Naukowa analiza udręką dnia codziennego

by Dorota Leszczyńska

Naukowa analiza udręką dnia codziennego

DSC07576

Dużo myślę – niektórzy mówią, że zbyt dokuczliwie zastanawiam się nad odpowiedziami, do których sama z własnej, nieprzymuszonej woli układałam pytania. Tak uparcie chce wiedzieć, dlaczego coś się dzieje i dlaczego ludzie postępują tak, a nie inaczej, że zdarza mi się mieć bezsenne noce. Natura naukowca żądnego wiedzy była we mnie od zawsze, jednak dopiero teraz umiem pokazać schemat mojego sposobu dochodzenia do tych zagmatwanych odpowiedzi.

Postępuję przeważnie bardzo podobnie. Staram się znaleźć logiczne rozwiązanie, a znając moją naturę analityczną można słusznie przypuszczać, że nie może się obyć bez nadmiernego skupiania nad zmiennymi. Zakładam kilka hipotetycznych wariantów. Biorę pod uwagę każde słowo, ruch, gest, spojrzenie, wyraz twarzy, działanie jak również jego brak, aby dojść do miarodajnych konkluzji. Gdy nadal wątpliwości nie dają mi spokoju, przechodzę do następnego etapu. Przystępuję w końcu do badań empirycznych, polegających na zadawaniu stosownych pytań kierowanych bezpośrednio w obiekt bądź w stronę osób pośrednio związanych z okolicznościami. Oczywiście pytania są tak skonstruowane i tak dopasowane do rozmówcy, by nie zrazić ankietowanego i jednocześnie wyciągnąć z niego, jak najwięcej informacji zgodnych z prawdą. Aczkolwiek wyniki w większości przypadków mnie pozytywnie nie zaskakują, bo bardziej ufam twierdzeniu dr House’a o tym, że wszyscy kłamią, dlatego wciąż brak mi jednoznacznego potwierdzenia mojej hipotezy. Jednak intuicja, a przede wszystkim duma naukowca, nie pozwala mi od tak zaprzestać dalszej analizy. Zbyt dużo czasu na to poświęcam a i jeszcze intensywniej odczuwam ciekawość odnośnie rozwiązania zagadki.

Muszę przyznać, że wciągam się w badania tak bardzo, że zaczynam prowokować kontrolowane przeze mnie eksperymenty. Wręcz czekam na potknięcie, zbyt długi język, ujawnienie intencji, szczerość w porywach emocji czy pod wpływem alkoholu. W ten sposób dostarczam sobie coraz więcej materiałów do analizy, z których mogę skleić dość chaotyczną, ale koniec końców prowadzącą do rozwiązania układankę.

Po bólach, znojach, zszarganych nerwach i mętliku myśli udaje się! Dochodzę do celu za sprawą siły intelektu, przenikliwości i wewnętrznego uporu. Czy mam się czym chwalić?

To słuszna uwaga, że brakuje w moich działaniach czynnika ludzkiego. W końcu życie to nie jest obszar badawczy, w którym powinniśmy innych traktować jak króliki doświadczalne. Ale ja się tego nigdy w pełni nie oduczę. Może dzięki temu jestem teraz w tym miejscu, na etapie nieustannych badań naukowych, blisko osób, które zdają sobie sprawę z tego, że trudno mnie oszukać i godzą się na poddawanie ich działań tej analizie. Oby tylko moje wnioski im w czymś pomagały, a same badania nie krzywdziły…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *