poza tym sami ludzie potrafią się zmieniać. I nie jest powiedziane, że dojrzewanie musi kończyć się na etapie liceum, gdyż ten proces zachodzi przez całe życie. Pewne cechy się wyostrzają, idee zostają zweryfikowane przez fakty, wchodzą w grę nawyki i schematy, priorytety ulegają przetasowaniu, a skala potrzeb i oczekiwań przybiera nieznaną dotąd skalę. Przez swoje życie mamy bliższy lub jedynie przypadkowy kontakt z wieloma ludźmi, którzy w jakiś sposób odcisnęli na nas swoje piętno, o czym nie powinniśmy zapominać. Jest takie przysłowie „Z kim przystajesz, takim się stajesz”, które powinno nam dać do myślenia. Rok po roku, dekada po dekadzie stajemy się innymi ludźmi – oby dojrzalszymi, mądrzejszymi, bardziej pewnymi siebie oraz swojej wartości, ale by tak się właśnie stało musimy zdać sobie sprawę z tego do czego dążymy – gdzie pragniemy się znaleźć, w otoczeniu jakich osób, a przede wszystkim jacy pragniemy być, w czym pragniemy być lepsi. To jest nasz cel, na drodze do którego będziemy zmuszeni podjąć kilka kluczowych decyzji zmieniających naszą teraźniejszość, by w końcu przybliżyć się do przyszłości i nas samych w wersji 2.0.

Nie widzę sensu, by godzić się na coś, co jest namiastką czegoś wartościowego. Namiastką prawdy, namiastką satysfakcji, namiastką bliskości, namiastką więzi, namiastką radości, namiastką miłości, namiastką przyjaźni, namiastką pasji, namiastką szczerych intencji, namiastką ambicji, namiastką wolności, namiastką wspólnoty, namiastką tego, czego pragniemy. Niechaj przemówią fakty, które zdemaskują iluzję i pokażą, że te namiastki to tak naprawdę kłamstwo, stagnacja, obojętność, umowa, zakryty smutek, układ, znajomość, przyzwyczajenie, interesowność, materializm, zależność, samotność i przegrana. Skąd zatem wiadomo, że mamy do czynienia z namiastką prowadzącą donikąd? Po tym, że pomimo cierpliwości, dobrych chęci, próby naprawy, nic się nie zmienia na lepsze. To jest sygnał, by znaleźć w sobie tyle samozaparcia, odwagi i determinacji, by w końcu zejść z tej niereformowalnej drogi. W ten sposób realizujemy decyzję o rzuceniu pracy, rozwodzie, wyjeździe za granicę czy zmianie stylu życia. Nie bójmy się tych zmian, które wydostaną nas ze stanu dojmującego zawieszenia.

Schodźcie z drogi donikąd i wybierajcie świadomie, bo życie macie tylko jedno. Otaczajcie się ludźmi, którzy wierzą w siebie i w Wasze możliwości, pielęgnujcie to, co pozwoli Wam się realizować, szukajcie swego miejsca, w którym będziecie mogli rozwijać się w takim kierunku, w jakim chcecie, i co najważniejsze, nie zgadzajcie się na namiastki, w końcu zasługujecie na to, by czerpać z życia 100%.

 

5 komentarzy

  1. Emanuel Macron pisze:

    Bardzo ciekawy i życiowy artykuł. Czy myślała Pani nad obraniem ścieżki coachingu, niezwykle modnej i perspektywicznej? Myślę, że by się Pani sprawdziła. Pozdrawiam.

    • admin pisze:

      Staram się przez swoje wpisy otwierać ludziom oczy, zmieniać ich sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości. Tworzę na bazie własnych doświadczeń, przemyśleń i wiedzy, jaką mimochodem zdobywam. Czy skieruje mnie to na ścieżkę coachingu? Czas pokaże. Na chwilę obecną cieszy mnie, że są osoby – między innym Pani, które doceniają moją pracę. Mam nadzieję, że to, co mam do przekazania, pomoże innym w byciu szczęśliwszymi i lepszymi. Pozdrawiam i dziękuję za zostawiony komentarz 🙂

      • Emanuel Macron pisze:

        Hola hola, Szanowna Pani,

        jestem mężczyzną, nie kobietą 😉
        Imię Emanuel jest imieniem męskim pochodzenia biblijnego.
        Nie tylko kobiety szukają swojego zakątka w internecie na takich blogach, jak prowadzony przez Panią. Nie jestem stereotypowym mężczyzną, którego jedynymi rozrywkami są sport i picie piwa z kolegami. Wrażliwi mężczyźni – jak ja – potrzebują czegoś dla ducha, nie tylko dla ciała. To wszystko odnalazłem w Pani wpisie.

        Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

        • admin pisze:

          W takim razie najmocniej przepraszam za moje faux-pas. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że czytają mnie nie tylko kobiety. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam 🙂

  2. Biluś pisze:

    Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *