Jesteś sympatyczna, ale… Co tracisz, gdy jesteś ZA DOBRA?

by Dorota Leszczyńska

Jesteś sympatyczna, ale… Co tracisz, gdy jesteś ZA DOBRA?

Tak, wpis jest dedykowany przede wszystkim kobietom. Oczywiście, że Panowie mogą z łatwością dopasować narrację pod męską perspektywę. Aczkolwiek męski świat różni się na tyle, że może kiedyś popełnię podobne zestawienie. Skupiłam się na kobietach z tego względu, że krew mnie już zalewa.

Nie dalej jak pół roku temu moja koleżanka o kryptonimie „Aleksandra” zakochała się w swojej nowej pracy i… przy okazji w koledze z tejże pracy. Aha i jest jej szefem. I żeby była jasność. Nie doszło do żadnego romansu, najwyżej w jej snach po wyjściu integracyjnym. W ogóle nie ma dyskusji. W końcu ma dzieci i żonę, a dobre dziewczynki nie rozbijają rodziny.

Jednak Ola ma do niego taką słabość, że WHO powinno jej przypadłość wpisać na listę chorób. Ma taką słabość do kolesia, że nawet w weekend przyjechała pod jego dom na drugi koniec miasta po dokumenty, które on zapomniał zostawić w biurze w piątek rano. Oczywiście domyślacie się, że dodatkowo jego fakap kosztował ją całą niedzielę przed kompem. Pismo musiało wyjść w poniedziałek. Ola przecież rozumiała, że miał zawody (chyba w zbijaniu bąków) i był po nich absolutnie wykończony. Skubany nieźle wykorzystuje swój status. Niejeden brałby u niego korepetycje, jeżeli już nie bierze.

Zatem drogie Panie. Moje nimfy błąkające się po bezdusznych biurach. Ułożone dziewczynki, które wciąż za coś przepraszają. Calineczki obawiające się spadającej kropli. My wszystkie, którym rodzice, nauczyciele, kultura zakodowały od dzieciństwa posłuszeństwo i powściągliwość. Wiecie co, strasznie nas oszukali.

Wtłoczyli nam do głów iluzję bajki, w której WSZYSCY się kochają, NIKT się nie kłóci i KAŻDEMU zależy na dobru innych. I dlatego naiwnie uwierzyłyśmy, że jak będziemy grzeczne, dobre, zawsze uśmiechnięte, to spotka nas tylko, to co najlepsze.

Jeżeli jednak żyjesz w dorosłym świecie już jakiś czas, to wiesz, że to tak nie działa. Potrzeba asertywności, poczucia własnej wartości lub odwagi. Bo w pewnym momencie ktoś w końcu przekroczy Twoje granice i nie możesz udawać, że wszystko jest wtedy w porządku. W imię czego masz cierpieć? W imię spokoju? Bezpieczeństwa? Złudnej nagrody?

Zamiast zyskiwać, zaczniesz tracić o wiele więcej niż Ci się zdaje, właśnie dlatego, że jesteś ZA DOBRA!

Tracisz swój głos

Na Ziemi mieszka obecnie 7,7 mld ludzi. Zgodnie z wyliczeniami ONZ do roku 2050 ta liczba ma wzrosnąć do niemal 10 mld. Każda osoba z tej masy wyrosła w innym języku, kulturze i domu. Nie znajdziesz dwóch takich samych osób, czy to pod względem wyglądu, czy osobowości, zachowania lub życiorysu. Dlaczego zatem zakładasz, że druga osoba się domyśli co czujesz i co myślisz.

Jeżeli nie powiesz głośno, że jakieś zachowanie czy sytuacja Ci nie odpowiada, to tak jakbyś na własne życzenie odbierała sobie głos. Skąd druga strona ma wiedzieć, że Cię krzywdzi, zrzuca na Ciebie obowiązki albo zachowała się niewłaściwie? Wiadomo, że łatwiej jest przemilczeć i iść dalej. Tyle że ta historia na bank się powtórzy, a granica będzie się stale przesuwać. Staniesz się sfrustrowana i rozżalona, zamiast stawić czoła problemowi. Naprawdę tego chcesz?

Tracisz szacunek

W słowie „nie” tkwi niebywała siła. To jednoznaczne ostrzeżenie – koniec, dalej nie pójdziesz. W przeciwieństwie do „może”, które otwiera furtkę do zarzucania Cię tym, czego tak naprawdę nie chcesz. Ostatecznie godzisz się na to, co przynosi los. Nikt niestety nie szanuje osoby, która nie wie czego chce lub przystaje, na każdą propozycję. Bo to się niebywale kojarzy z desperacją…

Osoby asertywne dlatego osiągają swoje cele, bo wiedzą jak skupić się na swoich priorytetach i mówić „nie” wszystkiemu innemu. I te szczere osoby paradoksalnie najbardziej będziesz cenić, mimo że się z Tobą nie zgadzają.

Tracisz relacje z wartościowymi ludźmi

Mężczyźni często na swoich profilach na Tinderze umieszczają sentencję: „Przyciągnij wyglądem, zatrzymaj charakterem.” Abstrahując od tego, czy Panowie rzeczywiście stosują się do powyższego, to na pewno musisz wiedzieć jedno. To właśnie te barwne, charyzmatyczne, pewne siebie, tzw. osoby z charakterem zapadają w naszej pamięci. Jednych przyciągają, drugich odpychają. Jednak nie możesz zarzucić im tego, że nie wywołują emocji. W przeciwieństwie do szarych myszek, które są jak wydruki z kserokopiarki.

W zdrowych relacjach swój przyciąga swego. Jeżeli zatem wciąż jesteś czyimś cieniem, to Twoje miejsce zajmie niebawem inna osoba. Ktoś, kto manifestuje swoje potrzeby, ma swoje zdanie i swoje życie.

Tracisz poczucie własnej wartości

Bo stale budujesz je na tym samym elemencie – opinii innych. Jeżeli dana osoba Cię lubi i chwali, to znaczy, że jesteś wartościowa. Totalna bzdura. Bo jakby miałoby to wyglądać? Cukiernicy są wartościowi, bo dostarczają ludziom słodyczy. Natomiast dentyści to już nie, bo sprawiają ból i zadają Ci pytania, gdy masz pełną buzię. Tak samo liczba Twoich matchy nie świadczy, że jesteś wspaniała, tak samo ich brak, że marnujesz tylko tlen na Ziemi.

Opinia nauczycielki z matmy na Twój temat czy osądzający wzrok kasjerki, gdy kupujesz kabaretki, doprawdy nie znaczą nic. Poczucie wartości budujesz bowiem wewnątrz. Każdego dnia. Gdy spełniasz marzenia i dążysz do celu. W trakcie pracy nad swoimi umiejętnościami. Wtedy, gdy udowadniasz sobie, że możesz.

Tracisz życie (na zadowalanie innych, a nie swoich potrzeb)

„Zjedz ten torcik, skoro mama słodko prosi. A tak poza tym, to przebierz się w coś bardziej skromnego, bo nie wypada tak paradować na czerwono. No i kup działkę niedaleko nas, to będziemy mieć bliżej do Ciebie.” Nie wiem jak Ty, ale ja bym się gotowała, gdybym otrzymywała serię poleceń. Tego typu wypowiedzi nawet nie udają, że są sugestią. Wtedy jak najszybciej musisz wykorzystać słowo „nie” i uciąć mentorski monolog.

A jeżeli wybierzesz inną drogę? Wtedy, nie tylko po torciku Cię zemdli. Unieszczęśliwiona zaczniesz się zastanawiać, dlaczego jesteś w tym miejscu swego życia. Bo zmarnowałaś je wyłącznie na zadowalanie innych.

Tracisz kontakt z rzeczywistością

Gdy aktorka ma zagrać w teatrze Desdemonę, to wie, że Otello udusi jej postać na scenie. W życiu także wchodzimy w pewne role i przyzwyczajamy się do tego, jak dane relacje wyglądają. Pobieramy kolejne aktualizację bez zastanowienia. Co nie oznacza, że wszystko, co biernie akceptujemy, zasługuje na przyklaśnięcie. Przeważnie nie zdajesz sobie sprawy, że ktoś Cię wykorzystuje. W końcu to, jak się czujesz przy danej osobie, może zupełnie zniekształcać percepcję. Potrzebujesz otrzeźwienia. Trzeciego oka przyjaciółki czy celnych pytań terapeuty. Inni potrafią zobaczyć więcej niż Ty, więc korzystaj z ich pomocy.


Zdjęcia i fotosy pochodzą z filmu „Inna kobieta”, w których zagrała m.in. Cameron Diaz.

Źródło zdjęć i fotosów: www.filmweb.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *