10 rzeczy o podatkach, z których należy sobie zdawać sprawę

by Dorota Leszczyńska

10 rzeczy o podatkach, z których należy sobie zdawać sprawę

pieniądze

Płacimy podatki, bo musimy, choć wcale tego nie chcemy. Tak samo jest ze śmiercią, również musimy umierać, choć nie chcemy, ale w przeciwieństwie do podatków, śmierć zdarza się tylko raz. Natomiast z podatkami podatnicy toczą nieustanną walkę wewnętrzną i zewnętrzną. Wewnętrzną, bo w momencie przelewania przez nich pieniędzy na konto fiskusa czują ścisk w gardle, oraz zewnętrzną, gdy muszą zmagać się z wymiarem podatku. Zatem przedstawiam 10 gorzkich stwierdzeń o podatkach, z którymi ciężko jest się pogodzić podatnikom, a niestety okazują się być prawdą.

 

  1. Płacenie podatków nie idzie w parze z oczekiwaniami wobec państwa.

Podatek, zgodnie z definicją, to publicznoprawne, nieodpłatne, bezzwrotne, przymusowe, świadczenie pieniężne płacone w dużym uproszczeniu na rzecz państwa. W przypadku podatków w ogóle nie powinniśmy mówić o ekwiwalentności świadczeń podatników i zwrotnych świadczeń państwa. Jesteśmy zobligowani ustawą do wykonywania zobowiązań podatkowych, natomiast to, w jakim zakresie otrzymamy coś od państwa zależy od woli legislatora, tego samego, który nakłada podatki. Ludzie z wyrzutem w głosie mówią: „Płacę podatki, więc należy mi się to i to!”, „Płacę podatki, więc państwo powinno zapewnić mi to i to!”, „Płacę podatki, więc dlaczego nic z tego nie mam?”. Gdyby podchodzić do finansów w taki sposób, moglibyśmy zapomnieć o zabezpieczeniu socjalnym, o leczeniu chorych czy dzieci, którzy przecież nie zarabiają, o dbaniu o sferę publiczną, kulturalną i komunalną. Płacenie podatków to trochę jak zrzucanie się na przyjęcie. Od każdego składka jest inna, a i zdarzają się tacy, co przychodzą na krzywy ryj bez wcześniejszej zrzutki. Może się okazać, że niektórzy prawie w ogóle nic nie zjedzą, a niektórzy spróbują wszystkiego aż po korek. Taka jest cena solidarności społecznej danej zbiorowości.

  1. Wysokie podatki wcale nie muszą się przekładać na większe możliwości finansowe państwa.

Zbyt wysokie podatki odstręczają ludzi. Szukają wtedy jakiejś alternatywy. Są dwie drogi, zmiana środowiska podatkowego bądź prowadzenie działalności na granicy prawa. Zarówno pierwsze jak i drugie podejście skutkować może wręcz obniżeniem oczekiwanych wpływów do budżetu państwa. Pieniądze nagle umykają albo za granicę albo rozpływają się w szarej strefie. Dlatego podwyższenie podatków nie może trwać w nieskończoność, bo nagle dochodzi się do punktu krytycznego, w którym zamiast wzrostu wpływów, następuje ich spadek.

  1. Warunki opodatkowania to jedno, ściągalność podatków to drugie.

Cóż z tego, że ustawy podatkowe mogą zakładać bardzo restrykcyjne regulacje, długą listę przychodów podlegających opodatkowaniu, wysokie stawki podatkowe czy szeroko pojmowaną podstawę opodatkowania, skoro fiskus ma problemy z wyegzekwowaniem należności wobec państwa. Obecnie szczególnie widać to na przykładzie wpływów z VAT, które z roku na rok maleją, gdyż urzędnicy nie są w stanie skutecznie walczyć ze zjawiskiem karuzel podatkowych. Istnieją luki prawne i faktyczne, które nie pozwalają na ukrócenie procederu oszustów podatkowych wyłudzających zwroty VAT.

  1. Stosunkowo najniższe podatki płacą najwięksi podatnicy.

Tak to już się utarło, że większy może sobie pozwolić na optymalizację podatkową. Dokonać takich transakcji i zabiegów prawnych, aby jego działalność przynosiła jak największe zyski. Nawet jeżeli państwo nakłada na dużego gracza dodatkowe daniny, on z pewnością przerzuci koszty ich płacenia na swoich kontrahentów lub konsumentów. Tak się dzieje z podatkiem bankowym czy od sprzedaży detalicznej. Należy pamiętać, że mniejszy będzie zależał od tego większego i tego procesu właściwie nie da się odwrócić. A jeżeli ktoś tego próbuje dokonać to, to się nazywa rewolucją, która rzadko kończy się dobrze.

  1. Najłatwiej ściga się i kontroluje małych podatników.

Przeprowadzenie czynności sprawdzających czy kontroli podatkowej u małego podatnika, który nie zatrudnia zbyt wielu pracowników, nie przedstawia skomplikowanych dokumentów, ma prostą sytuację podatkowo-prawną, jest łatwe i przynosić może błyskawiczne skutki. Nie jest trudno odnaleźć jakąś nieprawidłowość i wtedy udowodnienie, że osoba używała samochodu do celów prywatnych, staje się bardziej „interesującym” zagadnieniem niż wertowanie pokoju z milionem faktur spółki obracającej elektroniką o wartości kilkudziesięciu milionów euro.

  1. Poprzez podatki można wpływać na wybory podatników/obywateli.

Nakładając wysokie podatki na masło, można zwiększyć sprzedaż margaryny, która będzie stanowiła tańszy zamiennik. Podobnie rzecz się ma z produktami luksusowymi obłożonymi wysoką akcyzą, na których zakup mogą zdecydować się osoby o zdecydowanie wyższym statusie materialnym. Często państwo stara się faworyzować pewne świadczenia, transakcje i działalność, dlatego decyduje się obniżenie stawek podatkowych, wprowadzać zwolnienia czy ulgi podatkowe.

  1. Nakładając podatki na pewne dobra, żeruje się często na czyiś uzależnieniach i potrzebach.

Analizując zagadnienie podatków czysto logicznie, najbardziej solidarnie wobec ogółu społeczeństwa zachowują się alkoholicy, nałogowi palacze i kierowcy jeżdżący nieustannie paliwożernymi Hummerami, gdyż dzięki swym nałogom/nawykom w sposób znaczny dotują państwo. Koszt wytworzenia pół litra alkoholu etylowego wynosi maksymalnie 1 zł, podczas gdy cena butelki najtańszego trunku w polskim sklepie wynosi ok. 20 złotych. Różnica w cenie jaka powstaje, to w główniej mierze daniny państwowe: podatek akcyzowy, VAT, pośrednio również podatki dochodowe. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że mamy w tym wypadku do czynienia z hipokryzją opodatkowania.

  1. Jeżeli zwiększa się wydatki budżetowe, należy podnieść lub wprowadzić nowe podatki.

Z pustego i Salomon nie naleje. Obietnice wyborcze mówiące o nowych świadczeniach na rzecz obywateli, aby mogły być zrealizowane, muszą znaleźć swoje źródło finansowania. Zapożyczenie się niestety to bardzo krótkowzroczne rozwiązanie. Jeżeli państwo nie ma zamiaru ograniczyć wydatków, a jeszcze więcej zaoferować obywatelom, to nie ma cudów, konieczne jest podniesienie podatków lub wprowadzenie nowych. Może być to zauważalne na pierwszy rzut oka, jak zwiększenie stawek podatkowych ze stawki 22% na 23% VAT, które miało miejsce kilka lat temu, albo ukryty zabieg polegający na wydłużeniu listy przychodów do opodatkowania. Finalnie za realizację obietnic wyborczych to właśnie my płacimy.

  1. Unikanie opodatkowania ujdzie płazem, gdy kogoś na to stać.

Doradztwo podatkowe to prężnie rozwijająca się działalność, z którą stale współpracują międzynarodowe korporacje i duzi przedsiębiorcy. Grupy doradcze będą zarywać dnie i noce, aby odnaleźć kruczki prawne, pozwalające wykaraskać się z opałów podatkowych. Jednak taka współpraca kosztuje, więc nie mogą na nią sobie pozwolić wszyscy ci, którzy w takich kłopotach się znajdą. Drobni przedsiębiorcy, nieznający sztuczek podatkowych, bez pomocy profesjonalisty są skazani na kapitulację w zderzeniu z fiskusem.

  1. Nie da się przejść przez życie nie płacąc podatków.

Wystarczy przejrzeć paragon swoich zakupów, by dowiedzieć się, jaka część pieniędzy, którą wręczyliśmy w sklepie, jest przeznaczona na VAT. Pracując, a nawet będąc na emeryturze, płacimy podatek dochodowy. Jeżeli, ktoś nam coś ofiaruje, prawdopodobnie czeka nas podatek od spadków i darowizn. Gdy podpisujemy umowę u notariusza w głowie powinna zaświecić nam czerwona lampka, czy przypadkiem nie musimy zaraz zapłacić podatku od czynności cywilnoprawnych. Gdy wyjeżdżamy na wakacje, nawet oddychanie świeżym powietrze okazuje się być kosztowne, bo wiąże się z nim opłata uzdrowiskowa. Gdzie by nie spojrzeć, wszędzie pojawiają się podatki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *