Dobry czy zły rok 2016?

by Dorota Leszczyńska

Dobry czy zły rok 2016?

ja łódź

Ten rok będzie chyba przełomowy, zważywszy na to, że zaczyna się na 2, a kończy na 1 i 6, co daje liczbę 7. Z numerologicznego punktu widzenia, to jest mój rok; rok, w którym kończę 27 lat. Targają mną różne emocje, wręcz skrajne.

Boję się, ale nie tego, że dołączę do Clubu 27, gdzie są już Jim Hendrix czy Amy Winehouse, lecz  tego, że coś przegapię. Jakąś nadarzającą się okazję, która miga mi właśnie przed nosem, a ja nie zdaję sobie z tego sprawy. Choć mam jasny plan na najbliższe lata, to wciąż szukam szczęśliwego przypadku. Sedno tkwi w tym, by szczęśliwy przypadek szukał mnie.

Pragnę cieszyć się chwilą, bo zbyt długo odkładałam coś na przyszłość. Za duża dawka planowania przeszkadza, mimo wszystko, w czerpaniu przyjemności, która nadarza się tu i teraz. W styczniu poznałam ciekawych ludzi, odbyłam równie interesujące rozmowy, zaangażowałam się we wspólny cel – a to za sprawą spontanicznej decyzji. Jeszcze bardziej rozciągnęłam swoją dobę, ale wcale nie czuję się zmęczona. Teraz liczy się działanie. którego tak bardzo mi brakowało od sierpnia zeszłego roku.

Denerwuje mnie polska rzeczywistość, a nawet użyłabym bardziej dosadnych słów, tyle że kultura mi jakoś nie pozwala. Nie jestem pewna jutra z punktu widzenia prawnika, studenta, naukowca, kobiety, kredytobiorcy, blogera, pracownika, przyszłego rodzica itd. Wcale nie męczy mnie praca, pisanie, zajęcia ze studentami, opieka nad Babcią, tylko wrogość, kryjąca się pod słowami „dobra zmiana”. Po co jestem prawnikiem, po co uczyłam się wszystkich gałęzi prawa, w tym prawa konstytucyjnego, po co skończyłam studia magisterskie, po co jestem na studiach doktoranckich i po co piszę oraz mówię o prawie? Zawód prawnika coraz bardziej staje się zbyteczny. Dlaczego przeciętny Kowalski miałby je przestrzegać, skoro taki, a nie inny przykład, idzie z góry.

Mimo wszystko kocham, jestem kochana i chcę być kochana. Choć w dalszym ciągu stanowi to dla mnie puste słowo, jak przysłówki „zawsze” i „nigdy”, to nie mogę zaprzeczyć, że czuję ciepłe gesty, więzi i wsparcie. Niektórzy stali się dla mnie naprawdę bardzo bliscy, czego nie mogłam się nawet spodziewać. Zdecydowanie jestem gotowa na więcej takich niespodzianek w 2016 r. A rozczarowania już bym sobie darowała.

Ten rok będzie przełomowy, albo przełamie na wskroś to, co sobie założyłam. Przestaję się dalej martwić, bo jutro o tej porze będę w Krakowie, a w poniedziałek w Lublinie. Przynajmniej tego jestem pewna i nie ukrywam, że ta perspektywa wyjazdu i spotkania z fantastycznymi ludźmi mnie uszczęśliwia.

Życzę sobie szerokich torów i drogi, tak dosłownie i w przenośni.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *